Kolejna awaria japońskiego Dreamlinera
Start Boeinga 787 z lotniska Yamaguchi Ube został odwołany z powodu awarii hamulca. Według rzecznika lotniska, trzeba było wymienić części hamulca w lewym tylnym podwoziu samolotu. Maszyna należy do linii lotniczych All Nippon.
Wczoraj Dreamliner linii lotniczych Japan nie wystartował z Bostonu z powodu wycieku paliwa. Boeing opuścił już stanowisko i kierował się w stronę pasa startowego, skąd miał wystartować do Tokio. Wtedy pracownicy lotniska zauważyli wyciek paliwa. Dreamliner został zawrócony do terminala, pasażerowie musieli opuścić samolot. Z maszyny wyciekło około 150 litrów paliwa.
Przedwczoraj na tym samym lotnisku wybuchł pożar na innym Dreamlinerze. Maszyna również należała do japońskich linii lotniczych. Ugaszenie pożaru w systemie elektrycznym Boeinga zabrało strażakom 20 minut, doszło też do eksplozji akumulatora. Na pokładzie nie było wtedy ani pasażerów, ani załogi.
Boeingi 787 zakupiły też, jako pierwsze w Europie, Polskie Linie Lotnicze LOT. Teraz mają one dwa samoloty tego typu.
- - - - - - -
Coraz częstsze awarie podważają bezpieczeństwo samolotów Dreamliner - alarmuje "New York Times". Gazeta podkreśla, że w ten sposób niezawodność najnowszego modelu Boeinga staje pod dużym znakiem zapytania.
Amerykańska gazeta wylicza ostatnie przypadki awarii Dreamlinera i prognozuje, że koncern lotniczy może nie zrealizować swoich ambitnych planów. "New York Times" przypomina, że w tylko w tym tygodniu doszło do trzech poważnych awarii samolotu. Dziś na lotnisku Ube w japońskiej prefekturze Yamaguchi odwołano lot Dreamlinera z powodu awarii hamulca. Do usterek Boeingów 787 japońskich linii lotniczych doszło również wczoraj i przedwczoraj w Bostonie.
Wskutek tych problemów, akcje Boeinga spadły we wtorek o 2,6 procent, pogłębiając poniedziałkową obniżkę.
Boeing planuje sprzedać 5 tysięcy Dreamlinerów w ciągu następnych 20 lat. Cena podstawowego modelu to nieco ponad 206 milionów dolarów, jednak ze względu na opóźnienia Boeing oferował swoim klientom zniżki na zakup samolotu. To oznacza, że miną lata, zanim inwestycja się zwróci - ocenia "New York Times".
Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze