Ograniczenie roli Wielkiej Czwórki, największych w świecie firm audytu i doradztwa biznesowego, to jedna z możliwych konsekwencji kryzysu w świecie finansów, sięgającego także przedsiębiorstw. Orędownikiem zmniejszenia wpływów Deloitte, Ernst & Young, KPMG i PwC są władze w Brukseli, w tym szczególnie Michel Barnier, unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego.
"Komisariat" Barniera jest ponoć zdania, że biznes doradczy został zdominowany przez oligopol stworzony przez cztery wymienione największe organizacje o zasięgu globalnym, które w dodatku przestały się już cieszyć niemal nieograniczonym zaufaniem zleceniodawców oraz interesariuszy. W większości państw Unii udział rynkowy firm Wielkiej Czwórki przekracza 90 proc.
Według ujawnionych w minionym tygodniu przez "Financial Times" i agencję Bloomberg założeń teamu kierowanego przez komisarza, firmy z sumą bilansową powyżej 1 miliarda euro byłyby zobowiązane do przeprowadzania tzw. wspólnych audytów, w których biegli wywodziliby się z dwóch firm, przy czym tylko jedna mogłaby należeć do Wielkiej Czwórki.
Zbyt długa zażyłość w najlepszym wypadku osłabia czujność, a są koncerny ponadnarodowe zatrudniające tego samego audytora przez ponad 100 lat. Wprowadzony byłby zatem zakaz sprawdzania ksiąg przez tego samego biegłego dłużej niż przez 9 lat. Zdaniem doradców komisarza Barniera, poza usunięciem potencjalnych pokus wynikających ze zbyt długiego obcowania ze sobą dałoby to impuls konkurencyjny.
Usługi wykraczające poza rachunkowość i audyt są opisane w projekcie legislacji jako źródło konfliktu interesów, a jeden z fragmentów głosi, że "Wielkie firmy audytorskie nie powinny podejmować się usług innych niż ich statutowe obowiązki audytorskie, a więc takich jak konsulting czy usługi doradcze". Byłby to cios o wielkiej sile rażenia - np. w Wielkiej Brytanii doradztwo przynosi firmom Wielkiej Czwórki aż dwie trzecie całkowitych przychodów.
Media nie zwróciły uwagi na jeszcze inną propozycję wykuwaną przez Michela Barniera. Zniesiony miałby być w Unii wymóg, aby właściciele i szefowie firm księgowych byli księgowymi, który współcześnie ma tyle sensu co zasada, która nakazywałaby mieć fabryce butów szewca za udziałowca i dyrektora.