Kredyty - dramat i płacz!
Wczoraj, po raz pierwszy w historii, w większości banków oraz w niektórych kantorach euro kosztowało ponad 5 złotych. Najczęściej słychać było komentarze: "klienci płaczą i płacą".
Tego, że euro wciąż drożeje, nie da się wytłumaczyć jedynie zwyżką notowań na światowych rynkach. Przez ostatnie dwa dni w stosunku do dolara wspólna waluta osłabiła się z 1,283 do 1,271. W tym samym czasie na krajowym rynku międzybankowym wzrosła z 4,868 zł do 4,891 zł.
Jednocześnie w bankach i niektórych kantorach za euro trzeba było zapłacić wczoraj ponad 5 zł. W BZ WBK przed południem euro można było kupić za 5,05 zł, po południu cena obniżyła się do 5,01 zł. W uproszczeniu, różnica między kursem kantorowym albo bankowym a międzybankowym stanowi marżę banków i kantorów przy obrocie walutami.
Drożejące euro sprzyja posiadaczom oszczędności denominowanych we wspólnej walucie. Mogą to być lokaty bankowe czy udziały w funduszach powiernicznych, które inwestują w europejskie papiery wartościowe. Przyniosły one przez trzy ostatnie miesiące ponad 5% zysku. Zadowolone są też osoby pracujące w Unii Europejskiej i zarabiające w euro.
Drożejące kredyty...
Jednak coraz większy problem mają posiadacze kredytów walutowych, szczególnie zaciągniętych we wspólnym pieniądzu. To oni głównie cierpią z powodu przekroczenia przez euro granicy 5 zł.
Wczoraj różnica pomiędzy cenami kupna i sprzedaży wynosiła w bankach nawet 30 gr. "Widełki" zwiększają się w okresach rosnącej niepewności na rynku walutowym i maleją, gdy sytuacja staje się bardziej przewidywalna. Ich wzrost może również świadczyć o przekonaniu bankowców, że zwyżka euro będzie kontynuowana.
Kredyty walutowe stanowią ok. 30% z ponad 100 mld zł udzielonych kredytów. Mniej więcej połowa to pożyczki w euro. To oznacza, że spadek złotego w relacji do wspólnej waluty o 1% zwiększa zobowiązania o ok. 150 mln zł.
.... i wakacje
Drożejące euro w kantorach to także zmartwienie wybierających się na zimowe wakacje. Pracownicy biur turystycznych zwracają uwagę, że na popularności tracą kraje, gdzie rozliczeń dokonuje się w euro. Korzystają na tym, na przykład, państwa arabskie, które dzięki niższej cenie dolara stają się relatywnie bardziej atrakcyjne.
Mocny złoty wróć
Bez echa przeszły wczoraj wypowiedzi Jerzego Stopyry, wiceprezesa NBP, oraz Andrzeja Raczki, ministra finansów, wyrażających przekonanie, że słabość złotego jest przejściowa i wynika ze spekulacji oraz niskiej płynności rynku. Natomiast chwilowo naszą walutę wzmocniła deklaracja Jolanty Banach, popieranej przez premiera Leszka Millera kandydatki na przewodniczą SLD. Stwierdziła, że jest zdeterminowana przeprowadzić bez większych korekt reformy oszczędnościowe proponowane przez wicepremiera Jerzego Hausnera.
Banki stosują dwa rodzaje kursów walutowych: dla pieniędzy i dewiz. Pierwszy jest zazwyczaj wyższy od drugiego i jest stosowany do rozliczeń gotówkowych. Jednocześnie przy każdym z tych kursów mamy cenę kupna waluty przez bank i sprzedaży. Kredyt najczęściej jest wypłacany klientowi według niższego kursu kupna dewiz, a potem raty są wyliczane według wyższego kursu sprzedaży. Oczywiście, nie jest to dla klienta korzystne.