Jukos jednak upadł
Moskiewski Sąd Arbitrażowy ogłosił w poniedziałek upadłość koncernu naftowego Jukos, torując drogę do likwidacji tego największego do niedawna w Rosji producenta ropy.
Koncern stanął na skraju bankructwa, gdy w 2003 roku Federalna Służba Podatkowa zażądała od niego zapłacenia ok. 21 mld dolarów zaległych podatków.
Równolegle o defraudacje i oszustwa podatkowe oskarżony został założyciel i szef spółki Michaił Chodorkowski. W maju 2005 roku został on skazany na dziewięć lat pozbawienia wolności w kolonii karnej. We wrześniu tegoż roku sąd złagodził mu wyrok do ośmiu lat łagru. Karę odbywa w kolonii w Krasnokamieńsku w obwodzie czytyjskim, w Syberii Wschodniej (ok. 6 tys. km na południowy wschód od Moskwy).
Zdaniem obserwatorów w Moskwie, prawdziwą przyczyną kłopotów Jukosu były aspiracje polityczne Chodorkowskiego, który przyznał publicznie, że wspiera opozycyjną wobec Kremla partię Jabłoko i nie wykluczył startu w wyborach prezydenckich w 2008 roku. Chodorkowski otwarcie krytykował też politykę prezydenta Władimira Putina.
Wniosek o ogłoszenie upadłości koncernu w marcu 2006 roku złożyło konsorcjum 14 banków zachodnich z Societe Generale na czele, które w sierpniu 2003 roku pożyczyło Jukosowi 1 mld USD. Roszczenie to - do spłacenia pozostało 482 mln USD - przejął później państwowy koncern naftowy Rosnieft, który w grudniu 2004 roku stał się właścicielem Jugansknieftiegazu, największej spółki wydobywczej Jukosu.
W marcu Sąd Arbitrażowy w Moskwie ustanowił zarządcę zewnętrznego w Jukosie. W lipcu wierzyciele koncernu odrzucili plan sanacji spółki, przedstawiony przez jej management, i poparli zarządcę zewnętrznego Rebguna, który ponowił wniosek o ogłoszenie bankructwa koncernu.
Według Rebguna, długi Jukosu wynoszą 496,5 mld rubli (18,3 mld dolarów), podczas gdy jego aktywa mają wartość 477,1 mld rubli (17,7 mld USD). Koncern podważa szacunki zarządcy i utrzymuje, że jego aktywa warte są 37,7 mld dolarów.
Wtorkowy werdykt Sądu Arbitrażowego otwiera drogę do zlicytowania pozostałych aktywów koncernu, na które apetyt ostrzą sobie m.in. Rosnieft i Gazprom.
Temu pierwszemu - jak utrzymują moskiewskie media - zależy przede wszystkim na zakładach petrochemicznych Jukosu i uprzywilejowanych akcjach Jugansknieftiegazu. Natomiast Gazprom jest zainteresowany 20 proc. udziałów w Sibniefcie i akcjami słowackiej spółki przesyłowej Transpetrol.
Wyrok Sądu Arbitrażowego w Moskwie nie jest prawomocny. Prawnicy Jukosu zapowiedzieli już złożenie apelacji. Z kolei syndyk nie wykluczył ugody z niektórymi wierzycielami.