Im szybciej Niemcy zakręcą rosyjski kurek, tym lepiej

Niemcy mogłyby nawet z dnia na dzień zaprzestać importu surowców energetycznych z Rosji, choć by to zabolało. W zależności od tego: czy, czym i jak szybko udałoby się zastąpić rosyjską ropę, gaz i węgiel - największa gospodarka Europy straciłaby od 0,2 do 3 punktów procentowych PKB, a przeciętny Niemiec około 1000 euro w ciągu roku - wyliczyli ekonomiści.

Niemcy importują około 60 proc. zużywanej w kraju energii, ale import ropy, gazu i węgla kamiennego stanowi od 94 do 100 proc. zużycia tych surowców. W 2021 roku wartość importu energii wyniosła ok. 80 mld euro, czyli ok. 2 proc. PKB. Około połowa niemieckiego importu gazu i węgla kamiennego oraz około jedna trzecia importu ropy pochodzi z Rosji, a to znaczy, że Niemcy są uzależnione od Rosji w ok. jednej trzeciej całkowitego zużycia energii.

W gospodarce niemieckiej gaz jest wykorzystywany głównie przez przemysł (36 proc. zużycia) i gospodarstwa domowe (31 proc.). Gospodarstwa domowe i usługi zużywają go głównie do ogrzewania. Do produkcji energii elektrycznej gaz służy w stosunkowo niewielkim stopniu. W przemyśle około trzy czwarte gazu jest wykorzystywane do ogrzewania i chłodzenia. Około jedną trzecią gazu wykorzystuje przemysł chemiczny do produkcji. Około 75 proc. ropy ma postać benzyny i oleju napędowego, czyli paliw do środków transportu.

Reklama

W Niemczech w 2021 roku zużyto 3387 Terawatogodzin (TWh) energii z czego ropa dostarczyła 1077 TWh czyli 31,8 proc. Z tego 34 proc. pochodziło z Rosji. Gaz dał 905 TWh i odpowiadał za 26,7 proc. zużytej energii pierwotnej. 55 proc. wykorzystanego gazu sprowadzone było z Rosji. Spalanie węgla dało 606 TWh (17,9 proc. całkowitego zużycia), a 26 proc. węgla importowano z Rosji. Jakie byłyby skutki dla niemieckiej gospodarki, gdyby Niemcy zaprzestały sprowadzania paliw kopalnych z Rosji?

Czytaj również: USA, Wielka Brytania i Unia Europejska nie chcą surowców z Rosji

- Skutki makroekonomiczne zależałyby od tego, jak bardzo struktura produkcji może się dostosować i na ile można zastąpić import z Rosji importem od innych dostawców - napisali Rüdiger Bachmann, profesor ekonomii na Uniwersytecie Notre Dame w USA, badacz w słynnym ośrodku Center for Economic and Policy Research oraz jego współpracownicy.

Co by się w takim razie stało, gdyby Niemcy zakręciły kurek z rosyjską energią? Albo gdyby kurek ten zakręciła Rosja? Najważniejsze jest to - także dla Polski, bo Niemcy odbierają 28,7 proc. polskiego eksportu - że nie doszłoby do żadnej katastrofy. Gospodarka niemiecka zamortyzowałaby ten szok, choć straty mogłyby być duże.

Niemcy musiałyby zrekompensować ubytek energii importowanej z Rosji poprzez znalezienie alternatywnych źródeł dostaw, zastąpienie jednych paliw innymi, realokację produkcji albo zmniejszenie popytu. W zależności od kompozycji tych sposobów reakcji skutki byłyby różne zarówno w perspektywie krótko-, jak w długoterminowej - twierdza naukowcy.

Jakie straty w PKB

W krótkim okresie wstrzymanie importu z Rosji musiałoby zostać zrekompensowane alternatywnymi dostawami energii z innych krajów i zwiększeniem produkcji ze źródeł krajowych. W średnim i długim terminie wzrosłaby produkcja energii ze źródeł odnawialnych. Poprawa efektywności energetycznej mogłaby się znacząco przyczynić do obniżenia zapotrzebowania na energię z paliw kopalnych.

Najmniejszym problemem byłoby zastąpienie rosyjskiej ropy i węgla. Podaż na rynku światowym wystarcza, żeby uzupełnić te niedobory. Większy kłopot - w krótkim terminie -  sprawiłoby znalezienie alternatywy dla rosyjskiego gazu, który odpowiada za ok. 15 proc. całkowitego zużycia energii w Niemczech. Istniejąca sieć rurociągów i ograniczona przepustowości terminali LNG stanowią największą barierę. Gaz musiałby być zastępowany ­ gdzie można innymi paliwami, a gazochłonną produkcję musiałby zastąpić np. import.

Badacze założyli, że ogółem niemiecki import gazu musiałby się zmniejszyć o 30 proc., co stanowi ok. 8 proc. całkowitego zużycia energii w Niemczech. Tylko część tej luki można wypełnić magazynując gaz w lecie, żeby następnej zimy ludzie mieli czym ogrzewać mieszkania. W tym okresie niemiecki przemysł prawdopodobnie nie doznałby gazowego szoku. Ale doznałby go już z nadejściem jesieni. Jakie byłyby tego skutki dla całej gospodarki?

Wielkość strat ekonomicznych zależy oczywiście od czasu potrzebnego na dostosowanie, czyli substytucję paliw. Nawet gdyby była konieczna z dnia na dzień, i przemysł, i gospodarstwa domowe byłyby się w stanie w jakimś stopniu dostosować. Oczywiście nie wszyscy, bo zastąpienie zużycia gazu np. w produkcji nawozów w ogóle nie będzie możliwe. Słowem - niepewność co do tego, w jakim okresie i jakim kosztem nastąpi dostosowanie do zużywania nowych paliw przez ludzi i gospodarkę jest stosunkowo duża.

Naukowcy założyli wobec tego trzy scenariusze. Pierwszy zakłada dużą elastyczność w zastępowaniu źródeł dostaw surowców i zastępowaniu jednych przez inne, zwłaszcza gazu. Według tego scenariusza i przyjętego modelu makroekonomicznego wyliczenia pokazały, że straty w niemieckim PKB wyniosłyby 0,2-03 pkt proc. To oznaczałoby, że przeciętny Niemiec zbiedniałby o 80-120 euro w ciągu roku.

Lepiej szybko zakręcić kurek

Według drugiego scenariusza (mniejsza elastyczność w zastępowaniu gazu innymi źródłami energii w krótkim okresie) utrata PKB wynosi 1,4 pkt proc. czyli ok. 500-700 euro na obywatela Niemiec, a w trzecim - przewidującym, że gospodarkę zasila o 30 proc. mniej gazu niż do tej pory i nie ma czym go zastąpić - niemiecki PKB byłby mniejszy o 2,2 pkt proc., czyli o ok. 1000 euro na głowę w ciągu roku. Gdyby jednak założyć całkowicie niesprzyjające warunki dla wsparcia gospodarki przez politykę fiskalną i monetarną, utrata PKB mogłaby sięgnąć 3 punktów proc. - wyliczają autorzy badania.

- Wbrew obawom często wyrażanym w niemieckiej debacie publicznej, substytucja i realokacja prawdopodobnie utrzymałyby koszty gospodarcze rosyjskiego embarga energetycznego poniżej 3 proc. PKB - prawdopodobnie bliżej granicy 2 proc. Nie ma wątpliwości, że są to znaczne koszty gospodarcze, ale jednocześnie są one wyraźnie możliwe do opanowania w tym sensie, że niemiecka gospodarka przetrwała głębsze załamania w ostatnich latach i szybko się odbudowała - napisali autorzy badania.

W 2020 roku, czyli wskutek pandemii, gospodarka Niemiec skurczyła się o 4,5 proc., a w czasie wielkiego globalnego kryzysu finansowego - o 5,9 proc. Co jednak zrobić, żeby ten szok złagodzić? Trzeba się pospieszyć. Ekonomiści twierdzą, że koszty byłyby mniejsze, gdyby Niemcy zdecydowały się zakręcić kurek szybciej. 

- Polityka powinna mieć na celu strategiczne zwiększenie zachęt do jak najszybszego zastępowania i oszczędzania energii (ze źródeł) kopalnych, nawet jeśli embargo nie jest nieuchronne. Natychmiastowe podjęcie działań pozwoliłoby uniknąć jeszcze ostrzejszych dostosowań w tym roku lub w 2023 roku, co powinno skłonić do działania - napisali autorzy badań.

Koszty wprowadzenia embarga na energię z Rosji będą najniższe, jeśli decyzje zostaną podjęte natychmiast, gdyż związane jest to z sezonowością zapotrzebowania na gaz. Gospodarstwa domowe i przemysł miałyby więcej czasu na dostosowanie się do kolejnej zimy. Energia z paliw kopalnych - pomimo wysokich cen - powinna zostać objęta specjalnymi "opłatami za bezpieczeństwo energetyczne", co wspomagałoby podaż energii z odnawialnych źródeł. W końcu wreszcie rząd powinien wprowadzić politykę osłaniania gospodarstw domowych o niskich dochodach przed spodziewanym wzrostem cen energii.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »