Kiedy likwidacja klatkowego chowu kur?
Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz wskazuje że przed branżą stoi poważne wyzwanie. Rośnie presja koncernów żywnościowych na zakaz klatkowego chowu kur. Analitycy wskazują, iż konsumenci nie chcą rezygnować z jaj klatkowych, bo są one najtańsze, a cena przy zakupach odgrywa kluczową rolę.
Koszty poprawy dobrostanu kur powinni także ponosić partnerzy handlowi. Rezygnacja z zakupu jaj klatkowych wymusza bowiem wzrost kosztów produkcji, a co za tym idzie cen jaj. Wyższe ceny jaj musi zaakceptować handel i konsumenci - podkreśla Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz (KIPDiP),
- Hodowcy kur nieśnych są gotowi na najbardziej nawet rewolucyjne zmiany w produkcji. Domagają się jednak sprawiedliwego traktowania oraz stosowania zasad społecznej odpowiedzialności biznesu przez swoich partnerów - tłumaczy dyrektor Izby Katarzyna Gawrońska.
Dyrektor przyznaje, że rośnie presja ze strony sieci handlu detalicznego oraz niektórych przedsiębiorstw spożywczych na likwidację klatkowego chowu kur.
W ostatnim czasie kilka międzynarodowych koncernów żywnościowych zwróciło się do Komisji Europejskiej z sugestią zakazania klatkowego chowu kur.
Także w Polsce wiele sieci handlowych i firm spożywczych, m.in. są to: grupa Eurocash, sieć handlowa Żabka i Frehmarket, największe dyskonty (Biedronka, Lidl, Kaufald, Aldi, Netto), największa polska grupa gastronomiczna (Sfinks), supermarkety (Tesco, Carrefour, Auchan) zapowiedziała, że od 2025 r. nie będą kupowali najbardziej popularnych jaj "trójek" pochodzących z chowu klatkowego.
Orędownikiem szybkich zmian w tym zakresie jest Stowarzyszenie Otwarte Klatki działające w Polsce od 2012 r. Organizacja ta poprzez swoje działania niejako wymusza poprawę warunków dla zwierząt hodowlanych.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Gawrońska zaznaczyła, że branża rozumie konieczność zmian, ale jej zdaniem ważne jest to, aby handel i koncerny spożywcze zechciały wziąć pełną odpowiedzialność za swoje postępowanie tj. współfinansowały przeobrażenia w branży. Np. takim sposobem wsparcia branży jajecznej może być rezygnacja z marży ze sprzedaży jaj przez handel detaliczny na rzecz producentów, podpisanie umów gwarantujących producentom określony poziom dochodowości oraz mechanizmy rekompensujące wzrost kosztów żywienia kur.
Takie rozwiązania - zdaniem Izby - pozwoliłyby hodowcom udźwignąć ciężar zobowiązań kredytowych koniecznych do sfinansowania transformacji klatkowych systemów produkcji na alternatywne. KIPDiP liczy także na wsparcie zmiany sposobu produkcji jaj w ramach Wspólnej Polityki Rolnej czy Europejskiego Zielonego Ładu.
Z szacunków Izby wynika, że ewentualna zamiana wszystkich instalacji klatkowych w Polsce na systemy chowu alternatywnego tj. na chów ściółkowy czy na wolny wybieg, przy utrzymaniu obecnego poziomu produkcji, pochłonęłaby nawet 1,2 mld dolarów.
- Branża obecnie nie dysponuje tak ogromnymi środkami, co więcej hodowcy cały czas spłacają zadłużenie powstałe przy przeprowadzonej przed kilku laty pierwszej +rewolucji dobrostanowej+ czyli wymianie klatek dla kur na znacznie większe - zaznaczyła dyrektor Izby.
Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz zauważa jednocześnie, że badania wskazują, iż konsumenci nie chcą rezygnować z jaj klatkowych, bo są one najtańsze, a cena przy zakupach odgrywa kluczową rolę. Co oznacza, że wyższe ceny jaj mogą ograniczyć popyt na nie.
Według ostatnich danych Izby, udział jaj klatkowych w produkcji jaj ogółem wynosił w Polsce, w 2019 roku, 82,1 proc. Oznacza to, że w ciągu 10 lat zmalał jedynie o 10,2 punktów procentowych. O tyle samo wzrósł udział produkcji alternatywnej, z 7,7 proc. w roku 2009 do 17,9 proc. w 2019 r.
Tymczasem większość sieci handlowych zobowiązała się, że już za niespełna cztery lata będzie sprzedawała wyłącznie jaja alternatywne.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze