Kończą się miejsca na cmentarzach. Najgorsza sytuacja jest w Gdańsku
W ciągu 20 lat w Polsce spodziewany jest postępujący wzrost liczby zgonów. Jak podaje serwis Prawo.pl, staje się to coraz większym wyzwaniem dla zarządców cmentarzy komunalnych w wielu miastach. Z racji tego, że lokalizacje nowych nekropolii budzą protesty społeczne, zarządzający starają się odzyskiwać groby nieopłacone. Promują również pochówki w urnach.
W ciągu ostatnich 20 lat tylko w dwunastu miastach Unii Metropolii Polskich (UMP) liczba mieszkańców w wieku emerytalnym wzrosła aż o 39 procent, czyli do 1,64 mln osób. Starzenie się populacji ma bezpośrednie przełożeni na liczę zgonów. Z prognozy demograficznej GUS do 2060 r. wynika, że w całej Polsce aż do 2045 r. stale będzie rosła roczna liczba zgonów. W tym właśnie roku zbliży się ona do poziomu 508 tys. Oznacza to wzrost o blisko 83 tys. wobec prognozowanych w tym roku 425 tys. zgonów w kraju.
Jak podaje Prawo.pl, wobec rosnącej liczby pochówków, cmentarze komunalne zaczynają borykać się z problemem wolnych miejsc na nowe groby. Dostępna obecnie powierzchnia cmentarzy wraz z terenem, który można przeznaczyć pod rozbudowę, wystarczy średnio na kolejne 8-10 lat. A samorządowcy wskazują, że wyznaczanie nowych miejsc na budowę nekropolii czy też rozbudowa starych często wywołują protesty mieszkańców terenów sąsiadujących z miejscami pochówków.
Krystian Noskowski, kierownik referatu cmentarzy komunalnych wydziale zieleni i gospodarki Komunalnej UM w Bydgoszczy, przyznaje, że założenie nowego cmentarza to ogromny problem.
- W Bydgoszczy uchwalono miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, żeby powiększyć cmentarz przy ul. Wiślanej o 15 ha. To jest strefa przemysłowa, nie jest silnie zurbanizowana, a mimo to były ogromne protesty mieszkańców - mówi Krystian Noskowski cytowany przez Prawo.pl.
- Mamy miejsca na dokonywanie pochówków na 8 lat, nie uwzględniając dochowań i miejsc pozyskanych w wyniku likwidacji grobów - przyznaje Mieczysław Popławski, zastępca dyrektora Zarządu Cmentarzy Komunalnych we Wrocławiu.
Podobnie jest w Lublinie. Katarzyna Chałabis, kierownik referatu do spraw cmentarnictwa, grobownictwa i miejsc pamięci narodowej UM w Lublinie, przyznaje w rozmowie z Prawo.pl, że wolne miejsca na cmentarzach komunalnych powoli się kończą. W przypadku pochówków tradycyjnych (w trumnach) wolnych miejsc wystarczy na około 8 lat. W tej sytuacji miasto prowadzi prace nad zleceniem opracowania dokumentacji projektowej nowego cmentarza komunalnego, który zabezpieczy miejsca pod pochówki tradycyjne na przyszłe lata.
- Dysponujemy natomiast dużą liczbą miejsc pod pochówki urnowe - mówi Katarzyna Chałabis.
Największy deficyt, jeśli chodzi o miejsca na cmentarzach, panuje w Gdańsku. Na 8 z 9 tamtejszych cmentarzy możliwy jest pogrzeb jedynie w formie dochowania do istniejącego już grobu.
W obliczu tych braków miasta w Polsce starają się też odzyskiwać miejsca na groby. Jak czytamy w serwisie Prawo.pl, w sytuacji, gdy na cmentarzu komunalnym znajdują się groby, które nie zostały ponownie opłacone, administrator nekropolii ma prawo zlikwidować taki grób i przeznaczyć go do ponownego użycia.
W latach 2018-2022 w miastach UMP zlikwidowano ponad 7000 grobów. W części miast likwiduje się tylko groby osób nieznanych, groby ziemne lub takie, które przeznacza się na bieżące pochówki. Zanim nastąpi likwidacja grobu, administratorzy różnymi metodami starają się poinformować opiekunów grobów o konieczności opłacenia grobu na następne lata.
Wobec coraz mniejszej dostępnej powierzchni na groby, migracji ludności, zmian mentalnych w społeczeństwie, a także w związku z kwestiami stricte ekonomicznymi (ta forma pogrzebu oraz wykonanie odpowiedniego nagrobka zazwyczaj są tańsze od opcji tradycyjnej), coraz więcej osób decyduje się na pochówki urnowe, zarówno do grobu, jak i w kolumbarium.
W 2022 r. stanowiły one ok 60 proc. pogrzebów na cmentarzach komunalnych w miastach UMP (w 2018 r. - 51 proc.). W Krakowie w ubiegłym roku aż 32 proc. pochówków odbyło się przez złożenie prochów w kolumbarium, w Gdańsku było to 19 proc., a w Szczecinie - 16 proc. - wynika z badań UMP.
Samorządowcy podkreślają, że należy dostosować przepisy do aktualnych potrzeb, regulując kwestie związane m.in. z kremacją, alternatywnymi formami pochówku czy prawem do grobu. O ile dozwolone w innych krajach rozsypywanie prochów w innych miejscach (np. ogrodach pamięci) raczej nie znajdzie uznania w oczach polskiego ustawodawcy, to być może uda się przeforsować pomysł cmentarzy ekologicznych - takich, gdzie zamiast tradycyjnych nagrobków pamięć zmarłych upamiętnia się kamieniami, drzewami, drewnianymi tabliczkami itp. Wyniki badań wskazują, że taka forma upamiętnienia ma poparcie ponad 50 proc. Polaków.