Jaki sens powrotu do Polski?
"Polska" dotarła do głównych założeń rządowej kampanii mającej zachęcić Polaków do powrotu z emigracji.
Miały być zwolnienia z PIT, składek rentowych i emerytalnych, podatku od nieruchomości i preferencyjne kredyty dla powracających. Będzie broszura rozdawana w kościołach i ambasadach oraz strona internetowa, która być może zacznie działać w maju.
Trzydziestu ekspertów zatrudnionych przez premiera Donalda Tuska dopracowywało wczoraj ostatnie szczegóły akcji. Efekty ich dwumiesięcznej pracy są jednak mizerne. Kilkudziesięciostronicowa broszura "Poradnik dla reemigranta" będzie zawierała same banały. Znajdą się tam m.in. rady, jak założyć w Polsce firmę, ile kosztują nieruchomości w Polsce, za ile można wynająć mieszkanie, jak i gdzie najkorzystniej wziąć kredyt, gdzie złożyć i ile kosztuje wniosek o wydanie prawa jazdy. Poradniki mają być dołączone do polonijnych gazet i rozdawane w miejscach, gdzie często przebywają nasi rodacy.
W maju ma powstać także specjalna strona internetowa. Emigrant znajdzie na niej te same informacje co w "Poradniku". Będzie mógł także za jej pośrednictwem zadać konkretne pytanie urzędnikom i w ciągu kilku dni uzyskać odpowiedź mejlem. Rząd rozważa również wykupienie m.in. w brytyjskiej prasie dużych, całostronicowych ogłoszeń nawołujących Polaków do powrotu. - Chcemy skupić się na dostarczeniu naszym rodakom jak największej ilości aktualnych informacji - mówi Paweł Kaczmarczyk, jeden ze strategicznych doradców premiera, pracujący nad programem. Jego zdaniem Polacy na emigracji niewiele wiedzą o dzisiejszych polskich realiach.
Uświadomienie może jednak nie być wystarczającą zachętą do powrotu. Rząd Irlandii przez lata zabiegał o powrót swoich rodaków, wykupując ogłoszenia w zagranicznej prasie i uruchamiając portal internetowy. Dopiero gdy w latach 90. poprawiła się sytuacja ekonomiczna w tym kraju, emigranci zaczęli wracać.
Rząd Włoch w latach 60. i 70. miał jeszcze inny pomysł na ściągnięcie emigrantów - zainwestowane pieniądze w ojczyźnie były zwolnione z podatków. Z kolei emigranci chińscy nie musieli nostryfikować swoich dyplomów uzyskanych za granicą. Polscy imigranci nie mogą liczyć na takie zachęty. Politycy Platformy nagle uświadomili sobie, że ich wcześniejsze pomysły są nie do zrealizowania. Stawiałyby bowiem emigrantów w korzystniejszej sytuacji od Polaków w kraju, co byłoby niezgodne z konstytucją.
- Innymi słowy należałoby wprowadzić równe ułatwienia dla wszystkich polskich obywateli albo nie wprowadzać żadnych - mówi poseł PO Jakub Szulc, zaangażowany w tworzenie programu "Powrót do domu". - Musimy położyć nacisk na to, co da się zrealizować bez szczególnych problemów.
Dlatego obok kampanii informacyjnej w polskich konsulatach mają być zatrudniani przeszkoleni konsultanci, którzy udzielaliby porad Polakom szykującym się do powrotu. Pojawił się również pomysł, by szkoły w Polsce prowadziły zajęcia wyrównawcze dla dzieci emigrantów, co może być jednak trudne, bo trzeba przeszkolić dodatkową grupę nauczycieli.
W tym roku powrót do kraju planuje co trzeci Polak przebywający w Wielkiej Brytanii i Irlandii. To jednak przede wszystkim skutek poprawiającej się sytuacji ekonomicznej w Polsce i słabego funta, który w ostatnim roku stracił wobec złotego czwartą część swojej wartości. Cud powrotów może się więc ziścić, tyle że bez udziału rządu.