Janusz Palikot jest winien swoim pracownikom miliony zł. Kontrole PIP wykazały liczne nieprawidłowości
Zatrzymanie byłego posła i biznesmena Janusza Palikota, do którego doszło w ubiegłym tygodniu, odbiło się szerokim echem w mediach. Z informacji przekazanych przez krakowską "Gazetę Wyborczą" wynika, że osoby zatrudnione w prowadzonych przez niego przedsiębiorstwach nie otrzymywały należnego wynagrodzenia. Kontrole Państwowej Inspekcji Pracy (PIP) wykazały, że długi Janusza Palikota z tego tytułu wynoszą niemal 2 mln zł.
Wrocławski sąd aresztował warunkowo na dwa miesiące byłego posła i biznesmena Janusza Palikota, który jest podejrzany o oszustwo i przywłaszczenie mienia. Wcześniej prokuratura postawiła mu osiem zarzutów. Sprawa dotyczy doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy osób na kwotę blisko 70 mln zł. Grozi mu nawet do 20 lat więzienia.
Krakowska "Gazeta Wyborcza" podaje, że od 2023 r. PIP aż cztery razy kontrolowała biznesy Janusza Palikota w Tenczynku pod Krakowem - Manufakturę Piwa, Wódki i Wina oraz Centrum Usług Wspólnych Tenczynek. Kontrole wykazały liczne nieprawidłowości w wypłacie pensji i regulowaniu innych świadczeń. Niektórzy nie otrzymywali wynagrodzenia od kwietnia 2023 r.
"Biznesmen nie opłacał tych, którzy pracowali na umowach typu B2B, jak i pełnoprawnych etatowych umowach o pracę. Nie płacił ZUS-u, nie przelewał pieniędzy na Pracownicze Plany Kapitałowe" - opisuje dziennik. Powołując się na wyliczenia PIP, "Gazeta Wyborcza" podaje, że dług wynosił około 2,3 mln zł.
Dziennik podaje, że na ten moment uregulowano zaledwie niewielki procent należności, około 220 tys. zł. Pracownicy firm Janusza Palikota z Tenczynka nadal czekają na wypłatę zaległych wynagrodzeń. Informacje te potwierdziła w rozmowie z dziennikiem Anna Majerek z okręgowej inspekcji pracy w Krakowie: "W realizacji pozostały nakazy na łączną kwotę 2 mln 72 tys. 714 zł i 6 gr". Dodała, że niektórzy pracownicy zdecydowali się na dochodzenie swoich roszczeń w sądzie.
Jeden z byłych pracowników Janusz Palikota przyznał w rozmowie z dziennikiem "Super Express", że biznesmen jest mu winny około 12 tys. zł tytułem dwóch wypłat i zaległego urlopu. W podobnej sytuacji jest inny - były już - pracownik działu marketingu Browaru Tenczynek. Przyznał, że nie dostał kilku ostatnich wypłat, co daje łącznie około 40 tys. zł.
Jak podaje PAP, o zastosowaniu warunkowego aresztu poinformował w sobotę po ogłoszeniu postanowienia sądu mec. Jacek Dubois, obrońca Palikota. Biznesmen zostanie zwolniony z aresztu, jeśli wpłaci 1 mln zł poręczenia majątkowego. Powinno ono wpłynąć do sądu do 31 października. Janusz Palikot usłyszał osiem zarzutów, w tym siedem dotyczących oszustwa i jeden przywłaszczania mienia. Zarzuty oszustwa usłyszeli też jego współpracownicy - Przemysław B. i Zbigniew B.
Sprawa dotyczy doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy osób na kwotę blisko 70 mln zł w związku z działalnością spółek należących do podejrzanych. Zarzuty dotyczą lat 2019-2023.
Według prokuratury, w dokumentach ofertowych dotyczących zarówno emisji akcji, jak i kampanii pożyczkowych przedstawiono nieprawdziwe, wprowadzające w błąd pokrzywdzonych informacje, co do sposobu wykorzystania pieniędzy wpłaconych przez inwestorów oraz co do rzeczywistej kondycji finansowej spółek.