„Handelsblatt”: Bruksela broni Nord Stream 2 przed sankcjami USA

Według Komisji Europejskiej, amerykańskie groźby sankcji wobec europejskich firm naruszają prawo międzynarodowe – pisze „Handelsblatt”.

Niemiecki dziennik gospodarczy pisze w środę (12.08.2020), że Komisja Europejska wzięła w obronę projekt Nord Stream 2, zagrożony amerykańskimi sankcjami. "Eksterytorialne zastosowanie sankcji narusza prawo międzynarodowe" - powiedziała gazecie rzeczniczka KE ds. energii Kadri Simson. Dodała, że zasadniczo UE odrzuca nakładanie przez kraje trzecie sankcji na unijne firmy, które prowadzą legalne interesy.

Bruksela wspiera niemiecką prezydencję

Jak pisze "Handelsblatt", Bruksela krytykuje też to, że w przeciwieństwie do innych sporów, w tym przypadku nie było żadnych konsultacji z amerykańską administracją. "Celem Komisji zawsze było zapewnienie, by Nord Stream 2 w przypadku realizacji (inwestycji) funkcjonował w przejrzysty i niedyskryminujący sposób, pod odpowiednim nadzorem regulacyjnym i w zgodzie z najważniejszymi zasadami międzynarodowego i unijnego prawa w dziedzinie energii" - dodała rzeczniczka, cytowana przez niemiecki dziennik. Według KE nowy rosyjsko-niemiecki gazociąg pod Bałtykiem ma podlegać w pełni znowelizowanej dyrektywie gazowej UE.

Reklama

Gazeta dodaje, że Komisja Europejska wspiera niemiecką prezydencję UE w zamiarze wypracowania środków przeciwko eksterytorialnym sankcjom USA. Według rzeczniczki KE jest także zaniepokojona zaktualizowaniem przez Departament Stanu USA wytycznych dotyczących interpretacji ustawy o przeciwdziałaniu przeciwnikom Ameryki poprzez sakcje (CAATSA - Countering America's Adversaries Through Sanctions Act). Zmiany pozwolą objąć sankcjami także Nord Stream 2 i gazociąg "Turecki Potok". - To część szerszej niepokojącej tendencji - także w przypadkach Iranu, Kuby, Międzynarodowego Trybunału Karnego i projektu Turkstream, w których to USA stosują lub grożą sankcjami przeciwko europejskim firmom - dodała rzeczniczka KE.

Maas: Nikt nie może UE dyktować polityki energetycznej

We wtorek także szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas podczas wizyty w Moskwie ostro skrytykował amerykańskie groźby wymierzone w Nord Stream 2 i powiązane z inwestycja firmy. - Żadne państwo nie ma prawa dyktować UE jej polityki energetycznej. I to się też nie uda - powiedział Maas po rozmowie z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem. - Sankcje między partnerami to definitywnie zła droga - dodał Maas, przypominajac, że w miniona niedzielę przekazał to telefonicznie amerykańskiemu sekretarzowi stanu Mike’owi Pompeo. Maas zapowiedział, że podczas trwającej do końca roku prezydencji w UE Niemcy będą forsować temat europejskiej suwerenności.

W ubiegłym tygodniu oburzenie w Berlinie wywołały pogróżki amerykańskich senatorów z Partii Republikańskiej Teda Cruza, Toma Cottona i Rona Johnsona pod adresem zarządu portu Sassnitz GmbH na Rugii, który jest bazą logistyczną dla prac nad ukończeniem ostatniego odcinka podmorskiego gazociągu. Zagrozili oni spółce miażdżącymi sankcjami prawnymi i gospodarczymi, jeżeli będzie nadal ona wspierać inwestycję. W porcie Sassnitz-Mukran składowane są rury. Cumują tam też rosyjskie statki do układania rur "Fortuna" i "Akademik Czerski".

Cel amerykańskiej ofensywy

To kolejna odsłona zaostrzającego się sporu politycznego o Nord Stream 2. Pierwszą ustawę, umożliwiającą nałożenie sankcji na firmy uczestniczące w projekcie amerykański Kongres przyjął w grudniu 2019 roku, co skłoniło szwajcarską firmę Allseas, właściciela specjalistycznych statków, układających podmorski gazociąg, do wycofania się z inwestycji. Wiosną tego roku Amerykanie zaostrzyli przepisy, gdy okazało się, że rosyjski Gazprom może najpewniej sam dokończyć podmorski gazociąg, gotowy już w ponad 90 procentach. Amerykanie twierdzą, że bronią w ten sposób energetycznej niezależności Europy od Rosji. Zdaniem wielu niemieckich ekspertów i polityków rzeczywistym celem tej ofensywy jest jednak uzyskanie rynku dla eksportu amerykańskiego gazu skroplonego LNG.

Koncern energetyczny Uniper z Düsseldorfu, współfinansujący budowę Nord Stream 2, przyznał w opublikowanym we wtorek (11.08.2020) raporcie, że z uwagi na rosnące zagrożenie sankcjami USA liczy się z fiaskiem tego projektu. Uniper włożył w inwestycję 950 mln euro.

Anna Widzyk


Deutsche Welle
Dowiedz się więcej na temat: Nord Stream 2
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »