Jak przeliczymy złotego?

Marek Wikiński (Lewica) z sejmowej Komisji Finansów Publicznych chwali premiera za podanie daty wprowadzenia Polski do strefy euro. Natomiast wiceszefowa tej komisji Aleksandra Natalli-Świat (PiS) podchodzi do tego pomysłu sceptycznie.

Premier Donald Tusk zapowiedział w środę podczas otwarcia Forum Ekonomicznego w Krynicy, że rząd będzie dążył do wejścia Polski do strefy euro w 2011 roku. - Dobrze, że rząd podał konkretną datę, bo została wyznaczona meta, która jest celem do zrealizowania - powiedział PAP Wikiński. Podkreślił przy tym, że jest to jeden z niewielu konkretów, które "udaje nam się usłyszeć z ust premiera Donalda Tuska". Zdaniem posła Lewicy wprowadzenie Polski do strefy euro w ciągu ponad dwóch lat to zadanie "bardzo trudne do wykonania, ale teoretycznie realne".

Reklama

Pytany o konsekwencje wprowadzenia nowej waluty dla przeciętnego Polaka powiedział, że podstawowym zagrożeniem jest kurs przeliczenia złotego na euro. Odwołał się do przykładu, kiedy kurs euro wynosi 2,5 zł i 5 zł.

- W pierwszym przypadku emeryt otrzymujący 500 zł renty miesięcznie, otrzymywałby 200 euro "na rekę", a w drugim przypadku 100 euro - tłumaczył poseł. Wikiński uważa, że drugim zagrożeniem jest zaokrąglanie cen w górę, jak to wydarzyło się w Niemczech. - To co kiedyś kosztowało jedną markę, dzisiaj kosztuje jedno euro, a kurs przeliczenia był coś około dwóch marek za jedno euro - tłumaczył.

Zdaniem posła Lewicy rząd w ramach przygotowywanego pakietu 120 ustaw powinien wprowadzić obowiązek podawania od 1 stycznia 2009 roku cen w dwóch walutach - złotych i euro, aby - jak podkreślił - przyzwyczajać obywateli do nowej waluty. Zwrócił uwagę, że te mechanizmy były stosowane wcześniej m.in. we Francji, Włoszech, Niemczech. - Powinna nastąpić rządowa akcja uświadamiająca społeczeństwu jakie są zalety funkcjonowania wspólnej waluty - dodał Wikiński.

Z kolei wiceszefowa sejmowej Komisji Finansów Publicznych Aleksandra Natalli-Świat (PiS) powiedział PAP, że nie powinniśmy się śpieszyć z decyzją o wejściu do strefy euro.

- Nie powinniśmy formułować takich decyzji, ale poczekać chociażby na raport przygotowywany przez Narodowy Bank Polski, który ma być gotowy pod koniec roku - powiedziała Natalli-Świat. Raport NBP składający się z szeregu projektów badawczych ma pokazać szanse i zagrożenia z wejścia Polski do strefy euro. - Samo wejście do strefy euro wiąże się z zagrożeniem wzrostu inflacji i to jest realne zagrożenie - podkreśliła. - To nie jest straszenie kogokolwiek, ale zjawisko, które występowało w innych krajach - dodała. Zaznaczyła, że jest to sprawa bardzo skomplikowana i wymaga poważnych analiz.

Rok 2011 jest realnym, choć trudnym terminem wejścia Polski do strefy euro - zapowiedział premier Donald Tusk. W ocenie NBP taka wypowiedź to ważny etap w dyskusji o dacie przyjęcia euro.

Według ministerstwa finansów data jest realna, również eksperci oceniają ją jako trudną, ale możliwą.

- Chcę sformułować precyzyjnie jeden z głównych celów naszych działań, czyli wstąpienie Polski do strefy euro. Dzisiaj możemy odpowiedzialnie powiedzieć, że naszym celem jest rok 2011. Jest to zadanie trudne, ale oceniamy, że możliwe - powiedział Tusk w środę podczas otwarcia Forum Ekonomicznego w Krynicy. Rynek walutowy zareagował umocnieniem złotego, eksperci uważają, że wyznaczenie takiego terminu jest dobrą informacją dla polskiej gospodarki i kraju. Premier podkreślał, że rząd będzie musiał uzyskać akceptację Polaków i wierzy, że ją uzyska. Ma też nadzieję, że Polska spełni wymóg wejścia do strefy euro - co najmniej dwa lata stabilności ekonomicznej.

NBP podał, że dotychczas sprawa terminu wejścia do strefy euro nie była przedmiotem konsultacji między rządem a bankiem centralnym. Pod koniec czerwca prezes banku centralnego apelował o rządowy program wejścia do strefy euro i deklarował współpracę w najważniejszych dla kraju sprawach gospodarczych.

Wiceminister finansów Katarzyna Zajdel-Kurowska uważa, że Polska mogłaby przystąpić do mechanizmu kursowego przed przyjęciem euro (ERM2) w 2009 roku, a przyjąć euro w 2011 roku.

Wejście do systemu ERM2 w 2009 roku jest realne, a przyjęcie euro w 2011 roku będzie bardzo trudne, ale możliwe. Jej zdaniem decyzja o przystąpieniu do ERM2 musiałaby być podjęta w tej chwili lub musiałoby dojść do skrócenia dwuletniego okresu, kiedy to złoty nie będzie mógł podlegać większym wahaniom niż plus/minus 15 proc. od parytetu centralnego. Najważniejsza jest tutaj decyzja polityczna o przyjęciu euro - powiedziała wiceminister.

Przed przyjęciem euro inflacja nie może być wyższa niż 1,5 pkt proc. od średniej stopy inflacji w trzech krajach UE, gdzie inflacja była najniższa. Długoterminowe stopy procentowe nie mogą przekraczać więcej niż o 2 pkt proc. średniej stóp procentowych w 3 krajach UE o najniższej inflacji. Dług publiczny nie może przekraczać 60 proc. PKB, a deficyt budżetowy - 3 proc. PKB. Dwa lata przed przyjęciem euro waluta krajowa jest już związana z euro (mechanizm ERM2), a jej kurs może się wahać w stosunku do euro tylko o plus/minus 15 proc.

Ekonomista prof. Witold Orłowski uważa, że 2011 rok to niesłychanie szybka data wejścia do strefy euro.

W jego ocenie, jest to jednak dobra wiadomość dla Polski, zwłaszcza, że Polska straciła szansę wprowadzenia euro w 2009 r. Według niego mówimy o szybkiej ścieżce wprowadzenia euro, bo wcześniej zakładano, że potrzebne są co najmniej trzy lata od podjęcia decyzji. Orłowski jest zdania, że Polska jest w stanie wypełnić kryteria ekonomiczne na czas.

Dariusz Filar z RPP ocenił, że jest szansa na wejście Polski do strefy euro w 2011 roku, ale inflacja powinna być w ciągu najbliższych dwóch lat sprowadzona poniżej progu referencyjnego. Wtedy przyszły rok musiałby być rokiem przystąpienia do mechanizmu kursowego ERM2. Wymagałoby to prowadzenia restrykcyjnej polityki pieniężnej.

Bohdan Wyżnikiewicz z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową uznał podanie przez premiera daty wejścia Polski do strefy euro za najlepszą wiadomość dla firm w Polsce. Według niego to bardzo dobra decyzja i bardzo pomoże gospodarce. Najważniejszymi zadaniami jest przekonanie społeczeństwa, że euro nie oznacza wzrostu cen i kontrolowanie tego procesu, by przy zmianie waluty ceny nie wzrosły.

Zdaniem wicepremiera i ministra gospodarki Waldemara Pawlaka termin przyjęcia euro w 2011 roku, ogłoszony w środę przez premiera, jest możliwy, chociaż trudny do realizacji.

- Wczorajsza wypowiedź pana premiera jest bardzo miłą niespodzianką - powiedział Pawlak na forum gospodarczym w Krynicy.

- Termin jest możliwy (wejścia do strefy euro - PAP), ale dość trudny do realizacji ze względu na konieczność zmiany konstytucji. Czasami drobne rzeczy wywołują wiele kontrowersji, a co dopiero zamiana złotego na euro - dodał.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »