Gwiazdowski: Ekonomiczna teoria kary za wypadek na A1

Wielkie emocje rozbudził wypadek na A1. Trudno się dziwić - troje ludzi spalonych żywcem w samochodzie na autostradzie, być może dlatego, że ktoś ich poganiał światłami i kierunkowskazem jadąc po nocy z prędkością dużo większą niż dopuszczona.

Pojawił się postulat wprowadzenia do kodeksu karnego "zabójstwa drogowego" - czyli karania za skutek. Różni "aktywiści" (miejscy i rowerowi) się odezwali, że trzeba: zmniejszyć dopuszczalną prędkość, zwiększyć mandaty za jej przekroczenie, ich wysokość dostosować do zarobków i konfiskować samochody w przypadku przekroczenia prędkości o więcej niż 50 km/h. 

Oburzyli się obrońcy "wolności" i przeciwnicy "odpowiedzialności zbiorowej", bo kto to słyszał, żeby karać wszystkich, którzy szybko jeżdżą, dlatego tylko, że ktoś kogoś zabił. Bo przecież niektórzy jeżdżą bezpiecznie. To przypomnę doskonałe powiedzenie jednego z najlepszych polskich bokserów, którego jako "dziaders" (mający dziś wolną reakcję, nie to co młodzi) miałem przyjemność będąc dzieckiem oglądać w ringu. 

Reklama

Nie ma bokserów odpornych na ciosy. Są tylko źle trafieni. Nie ma kierowców jeżdżących szybko i bezpiecznie - są tylko tacy, którym nic się niespodziewanego nie przydarzy

Jak zastosować ekonomię w prawie karnym?

W poniedziałek dowiemy się, kto w tym roku dostanie Nagrodę Nobla z ekonomii (a precyzyjnie Nagrodę Banku Szwecji z Ekonomii im. Alfreda Nobla). Ponoć faworytem jest Thomas Piketty. Ale kiedyś nagrody te otrzymywali naprawdę poważni badacze. Na przykład taki Gary Becker. W 1968 roku napisał on słynny artykuł Crime and Punishment. An Economic Approach.

Są dwa podejścia do zastosowania ekonomii w prawie karnym.

Jedno utrzymuje, że przy pomocy narzędzi ekonomicznych nie można zdefiniować winy, a to wina jest najistotniejszym elementem podstawy odpowiedzialności karnej i bez jej udowodnienia nie można w ogóle mówić o popełnieniu przestępstwa, a bez określenia jej stopnia, nie można mówić o wysokości kary. 

Zacząć tu trzeba od Arystotelesa. Rozróżniał on sprawiedliwość dystrybutywną i komutatywną, o których już tu kiedyś pisałem, i retrybutywną (odwetową) polegającą na przywróceniu naruszonego przez czyjeś bezprawne działanie stanu sprawiedliwości sprzed jej naruszenia. Retrybucja (od łacińskiego retribuere) oznacza odwzajemnienie. Jak pisał Seneka "punitur quia peccatum est" (karze się, ponieważ popełniono przestępstwo). Złem odpłaca się za zło.

Zgodnie z podejściem drugim, zastosowanie analizy ekonomicznej może mieć korzystny wpływ na prawo karne i może zwiększyć jego efektywność.

Zgadzamy się, że właściwe jest karanie winnych i że niewłaściwe jest karanie niewinnych oraz niekaranie winnych! Zgadzamy się, że kara powinna być proporcjonalna do przestępstwa, i że nieproporcjonalne kary są złe. Ale należy przeanalizować dwie kwestie:

  • dlaczego przestępcy popełniają przestępstwa,
  • jaki jest wpływ polityki karnej na poziom przestępczości.

Przestępcy dokonują kradzieży wtedy, gdy użyteczność z niej jest większa niż z pracy. Ale czy przy innej polityce karnej poziom przestępczości mógłby być mniejszy? I jaka to powinna być polityka?

A dlaczego niektórzy przekraczają dozwoloną prędkość prowadząc samochód? Jaką mają z tego użyteczność, która może być większa niż jazda zgodnie z przepisami? I jaka powinna być polityka karna, żeby nie popełniali tego wykroczenia?

Jeremy Bentham już prawie 250 lat temu udowadniał, że kara jest trochę jak cena - reguluje poziom "popytu" na dokonanie przestępstwa, jak cena poziom popytu na dokonanie zakupu:

Z > P x K

Gdzie:

Z - zysk z popełnienia przestępstwa,    

K - straty związane z poniesieniem kary,

P - prawdopodobieństwo ukarania.

Przestępcy kierują się rachunkiem zysków i strat

Przestępcy kierują się rachunkiem zysków i strat. Popełniają czyny karalne wtedy, gdy zysk z ich popełnienia jest większy od kary pomnożonej przez prawdopodobieństwo jej nastąpienia. Wartość K jest zależna od kar przewidzianych w prawie, a wartość P od funkcjonowania organów ścigania, prokuratury i sądów.

Skuteczność i efektywność ekonomiczna prewencji generalnej (przeciwdziałania) wymaga, by dla danego rodzaju przestępstwa wartość P x K była nieznacznie większa od wartości Z. Wiąże się to ze zwiększeniem kosztów wykrywania przestępstw oraz funkcjonowania więzień.

Przestępstwa są efektywne do momentu, w którym koszt krańcowy dodatkowej prewencji, dzięki której uniknięto przestępstwa, zrównuje się z kosztem krańcowym przestępstwa. Aby osiągnąć najbardziej efektywne ekonomicznie rozwiązanie należy zwiększyć P (prawdopodobieństwo ukarania sprawcy). W przypadku wypadków samochodowych dość łatwe staje się samo wykrycie sprawców. Gorzej bywa z ich szybki ukaraniem - a szybkość ta jest ważnym elementem prewencji - jak się zaraz okaże.  

W pierwszej kolejności rozstrzyga się czy efektywniejsza jest kara grzywny czy więzienia. Grzywnę łatwiej wycenić i ocenić jej skuteczność. Z więzieniem jest trudniej, bo różni sprawcy mają różne krzywe użyteczności dla swojej wolności. Poza tym kara więzienia pociąga za sobą koszty społeczne - potrzeba więcej więzień i więcej strażników. Tymczasem grzywna, w przypadku jej przeznaczania na funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, poprawia jakość prewencji więc zwiększa wartość "P". 

Egzekwowanie grzywien jest też dużo tańsze niż zamykanie sprawców do więzienia. A prawo karne jest efektywne gdy koszty, które mają zapobiegać przestępstwom są niższe od kosztów, które pociągnął za sobą czyn karalny.

Stosując jakiekolwiek kary trzeba uwzględnić: prawdopodobieństwo ich uniknięcia, prawdopodobieństwo, że czyn, który zamierzamy ukarać spowoduje szkodę, rozmiar tej szkody oraz wysokość prywatnych zysków, które sprawca osiągnie go popełniając. W przypadku kary grzywny trzeba jeszcze uwzględnić wielkość majątku posiadanego przez sprawcę, który ma ją zapłacić.

Teraz trochę muszę poprzynudzać. Pojawią się funkcje. Ale tylko w tym i kolejnym akapicie. Przestępstwa można uszeregować według wagi, a kary według surowości. Oczekiwana wartość przestępstwa równa jest korzyściom pomniejszonym o wysokość kary pomnożonej przez prawdopodobieństwo schwytania i skazania. Jeżeli grzywna za kradzież kwoty 1000 zł wynosi 2000 zł, a prawdopodobieństwo schwytania i skazania wynosi 0,75, to wartość kary wynosi 0,75x2000=1.500.

"Zysk" przestępcy rośnie wraz z wagą przestępstwa: y = y(x). Karę "f" (jeśli jest karą grzywny), której wysokość za popełnienie jakiegoś czynu o jakiejś wadze "x" przedstawia funkcja: f = f(x). Prawdopodobieństwo skazania (P) za przestępstwo o wadze x, to funkcja: P = P(x). Kara oczekiwana to iloczyn kary i prawdopodobieństwa: P(x) f(x). Racjonalny przestępca wybierze taką wagę przestępstwa x aby zmaksymalizować swój zysk netto, który jest równy różnicy między wypłatą y(x), a karą oczekiwaną: max y(x) - p(x) f(x).

Niektóre przestępstwa bywają efektem emocji

Koniec przynudzania. Bo nie wszyscy przestępcy racjonalnie kalkulują. Niektóre przestępstwa bywają efektem emocji. W niedzielę rano nie można czasem uwierzyć, co się robiło poprzedniej nocy - stad nawet nazwa zjawiska "gorączka sobotniej nocy". Ta sama gorączka ogarnia czasem piratów drogowych. Niektórzy jeżdżą "napruci" lub "naćpani" - ale to odrębne zagadnienie.

Rozważni ludzie odpowiednio oceniają przyszłe zdarzenia, a nierozważni do przyszłych zdarzeń przykładają mniejszą wagę. I niektórzy kierowcy są nierozważni. Jedni myślą, że są świetni. Czas reakcji 0,6 sek to mają "dziadersi". Oni na zdarzenia na drodze to reagują jak Usain Bolt w biegu na 100 m na strzał startera. Albo wiozą pannę na randkę, albo kumpli na mecz i chcą im zaimponować. 

Ta "nierozwaga", czasami chwilowa, sprawia że dyskontują przyszłe konsekwencje swojego zachowania na znacznie wyższym poziomie. A wysoka stopa dyskontowa powoduje, że nie przywiązują takiej wagi do przyszłej kary, jak ludzie rozważni. Nastrój, który określa poziom czyjejś stopy dyskontowej jest wynikiem różnych procesów chemicznych zachodzących w mózgu. Jest nieprzewidywalny dla dowolnego punktu w czasie, ale rozkłada się przewidywalnie wraz z upływem czasu.

Czy sam wzrost wysokości kary może sprawić, że dany rodzaj przestępczości spadnie? Surowość kary nie jest efektywna gdy przyczyną przestępczości jest bezsensownie wysokie dyskontowanie przyszłej kary. Skuteczniej może odstraszać wzrost nieuchronności i szybkości jej wymierzania. Teoria dyskontowej użyteczności (discounted utility) jest dla wyborów dokonywanych w czasie tym samym, czym teoria oczekiwanej użyteczności dla wyborów rynkowych. 

Dla danej stopy dyskonta istotna jest przede wszystkim długość okresu za jaki odbywa się dyskontowanie - punkt czasowy, dla którego obliczana jest wartość teraźniejsza ma znaczenie mniejsze. Co ciekawe, jednostki dokonują spójniejszych wyborów, gdy wybierają między skutkami w przyszłości, niż gdy wybierają między skutkiem w przyszłości i teraźniejszości.

Jeśli jednak nie posługujemy się wartościami, tylko użytecznościami, możemy obliczyć teraźniejszą użyteczność na podstawie przyszłej użyteczności i stopy dyskonta. A dyskontować można użyteczność wszystkich dóbr. To jakiej stopy się użyje do dyskontowania jest kwestią indywidualnych preferencji. Ale, po pierwsze, w przypadku sprawców czynów niedozwolonych to są preferencje tych sprawców - nieznane obserwatorom zewnętrznym. 

Po drugie zaś, są to preferencje w danej jednostce czasu. A preferencje co do siły dyskontowania to - jak wspomniałem - preferencje czasowe. Preferujemy przyjemność natychmiastową (picie, palenie, jedzenie słodyczy, szybka jazda samochodem) kosztem nieprzyjemności (choroba na skutek picia, czy palenia, wypadek na skutek szybkiej jazdy) odroczonej w czasie, zwłaszcza, gdy nieprzyjemność nie jest pewna (można w ogóle nie zachorować albo wcześniej zginąć w wypadku - niekoniecznie samochodowym, można nie zostać złapanym na zbyt szybkiej jeździe,  albo nie spowodować w wypadku jadąc z niedozwoloną szybkością.

W naszym systemie wartości zachowanie ostrożne (które jednak powoduje szkodę) jest mniej naganne niż zachowanie niedbałe, niedbałe jest mniej naganne niż lekkomyślne, a lekkomyślne mniej naganne niż zamierzone. Na przykład potrącamy kogoś prowadząc samochód:

  • mimo, że jechaliśmy ostrożnie zgodnie z przepisami, albo    
  • prowadząc niedbale gdy pada deszcz, nie zwalniając poniżej dozwolonej prędkości, albo
  • prowadząc lekkomyślnie i przekraczając dozwoloną prędkość, albo
  • celowo.

Niedbalstwo zachodzi wówczas, gdy nie przewidujemy skutków swoich działań, chociaż powinniśmy i możemy je przewidzieć. Lekkomyślność zachodzi, gdy przewidujemy skutki swoich działań, ale bezpodstawnie przypuszczamy, że ich unikniemy.

Wiemy zatem jak karać za spowodowanie wypadku drogowego. Wykrywalność jest wysoka, kara stosunkowo nieuchronna dla statystycznego obywatela (tylko nieliczni mogą liczyć na jej uniknięcia dzięki różnym koneksjom - na policji, w prokuraturze, w sądzie). Niestety nie jest wymierzana szybko, co niepotrzebnie zwiększa stopę dyskonta, bo wydłuża czas dyskontowania. Ale to problem ustrojowy a nie przepisów prawa o ruchu drogowym i prawa  oraz postępowania karnego.

A czy wiemy jak karać za zachowania, które mogą doprowadzić do wypadków drogowych?

Tu w grę wchodzi też ekonomia, ale nie matematyczna tylko behawioralna. Im więcej stoi przed nami zakazów, tym częściej je łamiemy. Im są dziwniejsze - też. Ostatecznie Pan Bóg przed Adamem i Ewą postawił tylko jeden zakaz, a i tak go złamali. I nie tylko dlatego, jak twierdzą teologowie, że chcieli być jak Pan Bóg, ale dlatego, że nie wiedzieli jaki jest powód zakazu. Jak kierowca jedzie w jakimś miejscu z dozwolona prędkością 80 km/h, a w innym miejscu, z punktu widzenia kierowcy takim samym, jest ograniczenie do 60 km/h, to on nie rozumie dlaczego może jeść inne jabłka a z tego drzewa to akurat nie może. 

Argument, że drogowcy lepiej wiedzą, nie wytrzymuje krytyki pod naporem faktów, ale nie o tym jest ten artykuł. Jak go zmusić do wolniejszej jazdy? Pomysł, żeby ograniczyć jeszcze bardziej dozwoloną prędkość nie działa. Mniej kierowców przekracza dozwoloną prędkość 140 km/h na autostradzie niż 120 km/h na drodze szybkiego ruchu. Wyższe mandaty? "Jakbym wiedział, że się przewrócę, to by nie wstawał". Więc nie wysokość niepewnego mandatu, tylko jego większa pewność. A czy mandaty mają zależeć od dochodów czy majątku? Jak ja prowadzę samochód, ale nieruchomości przepisałem na żonę to jak będzie? 

Ideologia i nienawiść do bogatszych nie są dobrymi doradcami w kształtowaniu polityki karnej. Co więcej, chcąc zminimalizować szkody powstałe w skutek wypadków drogowych, za takie samo przekroczenie dozwolonej prędkości surowiej powinni być karani kierowcy biedniejsi! Bo oni mają gorsze samochody. Jak dozwoloną prędkość o 25 km/h przekroczy ktoś jadący lepszym samochodem, z lepszymi hamulcami, wspomaganiem hamowania, lepszą strefą zgniotu itp. itd., to ryzyko (i szkodę) powoduje on mniejsze niż ktoś, kto o tyle samo przekracza dozwoloną prędkość jadąc gorszym samochodem. Nieprawdaż?

Zwiększenie bezpieczeństwa najłatwiej osiągnąć przez... zmniejszenie wolności. Przecież odcinkowe pomiary prędkości powodowały, że kierowcy jechali sznureczkiem, wiedząc, że na końcu jest aparat fotograficzny i za tydzień nieuchronnie przyjdzie mandat do zapłaty. Jak zdemontujemy taki system ale podwyższymy wysokość mandatów, to co się stanie? Nie trudno zgadnąć, że więcej kierowców będzie jechało szybciej.

Więc trzeba montować tych systemów więcej. Powszechna inwigilacja sposobem poprawy bezpieczeństwa.

Robert Gwiazdowski

Autor felietonu prezentuje własne opinie i poglądy

Śródtytuły pochodzą od redakcji

***

Felietony Interia.pl Biznes
Dowiedz się więcej na temat: Robert Gwiazdowski | kara | przestępstwa | wypadki drogowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »