Kogo obchodzi klimat?
Ocena, jaką wystawią przyszłe pokolenia obecnej wspólnocie międzynarodowej, będzie zależeć od jej odpowiedzi na zmiany klimatyczne - ostrzegł sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun, otwierając w Nowym Jorku szczyt poświęcony zmianom klimatycznym.
"Zmiany klimatyczne i odpowiedź, jakiej na nie udzielimy, zdefiniują naszą epokę i zdecydują o globalnym dziedzictwie, które pozostawimy przyszłym pokoleniom" - oznajmił Ban Ki Mun w mowie otwierającej szczyt.
"Czas wahania już minął. Międzyrządowy panel ONZ ds. zmian klimatycznych stwierdził bez żadnych wątpliwości, że nasz system klimatyczny ociepla się i jest to spowodowane bezpośrednio działalnością ludzką - ostrzegł.
- (...) Mamy wystarczającą wiedzę, by działać, i dysponujemy technologią umożliwiającą rozwiązanie problemu. Nie mamy już natomiast czasu".
W bezprecedensowym spotkaniu podczas trwającej 62. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ ponad 70 głów państw i szefów rządów spotkało się w Nowym Jorku, aby rozmawiać o globalnym ociepleniu klimatu na naszej planecie.
Na spotkaniu przywódcy będą rozmawiać o wspólnych przedsięwzięciach mających na celu powstrzymanie globalnego ocieplenia. Wśród mówców ma wystąpić gubernator Kalifornii Arnold Schwarzenegger, który w swoim stanie wprowadził program ograniczania emisji szkodliwych gazów.
Rząd USA nie przystąpił do Protokołu z Kioto mającego na celu redukcję emisji gazów cieplarnianych. Sprzeciwia się też dążeniom do zahamowania ocieplenia klimatu na Ziemi na mocy porozumień między państwami, choć to właśnie Stany Zjednoczone odpowiadają za 40 procent emisji tych gazów.
Ban Ki Mun zaprosił cztery kraje - Polskę, Danię, Kenię i Indonezję - do przygotowania raportu w sprawie przeciwdziałania zmianom klimatycznym. Cztery kraje będą też gospodarzami specjalnych konferencji, podczas których ma zostać wypracowany nowy dokument o ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych mający zastąpić Protokół z Kioto. W tym roku w grudniu konferencja taka odbędzie się na Bali, w przyszłym roku - w naszym kraju, a za dwa lata w Danii.
Dzień po zakończeniu szczytu prezydent George W. Bush spotka się w Waszyngtonie z przedstawicielami 18 największych "trucicieli planety". Łącznie państwa te odpowiadają za 90 procent emisji gazów. Wśród nich są najbardziej uprzemysłowione państwa świata stanowiące grupę G-8, a także m.in. Chiny, Indie i Brazylia.
Spotkanie to, zwołane z inicjatywy prezydenta Busha, da zielone światło obliczonemu na 15 miesięcy procesowi sformułowania zamierzeń w walce z ociepleniem klimatu przy zastosowaniu najnowocześniejszych środków technologicznych.
W dniach 3-14 grudnia na indonezyjskiej wyspie Bali ma się odbyć konferencja klimatyczna, poświęcona dalszym sposobom powstrzymywania ocieplenia się klimatu po wygasającym w 2012 roku Protokole z Kioto i w perspektywie goszczenia w przyszłym roku przez Japonię szczytu G-8.
Były wiceprezydent USA Al Gore zaapelował podczas sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ o podjęcie natychmiastowych działań przeciwko postępującemu globalnemu ociepleniu.
Na lunchu, którego współgospodarzem był prezydent Polski Lech Kaczyński, Gore przekonywał, że trzeba działać wyjątkowo szybko, bo niedługo może być za późno na powstrzymanie nieodwracalnych zmian w środowisku naturalnym.
Podczas lunchu wydanego wspólnie przez Polskę, Danię, Kenię i Indonezję, polski prezydent podkreślił, że do walki ze zmianami klimatycznymi potrzebna jest międzynarodowa solidarność z krajami uboższymi. Zwrócił się też w imieniu swojego kraju do przywódców krajów zrzeszonych w ONZ o międzynarodową solidarność z uboższymi krajami. Lech Kaczyński zaznaczył, że oczywiście solidarność taka będzie kosztować. Podkreślił też, że choć Polska nie należy do krajów bogatych, również jest gotowa na ponoszenie jej kosztów.
Gospodarze lunchu zaprosili najsławniejszego ostatnio propagatora walki z globalnym ociepleniem, b. wiceprezydenta USA, autora dokumentalnego filmu "An Incovenient Truth" ("Niewygodna prawda"), który w Stanach pobił rekordy oglądalności - Ala Gore'a.
W brawurowym wystąpieniu Gore podał wiele danych, statystyk i wyliczeń; przedstawił liczne przykłady katastrofalnych skutków zmiany klimatu: ostatnie susze, pożary, powodzie, huragany, topnienie lodowców - kataklizmy, które nawiedzają coraz więcej miejsc na naszym globie.
Wbrew zdaniu niektórych naukowców twierdzących, że nie można jednoznacznie wskazać przyczyn wzrostu temperatury na naszej planecie, Gore jest przekonany, że winny jest człowiek, a dokładnie emisja do atmosfery dwutlenku węgla.
Gore podał przykład Ziemi i Wenus - planet niemal tej samej wielkości, które zawierają prawie tyle samo węgla - na naszej planecie jest on jednak ukryty pod powierzchnią ziemi, a na Wenus unosi się w atmosferze. I tak, podczas gdy na ziemi -mówił Gore - średnia temperatura wynosi 15 stopni Celsjusza i istnieje życie, to na Wenus - temperatura wynosi 455 stopni i życia nie ma.
Dlatego, jak przekonywał, wzrost zawartości dwutlenku węgla w powietrzu gdziekolwiek na ziemi, jest w istocie zagrożeniem dla całego globu.
Według Gore'a, kluczowym czynnikiem w walce ze zmianami klimatycznymi jest czas.
Jak mówił, ostatnie dane o podniesieniu się temperatury powietrza to ostatni ostrzegawczy dzwonek. Przekonywał, teraz można jeszcze coś zrobić, dlatego trzeba działać od razu.
Jego zdaniem, nowy protokół ograniczający emisję gazów cieplarnianych musi być gotowy już 2009 roku i zacząć obowiązywać już w roku 2010 roku.
Gore zwrócił się do sekretarza generalnego ONZ Ban Ki-muna o zwołanie na początku przyszłego roku kolejnego spotkania przywódców państw poświęconego kwestiom zmianom klimatu i kontynuowania podobnych spotkań co trzy miesiące - aż do wypracowania nowego protokołu.
Jak mówił Gore, w tej dziedzinie świat nie może już działać tak jak do tej pory, tempo musi być wyjątkowe. Nawiązując do powojennego programu pomocy gospodarczej USA dla zniszczonych gospodarek Europy, Gore powiedział, że potrzebny jest nowy globalny plan Marshalla, który "połączy walkę z kryzysem klimatycznym ze zmaganiami ze światowym ubóstwem".
Gore podkreślił, że problem ma wymiar również polityczny i świadomościowy w państwach rozwiniętych. "Musimy przezwyciężyć paraliż, który powstrzymuje nas przed działaniem i skierować nasz wzrok wyraźnie na ten światowy kryzys, zamiast marnować czas na (plotki) o Ann Nicole Smith, O.J. Simpsonie i Paris Hilton" - podkreślił Al Gore.
Gore przypomniał też afrykańskie przysłowie: Jeśli chesz iść szybko - idź sam; jeśli chcesz iść daleko, idź wspólnie z innymi. "My musimy iść daleko i szybko, tu w ONZ możemy sprawić, aby to stało się możliwe" - podkreślił były wiceprezydent USA.
Gore ostrzegał też, że niedługo nasze dzieci rozliczą nas z tego, co zrobiliśmy, aby ratować środowisko naturalne: "Albo spytają nas spoglądając na początek wieku - o czym myślałeś? czemu nic nie robiłeś? czemu ci nie zależało? Albo -wolałbym, aby mogły tak spytać - jak znalazłeś moralną odwagę, aby powstać i rozwiązać ten problem, o którym tylko mówiło się, że nie da się go rozwiązać?"
"Mamy wybór, musimy go dokonać nie w obietnicach, ale poprzez działanie" - oświadczył Gore.
Protokół z Kioto zobowiązuje państwa do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych do 2012 roku. Największymi przeciwnikami Protokołu z Kioto są USA i Australia. Obiekcje Stanów budzi łagodne potraktowanie Chin, które - jako kraj rozwijający się, zostały niemal wyłączone z wymagań Protokołu, a są pierwszym na świecie emitentem gazów cieplarnianych.
Al Gore, który przegrał walkę o fotel prezydenta USA z Georgem Bushem, został mianowany do tegorocznej pokojowej Nagrody Nobla.