Jan Krzysztof Bielecki, dyrektor EBOiR o rezygnacji M. Belki
Dymisję wicepremiera i ministra finansów komentuje dziś w rozmowie z reporterem RMF Tomaszem Skorym były premier, obecnie dyrektor Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju – Jan Krzysztof Bielecki.
Tomasz Skory: Wierzy pan, że Marek Belka jest
pierwszym tak naprawdę poległym w wojnie większości rządu i premiera z
Radą Polityki Pieniężnej?
Jan Krzysztof Bielecki: Mam nadzieję, że nie, bo naprawdę w tej
chwili potrzebujemy stabilizacji a nie zawirowania, potrzebujemy optymizmu
a nie pesymizmu, potrzebujemy zmniejszenia agresji a nie zwiększenia.
Tomasz Skory: Ale fakty są takie: Sejm za parę dni zajmie się ustawą
o zmianach w Narodowym Banku Polskim, o składzie RPP. Marek Belka był tym
zmianom przeciwny i jak do tej pory wyhamowywał je dość skutecznie. Teraz
oporów w rządzie nie będzie. Będzie to optymizm, ale rządu, nie RPP.
Jan Krzysztof Bielecki: Pan widzi tę drugą stronę medalu. Jak ja
mówię, że nam nie trzeba agresji, to to niewątpliwie zwiększa poziom agresji,
jak ja mówię, że nie trzeba sporów, to to zwiększa poziom sporu, to zwiększa
poziom nieufności, a nie zwiększa poziom zaufania.
Tomasz Skory: No dobrze, ale mało komu wystarczają te lakoniczne
i dość nie jasne tłumaczenia Marka Belki, że jego entuzjazm do pracy się
wypalił. Pan jak sobie tę nieoczekiwaną dymisję tłumaczy?
Jan Krzysztof Bielecki: To jest ogromne zaskoczenie i to jest jakaś
przykrość dla mnie. Osobiście uważam, że to bardzo dobry ekonomista, dobry
człowiek i człowiek, który na dodatek ma reputację na rynku międzynarodowym.
Taką reputację buduje się latami, a nie tygodniami. Dlatego żal na pewno
jest.
Tomasz Skory: Entuzjazm wypalił się dokładnie o godzinie 16:50 jak
się okazuje, bo wcześniej były spokojne rozważania na temat założeń budżetu
i potem nagle ta dymisja. Pan wierzy w oficjalną wersję, że to powody osobiste?
Jan Krzysztof Bielecki: Staram się patrzeć
na to, jak patrzą zachodni obserwatorzy, analitycy i ci wszyscy, którzy
żyją z tego, że zajmują się Polską. Oni w zasadzie nie myślą już o tym
co było, tylko myślą o przyszłości. Takie „myślenie do tyłu”
to jest nasza cecha narodowa. Teraz przez 5 dni będziemy dyskutowali o
przeszłości. Nie widać natomiast – nawet jak pan weźmie dzisiejsze
gazety – uwagi skupionej na tym, jak wyjść z tej sytuacji, jak znaleźć
dobrego kandydata.
Tomasz Skory: Jeśli byłoby tak, że dymisja Marka Belki oznacza odejście
od strategii gospodarczej, jakie będą następstwa, jak zareagują rynki kapitałowe?
Jan Krzysztof Bielecki: Ja w to nie wierzę. Po pierwsze sytuacja
budżetu na rok przyszły, a w tym roku jeśli chodzi o planowanie, jest lepsza
niż w roku ubiegłym.
Tomasz Skory: Ale Marek Belka mówił o deficycie 40 miliardowym,
rząd uchwalił 43 miliardy…
Jan Krzysztof Bielecki: Tak, ale nikt nie polegnie dla trzech miliardów.
Wydaje mi się, że to byłoby zbyt drastyczne podejście do filozofii budowania
stabilnych finansów publicznych w Polsce. Oczywiście każdy deficyt jest
złem, ale nie sądzę, żeby te trzy miliardy tutaj ważyły. Jest budżet, jest
zarys, wydaje mi się, że jest pewna szansa by gospodarka światowa i gospodarka
europejska, która dla nas jest taka ważna, ruszy. Tak trzeba na to patrzeć.
Natomiast to nie może być taka sytuacja, ja teraz tak jak pan wpadam w
taki nurt trochę narzekania i lęków, ale nie może być taka sytuacja, że
w tej chwili ta dymisja otworzy marzenia budżetowe, że oto odszedł Belka,
synonim dyscypliny finansowej, i od jutra zaczynamy tworzyć budżet naszych
marzeń. Wiadomo, że marzenia mamy ogromne, ale rzeczywistość jest bardzo
surowa i ograniczona.
Tomasz Skory: Minister finansów jest uosobieniem wiarygodności kraju,
jego finansów. Wymienię teraz pięć najczęściej pojawiających się na „giełdzie
nazwisk” ewentualnych następców Marka Belki: Marek Wagner, Jerzy
Hausner (podobno wskazany przez samego Belkę), Stanisław Gomułka, Witold
Orłowski, Grzegorz Kołodko. Na którego pan by postawił?
Jan Krzysztof Bielecki: Ja bym postawił, chociaż nie powinienem
się tak wypowiadać, na kogoś z rządu, żeby jak najszybciej dokonać tej
nowej nominacji, jak najszybciej mieć to nazwisko, o które wszyscy pytają.
Tomasz Skory: Przejąć obowiązki, nie wciągać się w sytuację, znać
ją po prostu? Marek Wagner, Jerzy Hausner być może Witold Orłowski –
bystry obserwator tego co się dzieje. Który z tych trzech?
Jan Krzysztof Bielecki: To już jest decyzja
premiera do zaakceptowania przez prezydenta. Ważne jest, żeby jak najszybciej
dowiedzieli się ludzie i rynki. Spadek złotówki to nie jest żaden dramat,
nie jest żadna katastrofa natomiast to jest zła tendencja. Ja przypomnę
panu, że jak w 1998 roku przyszło mi komentować dla Anglików zmianę prezydenta,
która była szokiem dla zachodu, dla mnie osobiście też. Przegrana Lecha
Wałęsy w tym momencie była wielkim szokiem. Pamiętam, że poszedłem i pierwsze
zdanie jakie powiedziałem to: to jest normalny proces demokratyczny
w Polsce i dowodem na to jest fakt, że giełda wzrosła. Giełda w dniu
wyboru Aleksandra Kwaśniewskiego na prezydenta wzrosła. Teraz widać tego
zaufania, tego przekonania do stabilności polskich reform aż takiego nie
mamy, że jest ta nerwowość.
Tomasz Skory: Zatem w sprawie następcy Marka Belki – ktokolwiek
z rządu, byle szybko?
Jan Krzysztof Bielecki: Byle szybko, najlepiej dzisiaj.