Komórki na pokładzie samolotu jednak możliwe?
Gadżety elektroniczne już na dobre stały się nieodzownym elementem naszego codziennego życia. Jednym z nielicznych miejsc, gdzie ich używanie, w zależności od typu urządzenia, było zabronione lub restrykcjonowane był pokład samolotu, jednak i w tym przypadku czeka nas niemała rewolucja. Wszystko za sprawą FAA oraz EASA, które jednogłośnie stwierdziły, że włączone urządzenia mobilne nie stanowią zagrożenia dla bezpieczeństwa lotu.
Instytut badawczy Millward Brown SMG/KRC zbadał na zlecenie firmy Eniro Polska preferencje użytkowników smartfonów i tabletów. Raport "Zwyczaje Polaków związane z korzystaniem ze smartfonów i tabletów" potwierdził, że dynamicznie przybywa zwolenników urządzeń mobilnych, którzy wykorzystują je często lub bardzo często. Jak wynika z badania, wśród osób posiadających smartfon, 72 proc. osób używa go codziennie lub prawie codziennie, zaś wśród osób posiadających tablet, taką częstotliwość wykorzystywania narzędzia potwierdza 53,9 proc. ankietowanych. Co z wykorzystaniem gadżetów elektronicznych w samolotach?
Głównym powodem wprowadzenia zakazów lub ograniczeń wykorzystywania urządzeń elektronicznych na pokładzie samolotów był fakt, że każde z nich jest źródłem promieniowania elektromagnetycznego, a w niektórych przypadkach także fal radiowych. Argumentem w tym przypadku była więc wrażliwość systemów pokładowych, których funkcjonowanie mogłoby być zakłócane przez fale radiowe lub promieniowanie elektromagnetyczne emitowane przez "obce" urządzania, co do których nie ma pewności, że są kompatybilne, tj. obawa możliwości ewentualnego wystąpienia interferencji fal dotyczy szczególnie krytycznych faz lotu, czyli startu i lądowania, w czasie których piloci nierzadko muszą polegać wyłącznie na wskazaniach sprzętu pokładowego. W czasie wykonywania tych manewrów zabronione było wykorzystywanie jakichkolwiek gadżetów elektronicznych, przy czym w niektórych przypadkach mogły one zostać uruchomione po przekroczeniu określonego pułapu lub wysokości przelotowej.
Wpływowi gadżetów elektronicznych na pracę elektroniki samolotowej postanowiła przyjrzeć się dokładniej jakiś czas temu amerykańska Federalna Administracja Lotnictwa (FAA), która powołała specjalny panel ekspertów mających ustalić, czy wykorzystywanie mobilnej elektroniki na pokładzie samolotu faktycznie może stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia pasażerów oraz obsługi lotów.
28-osobowy zespół stwierdził, że zaawansowanie technologiczne stosowanego obecnie wyposażenia samolotowego eliminuje możliwość wpływu interferencji fal na oprzyrządowanie. Początkowo FAA wypracowała na tej podstawie rekomendację, która następnie zyskała status oficjalnego stanowiska administracji. Zgodnie z nim, korzystanie z mniejszych gadżetów elektronicznych (odtwarzacz MP3, czytnik e-książek, aparat fotograficzny) będzie możliwe w trakcie całego lotu, tj. od wejścia do wyjścia z maszyny. Cięższy sprzęt (np. laptop) będzie musiał zostać przełączony w "tryb samolotowy" i odpowiednio zabezpieczony podczas lądowania oraz startu, co ma przełożenie na emitowane przezeń fale, jednak znacznie bardziej podyktowane jest zupełnie innymi kwestiami bezpieczeństwa osobistego, powiązanymi np. z możliwością uderzenia współpasażera w wyniku turbulencji.
Dozwolone są także telefony komórkowe, jednak winny one w trakcie całego lotu znajdować się w "trybie samolotowym", przez co niemożliwe będzie np. wykonywanie rozmów.
Co ciekawe, powyżej wysokości trzech kilometrów możliwe jest nawet korzystanie z internetu, ale tu ograniczeniem jest konieczność zainstalowania odpowiedniej anteny, która (o ile jest obecna) umożliwia liniom lotniczym oferowanie dostępu wi-fi swoim pasażerom.
Do podobnych wniosków doszła także Europejska Agencja Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA), która nie tylko zniosła konieczność wyłączania na czas startu i lądowania wszystkich urządzeń elektronicznych (muszą one znajdować się w "trybie samolotowym", a cięży sprzęt musi zostać dodatkowo odpowiednio zabezpieczony), ale myśli już nad zmianami, które pozwolą na wykonywanie rozmów telefonicznych na pokładzie samolotu. Nie sprzeciwia się temu Komisja Europejska, która w nowych wytycznych zezwoliła na korzystanie z wi-fi, sieci 3G i LTE na pokładach samolotów, otwierając w ten sposób furtkę do wprowadzenia możliwości standardowej komunikacji komórkowej i transmisji danych w maszynach wyposażonych w odpowiednie terminale.