Ile można wyciągnąć na śmietniku

Na reprezentacyjnej ulicy Neapolu sprzedawane są wszelkiego rodzaju przedmioty - od butów po meble i płyty DVD - wyłowione ze zwałów śmieci, jakie zalegały tygodniami w mieście - pisze w środę dziennik "Corriere della Sera".

-To targowisko hańby - podkreśla gazeta dodając, że handlem tym zajmują się Włosi, Rumuni i Polacy.

Według największego włoskiego dziennika "z kryzysu śmieciowego narodził się biznes".

Na chodniku na Corso Garibaldi można znaleźć wszystko, co "szperaczom" udało się wydobyć ze zwałów odpadków, których tony leżały od grudnia na ulicach Neapolu i na jego peryferiach. Gdzieniegdzie leżą one do tej pory i dlatego wciąż przeszukiwane są systematycznie przez całe szwadrony neapolitańczyków i imigrantów.

Teraz zaś ku oburzeniu gazety leżą wyłożone przez handlarzy w centrum miasta.

Reklama

Śmieci nie były wywożone z Neapolu, gdyż z powodu przepełnienia zamknięto prawie wszystkie wysypiska w regionie. Ludność nie zgadza się na budowę spalarni, widząc w nich zagrożenie dla zdrowia i środowiska. Mieszkańcy gwałtownie protestują przeciwko tworzeniu następnych wysypisk, które choć tymczasowo mogłyby rozwiązać kryzys. Ostatecznie do usuwania śmieci skierowano wojsko.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Corriere della Sera | śmieci
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »