Kadrowe tsunami w spółkach Skarbu Państwa? Nie wszędzie i nie tak szybko
Po zaprzysiężeniu rządu Donalda Tuska rozpocznie się wymiana kadr w spółkach Skarbu Państwa. Wprawienie w ruch "kadrowej miotły" to niepisane prawo każdej nowej opcji rządzącej. Politycy z założenia chcą mieć na czołowych stanowiskach w kluczowych firmach zaufanych ludzi, którzy będą podzielać ich wizję, jeśli chodzi o takie kwestie, jak polityka energetyczna czy obronna państwa. Jednak nie wszędzie od razu nastąpią zmiany personalne. Proces ten jest regulowany przez zapisy kodeksu spółek handlowych, przy czym kluczowy jest tutaj udział Skarbu Państwa w kapitale dane firmy.
- Nowy rząd Donalda Tuska zapewne przystąpi wkrótce po zaprzysiężeniu do wymiany prezesów i członków zarządu w spółkach Skarbu Państwa;
- W niektórych spółkach zmiany dokonają się błyskawicznie - ale w innych nowy obóz rządzący będzie musiał poczekać, aż zrealizują się procedury zapisane w kodeksie spółek handlowych;
- Kto utrzyma się w fotelu prezesa dłużej, a kto pożegna się ze stanowiskiem praktycznie od razu po przejęciu władzy przez gabinet D. Tuska?
W świetle przepisów zawartych w kodeksie spółek handlowych, wymiana prezesa, członków zarządu czy też całego zarządu firmy leży w gestii rady nadzorczej spółki. Skład tej ostatniej zależy z kolei od decyzji walnego zgromadzenia. Innymi słowy - najpierw musi zebrać się walne zgromadzenie akcjonariuszy, które ustali skład rady nadzorczej, a ta będzie już bezpośrednio odwoływać menedżerów i powoływać nowych.
Kiedy wszystkie akcje danej spółki są w posiadaniu jednego tylko akcjonariusza, nie musi on zwoływać walnego zgromadzenia. Proces decyzyjny przebiega wtedy szybko i uznaniowo. W których zatem spółkach Skarb Państwa ma 100 proc. akcji i gdzie wymiana członków zarządu okaże się przysłowiową "krótką piłką"?
W opublikowanym w listopadzie 2023 r. raporcie Ministerstwa Aktywów Państwowych "Spółki z udziałem Skarbu Państwa. Działania i wyniki 2016-2023" znajduje się wyszczególnienie najważniejszych przedsiębiorstw, "których akcje lub udziały należą w całości albo części do Skarbu Państwa lub innych jednostek sektora publicznego". Szybki rzut oka na raport pokazuje, że udział Skarbu Państwa wynosi sto procent w takich spółkach, jak Polskie Sieci Energetyczne, Bank Gospodarstwa Krajowego, Grupa PKP, Polska Grupa Górnicza, Poczta Polska, a także Totalizator Sportowy. W tych przedsiębiorstwach kadrowa miotła pójdzie więc w ruch praktycznie od razu.
Oczywiście, nie w każdym przypadku będzie wyglądało to tak samo - w grę wchodzą tutaj bowiem również np. statuty poszczególnych spółek. I tak, w BGK prezesa powołuje premier na wniosek ministra właściwego ds. gospodarki. Według obecnej ustawy o działach administracji rządowej, to minister rozwoju i technologii. Minister ów będzie więc musiał wystosować wniosek do premiera Donalda Tuska o zmianę na stanowisku prezesa BGK, a D. Tusk ten wniosek parafować - i stanowisko straci Beata Daszyńska-Muzyczka, wieloletnia bliska współpracowniczka Mateusza Morawieckiego, z którym znają się jeszcze z banku BZ WBK (obecnie Santander BP). Należy jednak pamiętać, że BGK to także bank, choć szczególny - i dlatego podlega on również Komisji Nadzoru Finansowego. KNF będzie musiała zatem zatwierdzić wskazanego przez rząd nowego prezesa BGK; do niej należy również ostateczny głos w kwestii nominacji członka zarządu BGK ds. ryzyka. Jako że Mateusz Morawiecki "rzutem na taśmę" mianował pod koniec listopada przewodniczącym KNF na drugą kadencję Jacka Jastrzębskiego, związanego z obozem Prawa i Sprawiedliwości, nominat nowego rządu na stanowisko prezesa BGK może mieć problemy z uzyskaniem akceptacji nadzoru. Jednak w innych firmach, których działania nie reguluje częściowo prawo bankowego - a więc w PKP czy PSE - wymiana zarządów przebiegnie gładko.
Przyjrzyjmy się teraz spółkom, w których Skarb Państwa ma co najmniej 50 proc. udziałów. To m.in. spółki energetyczne PGE czy Enea, a także PLL LOT. W nich Skarb Państwa może sam - bez zwracania się z takim wnioskiem do zarządu - zwołać walne zgromadzenie na konkretną datę (z zachowaniem określonego odstępu między ogłoszeniem walnego a jego terminem - wynosi on trzy tygodnie dla spółek nie notowanych na giełdzie, a 26 dni dla spółek notowanych na GPW). Walne z kolei wymieni skład rady nadzorczej, a ta dokona zmian w zarządzie. Tu znowu w grę wchodzą różnice między konkretnymi spółkami - w PGE członków zarządu może odwołać samo walne zgromadzenie, więc do "zdjęcia" ze stanowiska obecnego prezesa Wojciecha Dąbrowskiego nie trzeba będzie czekać na ukonstytuowanie się składu rady nadzorczej. Jednak żeby powołać następcę Dąbrowskiego, decyzja nowej rady nadzorczej będzie już wymagana.
Z kolei w spółkach, gdzie Skarb Państwa ma nie więcej niż 50 proc. udziałów, nowy rząd będzie musiał zawnioskować w imieniu Skarbu Państwa do zarządów tych przedsiębiorstw o zwołanie nadzwyczajnego walnego zgromadzenia, które wymieni radę nadzorczą, co jest niezbędne do dokonania zmian w zarządzie. Zarząd, kiedy już otrzyma od Skarbu Państwa wspomniany wniosek, będzie miał dwa tygodnie na ogłoszenie terminu walnego zgromadzenia, a to z kolei będzie mogło odbyć się po upływie co najmniej 3 tygodni (w przypadku spółek niegiełdowych) lub 26 dni (w przypadku spółek giełdowych) po zwołaniu. W tym więc wypadku procedury odwoływania starych i powoływania nowych prezesów będą ciągnęły się najdłużej. A właśnie w tej grupie znajdują się takie spółki, jak Orlen, banki PKO BP i Pekao, ubezpieczyciel PZU czy energetyczny gigant Tauron. Ich obecni prezesi mogą więc piastować swoje stanowiska jeszcze w styczniu 2024 r., zanim się z nimi pożegnają.