"GW": Do wzięcia miliard i duże ryzyko za start-upy
"Narodowe Centrum Badań i Rozwoju zastrzega sobie prawo pierwokupu start-upów, które wyrosną na jego pieniądzach. Problemem jest cena" - pisze poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza". Jak twierdzi, Centrum będzie mieć możliwość przejmowania firm za kwoty poniżej wycen rynkowych.
"NCBR ogłosił właśnie konkurs dla funduszy na projekty, które mają budować innowacyjną gospodarkę. Do rozdania jest rekordowa suma 1 mld zł. Po pieniądze rękę mogą wyciągnąć ci, którzy chcą rozwijać przełomowe badania polskich naukowców, żeby je potem skomercjalizować. I oczywiście na tym zarobić" - czytamy w artykule.
Sprawa dotyczy konkursu BRIdge Alfa. Z projektem tym "od początku były problemy, bo z powodów formalnych mało kto mogł się do niego zgłosić i projekt wisiał na włosku" - pisze gazeta.
Okazuje się, że "NBCR w regulaminie zastrzegł sobie prawo do pierwszeństwa wykupu co ciekawszych projektów, czy są oburzeni inwestorzy". Jak podkreśla "GW", inwestorom nie podoba się przede wszystkim to, że "będą musieli sprzedawać start-upy po cenie, jaką ustali rzeczoznawca".
NBCR broni się, że "to nie będzie nasz rzeczoznawca, będzie niezależny" i argumentuje, że musi jakoś się ochronić przed fikcyjnymi ofertami z rynku, których jedynym celem byłoby zawyżenie ceny".
"Gazeta Wyborcza" wskazuje, że start-upy są trudno wycenialne, bo są warte dokładnie tyle, ile ktoś chce za nie zapłacić, więc trudno się dziwić, że "inwestorzy obawiają się, iż będą zmuszeni rezygnować z intratnych umów i sprzedawać swe perełki za bezcen".
Obawy o to, że start-upy mogą być kupowane też przez spółki skarbu państwa, którym "Gazeta Wyborcza" poświęca wiele miejsca, nie są do końca uzasadnione zdaniem Artura Kurasińskiego, prezesa GhostVr i Muse, znanego specjalisty od start-upów.
"Jestem za tym, że by spółki skarbu państwa inwestowały już teraz w start-upy, ile mogą, bo zaraz na rynku w ogóle nie będzie pieniędzy z Unii i po 2020 i tak przyjdzie czas na model izraelski, w którym start-upy są finansowane z pieniędzy publicznych - ocenił.
Więcej w poniedziałkowej "Gazecie Wyborczej".