Inwestycje samorządowe. Jak mocno uderzy w nie kryzys?

Samorządy notują znaczące spadki dochodów w związku z kryzysem wywołanym pandemią koronawirusa, mimo to zakładają kontynuację inwestycji. Firmy budowlane obawiają się jednak, że projektów będzie mniej. Co więcej, już obserwują spadek nowych zleceń. A branża jest istotna z punktu widzenia krajowej gospodarki - zatrudnia prawie milion osób i odpowiada za 7 proc. PKB.

- Wszystkie firmy budowlane obawiają się spadku inwestycji w samorządach. W kwietniu liczba zamówień publicznych spadła o 34 proc. rok do roku. To drastyczna zmiana. Próbujemy się do tych trudniejszych czasów przygotować - powiedział Artur Popko, wiceprezes Budimeksu, podczas debaty zorganizowanej w ramach Europejskiego Kongresu Gospodarczego Online.

Dodał, że zawansowanie dużych programów budowy dróg wynosi 70 proc., a robót kolejowych 90 proc. Firmy liczyły, że po zakończeniu tych dużych zleceń infrastrukturalnych ruszą pełną parą inwestycje samorządowe. Koronawirus jednak ten plan może pokrzyżować.

Reklama

Trzeba szukać rozwiązań

- Inwestycje w samorządach zawsze charakteryzowały się fluktuacją, były lata gorsze i lepsze. Mamy w tym roku pokaźny portfel inwestycji samorządowych, ale widać, jak rynek zmienił się przez dwa miesiące. Projektów jest mniej, tempo rozstrzygania przetargów istotnie spadło ze względu na ograniczenia w działaniu urzędów. Martwimy się o przyszłe lata - powiedział Wojciech Trojanowski, członek zarządu Strabagu. - Obawiam się, że 2021 rok będzie bardzo ciężki. Kończą się środki unijne, samorządy będą miały problemy z finansowaniem. Wiele inwestycji będzie wstrzymywanych - ocenia.

Przedstawiciele Budimeksu i Strabagu sugerują, że warto zastanowić się nad wykorzystaniem na szerszą skalę kontaktów w formule PPP (partnerstwa prywatno-publicznego). Firmy budowlane powinny podejmować dialog z samorządem, ale w szukaniu rozwiązań uczestniczyć musi też sektor finansowy. - Może zastosować finasowanie hrybrydowe? Wykup wierzytelności? Trzeba myśleć, jak dalej kontynuować inwestycje samorządowe - mówi Trojanowski.

Spółki zwracają uwagę, że to może być dobry czas na inwestycje samorządowe, bo spadają ceny na rynku budowlanym za sprawą m.in. niskich cen paliw, czy taniej ropy, co przekłada się na koszt zakupu asfaltów.

Dochody samorządów spadają

Przedstawiciele władz samorządowych zapewniają, że ostatnią rzeczą, jakiej chcą, jest wyhamowanie procesów inwestycyjnych. Argumentują, że każda zainwestowana złotówka wraca w postaci podatków czy miejsc pracy w regionie. Zapowiadają, że nie mają w planach cięć inwestycji. Jednak z drugiej strony zgodnie potwierdzają - dochody samorządów istotnie spadły.

- Informacje nie są optymistyczne. Na ten moment rok do roku samorządy zanotowały znaczące spadki dochodów. Jeśli chodzi o Łódź, uszczerbek z tytułu podatków PIT i CIT jest naprawdę duży. Do tego dochodzą koszty walki z pandemią, zakup sprzętu, środków ochrony - płynów, maseczek, w które musimy wyposażać przedszkola, żłobki - mówi Hanna Zdanowska, prezydent Łodzi.

Poza tym miasto uruchomiło program wspomagający lokalnych przedsiębiorców, oferując ulgi czy z przełożenie w czasie podatków lokalnych, czynszów za lokalne użytkowe. To również odbija się na budżecie. - Ale są też ubytki jeśli chodzi o wpływy z komunikacji miejskiej. Musi ona pracować pełnym wymiarze, mimo że przewozi dużo mniej pasażerów. Na ten moment strata z tytułu zakupu biletów wynosi ponad 55 mln zł - powiedziała. - Gdyby podsumować te straty, które na pewno będą w naszym budżecie, można mówić o kwocie ok. 200 mln zł i to w optymistycznej perspektywie - dodała.

Zdanowska podkreśla przy tym, że miasto ogranicza wydatki bieżące, ale stara się nie ciąć inwestycji, które są kołem zamachowym gospodarki.    

Marcin Krupa, prezydent Katowic, również potwierdził, że miasto ma ubytki z tytułu wpływów z PIT i CIT. - Jeśli chodzi o PIT, w kwietniu 2019 roku zanotowaliśmy wpływy na poziomie 61 mln zł. W tym roku zakładaliśmy wzrost o 7 proc. Tymczasem wpłynęło 35 mln zł. Mamy więc 42 proc. niedoboru. W przypadku CIT było jeszcze gorzej. W kwietniu 2019 r. wpływy wyniosły 25 mln zł, w kwietniu tego roku już tylko 5 mln zł, mimo że styczeń i luty były optymistyczne - powiedział.

- Stoimy przed faktem rewolucji w budżetach, co i jak ciąć. Ostatni element, jaki będziemy ciąć, to inwestycje. Nie chcemy, by ludzie tracili miejsca pracy. Zależy nam na tym, by pieniądze trafiły na rynek - zapewniał.

Krzysztof Kosiński, prezydent Ciechanowa, przekonywał, że w przypadku średnich i małych miast każda, nawet najmniejsza suma jest bardzo ważna z punktu widzenia budżetu. W kwietniu, rok do roku, Ciechanów zanotował ubytek z tytułu wpływów z PIT na poziomie ponad 2 mln zł. - Dla miasta o budżecie ok. 240 mln zł to duża kwota - mówił.

Miasto jest w trudnej sytuacji. Ciechanów wprowadził dla siedemnastu branż zwolnienie z podatku od nieruchomości na jeden kwartał, przy czym nie otrzyma z budżetu centralnego żadnych rekompensat z tego tytułu. - To kolejny 1 mln zł przeznaczony na rzecz pomocy lokalnym przedsiębiorcom - powiedział Kosiński. Do tego dochodzą wydatki na zakup środków ochrony, w tym maseczki, które dla mieszkańców Ciechanowa były bezpłatne.

- Jako samorządy jesteśmy pod ścianą. Czekamy na prawdziwą tarczę antykryzysowa, która pomoże samorządom. Nie wstrzymujemy jednak jak na razie inwestycji, bo to pogłębiłoby problemy lokalnych przedsiębiorców - mówi prezydent Ciechanowa.

Usługi budowlane potaniały

Piotr Pilch, wicemarszałek województwa podkarpackiego, podkreślił, że na terenie województwa od tygodnia prawie nie ma nowych zakażeń. Tym chętniej otwierane są tam zakłady, firmy usługowe. Poczucie bezpieczeństwa jest kluczowe, jeśli chodzi o faktyczne odżywanie gospodarki.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Kryzys dał się jednak mocno we znaki również tu. W kwietniu widoczne było zaledwie 40 proc. wykonania, jeśli chodzi o wpływy z CIT i 60 proc. jeśli chodzi o wpływy z PIT. - Brakuje nam milionów, ale liczymy, że trend się odwróci - mówił wicemarszałek.

W tej sytuacji podjęto decyzję, by powtórzyć kilka przetargów na inwestycje, bo brakowało środków na realizację, głównie w zakresie dużych kolejowych projektów. Nowe oferty są niższe nawet o 30 proc. - W tym widzimy szansę. Mamy nadzieję, że dzięki temu zaoszczędzimy - podsumowuje Pilch.

Jakub Chełstowski, marszałek województwa śląskiego, ocenia sytuację ze spokojem. - Musimy ten trudny etap przeczekać, w czerwcu gospodarka ruszy i działania prowadzone przez rząd i samorządy pozwolą dalej pracować na rzecz naszych mieszkańców - mówi. Dodaje, że również województwo śląskie wprowadziło swój pakiet dla przedsiębiorców opiewający na kwotę ponad 1 mld zł. To pieniądze unijne i samorządowe. Zainteresowanie pomocą wśród przedsiębiorców ocenia jako bardzo duże.

Monika Borkowska

Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2019


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »