Gwiazdowski: Państwo chętne do kontroli
Państwo jest niewydolne, skorumpowane a mimo to urzędnicy domagają się większej kontroli i dostępu do naszej prywatności. To nie jest normalne - uważa gość "Faktów" RMF Robert Gwiazdowski, prawnik, ekonomista z Centrum im. Adama Smitha.
Tomasz Skory: Czy udostępnianie prokuratorom wglądu w konta bankowe to jest ingerencja w zakres swobód i praw obywatelskich - tu wątpliwości nie ma. Pytanie tylko czy dopuszczalna czy nie?
Robert Gwiazdowski: Moim zdaniem ona jest całkowicie niedopuszczalna w takim zakresie, w jakim planuje się to zrobić. Oczywiście, prokuratorzy prowadzący postępowania przeciwko konkretnym podejrzanym osobom powinni mieć taką możliwość, natomiast chce się wprowadzić taką możliwość do oglądania kont każdego przy byle okazji, pod byle pretekstem i to jest zdecydowanie za daleko posunięta ingerencja w naszą prywatność.
Tomasz Skory: Ministerstwo Sprawiedliwości zaprzecza: nie pod byle pretekstem i nie z byle powodu, tylko to są dość istotne powody - zwalczanie prania brudnych pieniędzy np.
Robert Gwiazdowski: Jeżeli mamy zwalczać pranie brudnych pieniędzy, to z całą pewnością dzisiejsze procedury pozwalają zajrzeć prokuratorom - również policji skarbowej - do tego, co mamy na koncie i co się na tym koncie dzieje. Cała cywilizacja jest oparta jakby na dwóch zasadach: po pierwsze, że każdy jest niewinny dopóty, dopóki nie udowodni mu się winy i osądzi prawomocnym wyrokiem sądowym; po drugie, że lepiej jest wypuścić 10 winnych, niż skrzywdzić jednego niewinnego.
Tomasz Skory: Wywiad skarbowy podsłuchuje, prokuratura ma nam grzebać w kontach bez kontroli sądowej. Państwo policyjne to jest taka łatwa i bardzo obrazowa diagnoza, ale do czego to państwu miałoby służyć?
Robert Gwiazdowski: Do zastraszania niektórych obywateli, bo ja cały czas twierdzę, że jeżeli ktoś jest inteligentnym przestępcą to ma tyle instrumentów na rynkach międzynarodowych, żeby nie trzymać pieniędzy w polskich bankach tylko trzyma się gdzie indziej.
Tomasz Skory: Ale powszedniość nasza jest taka - i doświadczenie tego dowodzi - że państwo nie daje sobie rady z obróbką tych danych o obywatelu, które ma. Np. Zyta Gilowska, wiceprzewodnicząca sejmowej komisji finansów mówiła mi o tym tak: Ja się naprawdę bardzo mocno obawiam już nie tylko to, że naruszane będą prawa obywatelskie i prawo do prywatności, ale że przede wszystkim w tym bałaganie, w którym tak różne służby mają mieć tak różny dostęp do informacji o naszym życiu, że wreszcie jakieś wiadomości będą wyciekać, że będziemy znajdować na ulicach tak, jak niektóre PIT-y leżą na ulicach. Za każdym razem urząd skarbowy mówi "niemożliwe", ale jednak zeznania podatkowe na ulicy się znalazły. Zdziwi się pan, jak pan znajdzie wyciągi z własnego konta kiedyś na ulicy?
Robert Gwiazdowski: Wcale się nie zdziwię. Nasze państwo jest kompletnie niewydolne, nasze państwo jest totalnie skorumpowane, a mimo to urzędnicy w tym państwie domagają się coraz większego zakresu dostępu do naszej prywatności, coraz większego zakresu kontroli nad nami i to nie jest rzecz normalna. Ja od lat lansuję taką tezę, że coś co nie udało się komunistycznej służbie bezpieczeństwa w imię ochrony przodującego ustroju społeczno-politycznego, to w tej chwili jest wprowadzane w imię ochrony interesu skarbu państwa.
Tomasz Skory: Ale prokuratura twierdzi, że dostęp do rachunków bankowych potrzebny jej jest do bardzo ważnych rzeczy - tropienia pracy pieniędzy. Teraz ma ten dostęp na nieco innej zasadzie. O tym z kolei mówił mi Marek Sadowski, wiceminister sprawiedliwości: Kiedy prokurator może uzyskać dostęp do konta, ale wtedy kiedy przedstawi już zarzut posiadaczowi tego konta to mamy takie błędne koło: najpierw trzeba mieć dowody, żeby przedstawić zarzut, a potem można te dowody zbierać. Czyli to jest prostowanie prawa.
Robert Gwiazdowski: Nie. Nie jest to prostowanie prawa, dlatego że organy ścigania są od tego, żeby zdobywać odpowiednie informacje o podejrzanych w sposób do tego przewidziany, a nie bez stosowania procedur.
Tomasz Skory: Tak na koniec. Wczoraj wieczorem Sejm za trzecim podejściem uchwalił ustawę o biopaliwach. Zastanawialiśmy się, czemu musiała być uchwalana teraz w 2003. Czemu tak szybko to się w końcu udało? Ma pan jakieś podejrzenia?
Robert Gwiazdowski: Ten niesłychany pośpiech przy pracach nad biopaliwami o czymś świadczy. Wiadomo, że jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi albo o dziewczynę albo o pieniądze. Trudno się spodziewać, że chodziło posłom o jakąś dziewczynę, raczej chodziło o pieniądze. Prawdopodobnie związane jest to z faktem, że ustawa przewiduje, iż kontraktacja nie może być na okres krótszy niż 5 lat. W związku z powyższym, ci którzy będą kontraktowani już w przyszłym roku, a nie możemy kontraktować w przyszłym roku jeszcze z UE - musimy kontraktować w kraju - będą mieli przez kolejne 5 lat spokojne, zagwarantowane przychody.
Tomasz Skory: Ot i cała zagadka wyjaśniona, mimo mechanizmów, które teoretycznie zmuszają nas do korzystania również z surowców importowanych.