Handel na krawędzi. Niemiecki eksport tonie, produkcja walczy o życie
Niemcy znów stoją przed poważnym wyzwaniem. Eksport do Stanów Zjednoczonych, kluczowego partnera handlowego, spadł do najniższego poziomu od czterech lat. Cła nałożone przez Donalda Trumpa działają jak hamulec na gospodarkę, która od dawna zmaga się z wysokimi kosztami energii i rosnącą konkurencją z Azji. Pomimo tego lipcowy wzrost produkcji przemysłowej rzuca cień nadziei na poprawę.
Kiedy myślimy o potędze gospodarczej, często wyobrażamy sobie wielkie fabryki, ruchliwe porty i globalne sieci handlowe. Niemcy od lat są jednym z liderów na światowej scenie eksportu, ale ostatnie miesiące pokazują, że nawet największe maszyny gospodarcze mogą zacząć tracić impet. To, co dzieje się za kulisami niemieckiego handlu, ma dziś wpływ nie tylko na europejską ekonomię, ale także na codzienne życie wielu ludzi.
Niemcy mają kolejny gospodarczy problem do rozwiązania. Dane federalnego urzędu statystycznego Destatis nie pozostawiają złudzeń - niemiecki eksport do USA w lipcu spadł o 7,9 proc. w porównaniu do czerwca, osiągając poziom 11,1 miliarda euro. Jak wskazuje agencja Agence France-Presse (AFP), to najniższy wynik od 2021 roku i czwarty z rzędu miesiąc, w którym eksport do tego kluczowego rynku notuje spadki.
USA pozostają największym odbiorcą niemieckich towarów, ale rosnące bariery handlowe wprowadzane przez administrację Donalda Trumpa uderzają w europejskiego giganta z pełną siłą. Cła nie tylko podnoszą ceny, ale destabilizują ustalone relacje biznesowe. Firmy muszą mierzyć się z podwójnym ciosem - rosnącymi kosztami energii i coraz ostrzejszą konkurencją ze strony tańszych producentów azjatyckich.
W efekcie osłabienia eksportu do kluczowych partnerów, cały bilans handlowy Niemiec zanotował pogorszenie. W lipcu wartość eksportu ogółem spadła o 0,6 proc. w porównaniu do poprzedniego miesiąca, do poziomu 130,2 miliarda euro. To wynik poniżej oczekiwań ekonomistów ankietowanych przez FactSet, którzy prognozowali stabilizację.
Import zmniejszył się nieznacznie, o 0,1 proc., do 115,4 miliarda euro. Skutkiem tego było zawężenie nadwyżki handlowej do 14,7 miliarda euro - spadek, który sygnalizuje coraz większe napięcia w bilansie niemieckiej gospodarki.
Nie tylko USA dały się we znaki - eksport do Chin, jednego z najważniejszych partnerów handlowych Niemiec, skurczył się o 7,3 proc. w porównaniu do czerwca. Wzrost lokalnej konkurencji w Państwie Środka szczególnie uderza w niemieckich producentów, zwłaszcza w branży motoryzacyjnej, która jest jednym z filarów niemieckiego eksportu.
Wbrew trudnym wskaźnikom handlowym, niemiecki przemysł zaskoczył pozytywnie. W lipcu produkcja przemysłowa wzrosła o 1,3 proc., co stanowi wyraźną poprawę po niewielkim spadku o 0,1 proc. miesiąc wcześniej. Wzrosty odnotowały sektory maszynowy, motoryzacyjny oraz farmaceutyczny, które są kluczowymi gałęziami przemysłu i znaczącymi eksporterami.
Carsten Brzeski, ekonomista ING, ocenia ten sygnał jako potencjalny początek odbicia. "Patrząc przez pryzmat tej zmienności, nadzieje na przynajmniej cykliczne odbicie niemieckiego przemysłu wciąż się utrzymują - choć rozczarowania ostatnich lat przestrzegają przed przedwczesnym optymizmem" - powiedział ekspert cytowany przez agencję AFP.
Eksport jest krwiobiegiem niemieckiej gospodarki, ale to produkcja przemysłowa często wyznacza kierunek jej dalszego rozwoju. W obliczu wyzwań - od wojen handlowych, przez globalne napięcia geopolityczne, po wzrost kosztów energii - niemieccy przedsiębiorcy muszą szybko dostosować się do nowych warunków.
Mimo że spadek eksportu do kluczowych rynków uderza w gospodarkę, sektor przemysłowy pokazuje, że nie poddaje się bez walki. Wzrost produkcji w lipcu to nie tylko liczba, to znak, że Niemcy wciąż mają siłę, by szukać nowych rozwiązań i powalczyć o miejsce na globalnej arenie. Najbliższe miesiące będą kluczowe dla tego, czy te pozytywne sygnały rozwiną się w trwały trend, czy też światowe zawirowania pogłębią problemy największej gospodarki Europy.
Agata Siwek