W skrócie
- Federacja Przedsiębiorców Polskich proponuje plan naprawczy systemu ochrony zdrowia, łącząc ubezpieczenie zdrowotne i chorobowe.
- Kluczowym problemem jest szybki wzrost kosztów, głównie przez ustawę podwyżkową i inflację medyczną.
- Nowa koncepcja zakłada także podatkowe ulgi dla pacjentów i model szpitala wiodącego, by usprawnić sieć placówek.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Kluczowa dla programu naprawy jest diagnoza źródeł tak złej sytuacji. Łukasz Kozłowski, główny ekonomista FPP ostrzega, że doraźne działania dające oszczędności rzędu 10 mld zł nie są żadnym rozwiązaniem problemu, a te, które się pojawiły ostatnio, byłyby wprowadzone kosztem pacjentów. Skąd się biorą coraz większe problemy, skoro nakłady rosną?
- Zwracam uwagę, że ostatnie dyskusje o szykowanych cięciach występują w czasie, gdy poziom nakładów na ochronę zdrowia jest rekordowo wysoki. Nawet jeśli uwzględnimy fakt, że sposób liczenia zapisany w ustawie o świadczeniach opieki zdrowotnej nieco zawyża te nakłady, to i tak osiągnęliśmy około 6 proc. PKB - znacznie więcej niż przed 2019 rokiem, gdy było to ok. 4,5 proc. W ujęciu nominalnym skala wzrostu jest jeszcze bardziej widoczna: w przyszłym roku wydatki przekroczą 248 mld zł, podczas gdy dekadę temu wynosiły zaledwie 83 mld zł - tłumaczy ekonomista FPP.
Dlaczego więc dziś mówimy o kryzysie finansowym w systemie ochrony zdrowia, skoro pieniędzy jest tak dużo?
- Ustawa gwarantująca 7 proc. PKB na zdrowie spowodowała, że zaczęliśmy wydawać środki szybciej, niż one realnie przyrastały. Podjęto zobowiązania generujące koszty w tempie szybszym niż wzrost dochodów. Dodatkowo nowelizacja ustawy o zawodzie lekarza z 2022 r. przeniosła na NFZ część zadań finansowanych wcześniej z budżetu państwa, jednocześnie odbierając mu część źródeł finansowania. Wydolność składkowa NFZ spada gwałtownie i w 2028 r. wyniesie ok. 67 proc., co oznacza, że jedna trzecia wydatków będzie pokrywana z dotacji budżetowych, a nie ze składki zdrowotnej. To radykalna zmiana, do której system instytucjonalny nie jest przygotowany - mówi Łukasz Kozłowski. I przypomina, że jeszcze kilka lat temu wystarczało 2-5 mld zł dopłat, a dziś mówimy o 35 mld zł w 2025 r., 55 mld zł w 2026 r., a w 2028 r. luka sięgnie 90 mld zł.

- Doraźne działania, jak dodatkowe dotacje, transfery z Funduszu Medycznego czy emisja obligacji, kupują nam kilka miesięcy spokoju, ale nie rozwiązują problemu strukturalnego: koszty rosną szybciej niż przychody. Jeśli nie wprowadzimy rozwiązań systemowych, kryzys wróci w jeszcze większej skali - ostrzega Łukasz Kozłowski.
Ustawa podwyżkowa zjada lwią część wzrostu nakładów
Zwraca uwagę, że w ostatnich latach koszty świadczeń rosną w sposób bardzo istotny. Skokowy wzrost nastąpił w czasie pandemii, a po jej zakończeniu utrzymał się i nadal rośnie. - Mamy w Polsce do czynienia z potężną inflacją medyczną - zjawiskiem, które kojarzyliśmy raczej z takimi krajami jak USA. W latach 2016-2024 ceny w gospodarce wzrosły o 52 proc., natomiast koszty świadczeń NFZ aż o 137 proc. Inflacja medyczna jest więc 2,5-krotnie wyższa niż inflacja ogółem - uzasadnia.
Jak wskazuje, kluczowym czynnikiem jest ustawa o najniższym wynagrodzeniu zasadniczym w ochronie zdrowia, znowelizowana w 2022 r. Gwarantuje ona automatyczne podwyżki płac proporcjonalne do wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce. - W lipcu 2025 r. wskaźnik wyniósł 14,2 proc., podczas gdy przyszłoroczny wskaźnik waloryzacji w sferze budżetowej - 3 proc. To ogromna rozbieżność, która napędza koszty. To wskazuje, że minister zdrowia wybrał najbardziej kosztowny wariant waloryzacji, obejmujący nie tylko pracowników etatowych, ale też lekarzy na kontraktach. Skala jednorazowej podwyżki wprowadzanej od 2022 r. to 15-18 mld zł, a po roku te koszty nie znikają - nakładają się kolejne warstwy. W 2025 r. koszt ustawy wynosi już 58 mld zł, w przyszłym roku ponad 72 mld zł, czyli ponad 25 proc. całkowitych nakładów na zdrowie. W efekcie, mimo wzrostu wydatków, realna dostępność świadczeń dla pacjentów nie rośnie - przyrost pochłaniają wynagrodzenia - tłumaczy ekonomista.
Plan oszczędnościowy Ministerstwa Zdrowia na 2026 r. zakłada cięcia rzędu 10 mld zł, ale luka finansowa NFZ wynosi co najmniej 23 mld zł, więc pozostanie ok.12,5 mld zł niedoboru. W 2027 r. luka będzie dwukrotnie większa. Czy resort odpowie kolejnymi cięciami świadczeń? To droga donikąd - zarządzanie kryzysem wyłącznie przez ograniczanie zakresu świadczeń jest nieracjonalne, skoro wydajemy coraz więcej na zdrowie.
Połączenie składki zdrowotnej z chorobową
Federacja Przedsiębiorców Polskich przedstawiła plan naprawy systemu ochrony zdrowia. Koncepcja wraz z gotowym projektem ustawy składa się z czterech głównych elementów.
Po pierwsze - konsolidacja ubezpieczenia zdrowotnego i chorobowego, bo oba odnoszą się do tego samego ryzyka. Nie ma sensu, by były rozdzielone. Dzięki temu możemy pozyskać dodatkowe środki na finansowanie systemu.
Ten element zakłada objęcie obowiązkowym ubezpieczeniem chorobowym m.in. zleceniobiorców, sędziów, prokuratorów i funkcjonariuszy służb mundurowych oraz harmonizację podstawy wymiaru PIT i składki zdrowotnej w związku z ubezpieczeniem chorobowym. Chodzi o zapewnienie traktowania składki chorobowej na równi ze składką zdrowotną, tj. odejście od zasady obniżania podstawy wymiaru składki i podstawy opodatkowania o kwotę składki.
Jak tłumaczą autorzy tej koncepcji, nadwyżki z funduszu chorobowego będą kwartalnie przekazywane przez ZUS do NFZ. Nadwyżki w funduszu mają powstać już w pierwszym roku dzięki przejęciu przez budżet państwa finansowania z funduszu chorobowego zasiłków macierzyńskich i opiekuńczych.
Ta koncepcja nie zakłada podwyższania składki zdrowotnej - jej poziom pozostaje bez zmian.
Drugim kluczowym elementem jest racjonalizacja tzw. ustawy podwyżkowej. Mechanizm, który proponuje FPP, opiera się na wskaźniku waloryzacji emerytur i rent - inflacja powiększona o 20 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia. To gwarantuje utrzymanie siły nabywczej płac w ochronie zdrowia, a nawet ich wzrost, ale w tempie możliwym do utrzymania.
Według wyliczeń dałoby to oszczędność dla NFZ +7,1 mld zł w pierwszym roku obowiązywania, a łącznie 233,5 mld zł w horyzoncie 10 lat.
- Ministerstwo Zdrowia proponuje powiązanie z wskaźnikiem dla sfery budżetowej - to krok w dobrym kierunku, ale mniej stabilny, bo ten wskaźnik jest bardziej zmienny - uzasadnia ekspert FPP.
Kolejnym elementem jest ulga podatkowa dla pacjentów ponoszących prywatne wydatki na opiekę zdrowotną. Pacjent, który płaci za świadczenie w sektorze prywatnym, mógłby odliczyć od podatku 10 proc. wartości usługi. - Taka ulga funkcjonowała w Polsce przed 2000 r., ale wymagała papierowych dokumentów. Dziś mamy narzędzia informatyczne, które pozwalają rejestrować świadczenia w systemie e-Zdrowie i automatycznie rozliczać ulgę w e-Urzędzie Skarbowym - bez dodatkowych formalności dla pacjenta. System ten umożliwiłby też stworzenie realnej mapy potrzeb zdrowotnych, bo obecnie widzimy tylko świadczenia publiczne, a nie wiemy, jak duża część potrzeb ucieka do sektora prywatnego. Rejestrowanie usług ograniczy szarą strefę i zwiększy wpływy podatkowe, więc w ujęciu fiskalnym ulga nie ma negatywnego skutku - przeciwnie, poprawia transparentność i efektywność systemu - tłumaczy Kozłowski.
Czwarty punkt zakłada wprowadzenie modelu szpitala wiodącego w regionie, aby poprawić koordynację i zarządzanie siecią szpitali na poziomie województw.
Plan zakłada także jednorazowy transfer 5,5 mld zł z Funduszu Medycznego do funduszu zapasowego NFZ, z przeznaczeniem m.in. na leczenie szpitalne i programy lekowe.
Jak poinformowali przedstawiciele FPP, projekt został przekazany już wcześniej do Ministerstwa Zdrowia i Ministerstwa Finansów.
Monika Krześniak-Sajewicz












