Konkurencja skarży się na Biedronkę i Lidla. "To naganne"
Przedstawiciele polskich firm z branży spożywczej spotkali się z urzędnikami z UOKiK, aby zasygnalizować naganne w ich zdaniu praktyki wojny cenowej, którą prowadzą Biedronka oraz Lidl - informuje "Rzeczpospolita". Część z zarzutów postawionych przez konkurencyjne sklepy znalazła się już pod lupą kontrolerów.
Jak wskazuje dziennik, z inicjatywy Polskiej Izby Handlu odbyło się spotkanie w siedzibie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Mieli w nim wziąć udział przedstawiciele mniejszych i średnich polskich sieci spożywczych, którzy tłumaczyli urzędnikom, że "obecna sytuacja wydaje się być daleka od wolnej i uczciwej konkurencji", a w niektórych przypadkach nawet "naganna".
Chodzi o toczącą się od kilku tygodni wojnę cenową pomiędzy sieciami Biedronka i Lidl. Jak wskazują konkurenci dyskontów, w niektórych przypadkach ogłaszane promocje przez obie sieci oznaczają sprzedaż produktów poniżej ich ceny wytworzenia. Taka sytuacja miała mieć miejsce m.in., kiedy zagraniczne sklepy sprzedawały półlitrową butelkę wódki za 9,99 zł.
Taka cena miała być niższa od kosztów wynikających z VAT-u, akcyzy czy szklanego opakowania. A do tego dochodzą jeszcze produkcja oraz transport. Ten przypadek zresztą znalazł się już wcześniej na liście urzędników, którzy zaalarmowani przez klientów postanowili wszcząć procedurę wyjaśniającą, a w dalszej części przekazano sprawę do prokuratury.
Jednak takich przypadków jest więcej. Jednym z najświeższych może być także promocja na czekoladę marki Wedel, której cena w Biedronce została obniżona z 4,50 zł do 0,99 zł. Takie lub podobne praktyki w opinii Polskiej Izby Handlu noszą znamiona potencjalnego łamania ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji.
Problemem pozostałych sieci sklepów jest jednak fakt, że w takiej sytuacji swojej racji mogą oni dochodzić tylko z powództwa cywilnego. UOKiK może zastosować się jedynie do ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów. A wachlarz przypadków opisanych przez te przepisy jest nieco inny. Wpisują się w niego jednak akcje reklamowe, w których jedna marka bezpośrednio atakuje drugą.
A taka sytuacja również miała miejsce. UOKiK sprawdza obecnie, czy marketing Biedronki, który został oparty o zarzut wobec Lidla, że jest droższą siecią, był zgodny z przepisami. Choć sieć wykorzystała do tego porównywanie cen w obu sklepach, tak urzędnicy postanowili zatrzymać część plakatów wykorzystanych do reklamy i nakazać Biedronce wstrzymanie niektórych działań, aby przyjrzeć się sprawie z bliska.