Kanadyjskie prawo musi respektować prawa rdzennych mieszkańców

Podejmowanie decyzji w sprawach dotyczących rdzennych mieszkańcy Kanady, bez ich zgody i zapewnienia udziału w przedsięwzięciach nie będzie możliwe. W życie wchodzi ustawa o zastosowaniu Deklaracji ONZ o Prawach Ludności Rdzennej. Nowe przepisy są ważne także dla polskich firm, w Kanadzie obecny jest np. KGHM Polska Miedź, który eksploatuje złoża w Sudbury w Ontario.

- To pozytywny krok w stronę tworzenia dostatniej, inkluzywnej i bardziej trwałej Kanady dla wszystkich - komentował w poniedziałek wieczorem na Twitterze Perry Bellegarde, szef największej organizacji kanadyjskich Indian, Assembly of First Nations (AFN). W ub. tygodniu, gdy ustawa przeszła trzecie czytanie w Senacie, Bellegarde podkreślał, że włączenie ONZ-owskiej deklaracji do kanadyjskiego prawa "pomoże naprawić krzywdy z przeszłości i zapewnić dobrą przyszłość rdzennym narodom w Kanadzie".

Prace w parlamencie, po licznych kontrowersjach, zostały zakończone w ub. tygodniu, a ustawa właśnie wchodzi w życie, po uzyskaniu w poniedziałek wieczorem tzw. royal assent, czyli uzyskaniu podpisu przedstawiciela królowej Elżbiety II.

Reklama

Nowe przepisy są ważne także dla polskich firm, w Kanadzie obecny jest np. KGHM Polska Miedź, który eksploatuje złoża w Sudbury w Ontario. Ustawie sprzeciwiali się m.in. parlamentarzyści konserwatywni, twierdząc, że daje Indianom, Inuitom i Metysom prawo weta w odniesieniu np. do budowy kopalni.

Obawy o wetowanie projektów wydobywczych rozwiali jednak sami zainteresowani. W opublikowanym w połowie czerwca br. badaniu przeprowadzonym przez firmę badawczą Environics Research na zlecenie Indigenous Resource Network (IRN), która jest platformą współpracy należących do rdzennych mieszkańców firm działających w sektorze wydobywczym i ich pracowników, 65 proc. deklarowało, że popierają projekty wydobywcze, a 23 proc. było im przeciwnych.

"Szczególnie dobre praktyki w ochronie środowiska, gospodarcze korzyści i wysokie standardy bezpieczeństwa zwiększają poparcie rdzennych mieszkańców" - podkreślał cytowany w komunikacie doradca IRN John Desjarlais.

- To czego my chcemy, to mające sens włączanie nas w projekty i korzyści z eksploatacji naszych własnych surowców - powiedział szef grupy doradców IRN Arnie Bellis.

Przy czym ustawa dotyczy kanadyjskiego prawa w ogóle, nie tylko surowców naturalnych. Prawo zobowiązuje rząd do "podejmowania wszelkich działań niezbędnych, by prawo Kanady były spójne z Deklaracją". Wszelkie działania, które będą miały wpływ na prawa rdzennych mieszkańców i tereny do nich należące będą musiały uzyskać "zgodę wyrażaną bez przymusu, uprzednią i na podstawie niezbędnych informacji". Zaś delegowany minister będzie musiał, w konsultacjach z rdzennymi mieszkańcami, przygotowywać plan działań i będzie z tego rozliczany przez parlament.

Obecnie istnieje wymóg konsultacji z rdzennymi mieszkańcami, nowe przepisy mają zapewniać wyższe standardy. Preambuła ustawy podkreśla, że relacje z rdzennymi narodami mają mieć za podstawę "dobrą wiarę, zasady sprawiedliwości, demokracji, równości, niedyskryminacji, dobrego rządu i szacunku dla praw człowieka".

ONZ przyjął Deklarację w 2007 r., ówczesny konserwatywny rząd Kanady jej nie poparł, razem z USA, Australią i Nową Zelandią. Dopiero w 2016 r. Kanada zmieniła zdanie.

Zastosowanie postanowień Deklaracji znalazło się wśród 94 zaleceń Komisji Prawdy i Pojednania, dołączonych do opublikowanego w grudniu 2015 r. raportu o tzw. residential schools, systemu przymusowych szkół dla dzieci rdzennych narodów Kanady. Szkoły istniały przez 150 lat, prowadziły je na zlecenie rządu różne kościoły chrześcijańskie. Jak wykazał raport, rzeczywistym celem szkół było zniszczenie rdzennych kultur.

Ustawa wchodzi w życie w czasie, gdy wśród Kanadyjczyków rośnie świadomość problemów rdzennych mieszkańców. Odkrycie pod koniec maja br. zbiorowego grobu 215 indiańskich dzieci na terenie byłej przymusowej szkoły w Kamloops w Kolumbii Brytyjskiej i informacje o kolejnych nieoznaczonych zbiorowych pochówkach m.in. w Brandon w Manitobie, zwiększyły zainteresowanie Kanadyjczyków historią.

Według opublikowanego w ub. tygodniu sondażu Abacus Data dla AFN i Canadian Race Relations Foundation, 93 proc. Kanadyjczyków jest świadomych odkrycia w Kamloops, 72 proc. Kanadyjczyków odczuwa żal i smutek, a tylko 10 proc. uważa, że ma szerszą wiedzę na temat systemu przymusowych szkół.

Z Toronto Anna Lach (PAP)



PAP
Dowiedz się więcej na temat: Kanada | Kolumbia Brytyjska | KGHM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »