Kary za brak maseczki. Tam trzeba zakrywać usta i nos
W coraz większej liczbie państw trzeba zakrywać usta i nos również na świeżym powietrzu. U naszych zachodnich sąsiadów kary za brak maseczek w środkach komunikacji publicznej wynoszą nawet 150 euro.
Tuluza, Paryż, Nicea - w Europie przede wszystkim francuskie miasta, ale też hiszpańskie czy niderlandzkie preferują obowiązkowe zakrywanie ust i nosa nie tylko w pomieszczeniach, ale też na świeżym powietrzu.
W popularnych dzielnicach Tuluzy obowiązek noszenia masek ochronnych na zewnątrz wszedł w życie w środę (5.08.2020). Taki sam krok zapowiedziały już władze Paryża - maski będą obowiązywały w najczęściej odwiedzanych przez ludzi miejscach, na przykład na promenadzie nad brzegiem Sekwany.
Obowiązek zakrywania ust i nosa miasta we Francji mogą zaordynować od ubiegłego tygodnia. Zrobiło to dotąd 250 miast. Przede wszystkim miasta i gminy na bretońskim wybrzeżu, ale też metropolie takie jak Montpellier czy Nicea nad Morzem Śródziemnym narzuciły noszenie masek na targowiskach, a nawet na wszystkich ulicach. Nakaz ten obowiązuje także w Lille na północy Francji. Są to działania profilaktyczne z obawy przed drugą falą epidemii koronawirusa.
Zakrywanie ust i nosa w miejscach publicznych obowiązuje też w wielu regionach Hiszpanii, w dzielnicy czerwonych latarni w Amsterdamie i dużych częściach portowego Rotterdamu.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Władze w Niemczech jeszcze nie planują obowiązku zakrywania ust i nosa na świeżym powietrzu, za to kontrolowane jest, i to coraz ostrzej, noszenie masek w środkach komunikacji publicznej. Nadrenia Północna-Westfalia (NRW), najbardziej i najgęściej zaludniony land w Niemczech, zamierza karać niesubordynowanych w autobusach i pociągach grzywną w wysokości 150 euro.
"Kto zostanie przyłapany bez maski ochronnej, musi wysiąść na następnym przystanku i płacić" - powiedział w "Rheinische Post" minister komunikacji NRW Hendrik Wüst. Do tej pory grzywny wymierzano tylko wówczas, gdy pasażerowie mimo upomnienia odmawiali nałożenia maski. "Nie będzie już dyskusji" - podkreślił Wüst.
Dolna Saksonia jest jeszcze stosunkowo wspaniałomyślna - grzywna wynosi tylko 20 euro, ale już niedługo. Władze w Hanowerze zapowiadają dotkliwe podwyższenie stawki. Szlezwik-Holsztyn dopiero planuje wprowadzenie kar grzywny, Berlin już je ściąga; jazda środkami komunikacji publicznej bez maski kosztuje 50 euro.
150 euro grzywny planowane przez Nadrenię Północną-Westfalię dawno już wprowadziła Bawaria. - Kto zagraża innym, słusznie musi się liczyć z dotkliwą karą finansową - uzasadniał szef bawarskiego MSW Joachim Herrmann.
Coraz więcej niemieckich krajów związkowych planuje też wprowadzenie obowiązku noszenia masek w szkołach. Pierwsza zrobiła to Meklemburgia-Pomorze Przednie, gdzie w poniedziałek zaczęły się już zajęcia szkolne. Maski muszą nosić zarówno nauczyciele, jak i pozostali pracownicy szkół i uczniowie. Brandenburgia, gdzie wakacje kończą się w tym tygodniu, zapowiedziała wczoraj, że zakrywanie ust i nosa będzie obligatoryjne na szkolnych korytarzach, schodach i aulach, a także w kolejkach po posiłki w stołówkach.
Każdy land sam reguluje, kto, gdzie i kiedy musi zakrywać usta i nos, podobnie jak granicę wieku uczniów objętych tym obowiązkiem. Poza Meklemburgią i Brandenburgią wiadomo już, że bez maski nie obejdą się szkoły w NRW, Bawarii, Hamburgu czy Berlinie.
Dmuchanie na zimne nie jest bezpodstawne: liczba infekcji w Niemczech znowu rośnie: ze środy na czwartek (5/6.08.2020) Instytut Roberta Kocha odnotował 1045 potwierdzonych nowych przypadków zarażeń. Wirus rozprzestrzeniania się obecnie w takim tempie jak trzy miesiące temu. Od początku koronakryzysu wirusem SARS-CoV-2 zaraziło się w Niemczech co najmniej 213 067 osób, 9175 zmarło. 195 200 uchodzi za wyleczonych.
Na całym świecie liczba śmiertelnych ofiar pandemii sięgnęła 700 000, zarejestrowano w sumie ponad 18,5 mln potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem. 10,9 mln pacjentów wyzdrowiało.
(afp, dpa, rtr/stas), Redakcja Polska Deutsche Welle