Kremy z twarzą Łukaszenki. Rosyjska firma kpi z prezydenta Białorusi

Preventive Strike (strajk prewencyjny) - to nazwa rosyjskiej linii kosmetyków przeciwstarzeniowych na bazie boczniaków i ekstraktu z shiitake, której twarzą stał się Aleksander Łukaszenka. Do stworzenia linii firmę Phenomenon, producenta kremów, zainspirowała marcowa wypowiedź prezydenta Białorusi. Firma jest gotowa zapłacić mu za wykorzystanie wizerunku, a gniewu władzy się nie boi. "Korzystamy w tego, co popularne w kulturze masowej" - podkreślają autorzy.

Punktem wyjścia dla "stworzenia linii kremów" było spotkanie Łukaszenki z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Obaj politycy rozmawiali 11 marca w Moskwie.

Podczas trwającej ponad dwie godziny narady prezydent Białorusi uzasadniał agresję Rosji na Ukrainę - gdyż jak mówił - gdyby nie ona, Kijów zbrojnie napadłby na Mińsk.

- A teraz wam pokażę, skąd przygotowywano atak na Białoruś. Gdyby na sześć godzin przed operacją nie doszło do uderzenia wyprzedzającego pozycje, cztery pozycje, teraz pokażę mapę, przywiozłem, zaatakowaliby nasze wojska, Białoruś i Rosję... - zapewniał wtedy Putina prezydent Białorusi.

Reklama

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Najpierw memy, potem krem

Zdania te bardzo szybko zostały wykorzystywane do memów, które obiegły świat. Ich autorzy umieszczali Łukaszenkę w nietypowych sceneriach: podczas rozmów z kosmitami, bezdomnymi, aktorkami porno, w kurniku czy na gali rozdania Oscarów. 

Wypowiedź tę wykorzystała też rosyjska firma Phenomenon - producent Preventive Strike. Z tyłu opakowania firma umieściła słowa wypowiedziane przez Łukaszenkę, chociaż w nieco zmienionej wersji...

"A teraz pokażę wam, skąd przygotowano atak na skórę" - napisano na opakowaniu kremu.

Jak do tego pomysłu podchodzą autorzy? “Po prostu szukaliśmy nazwy nowej linii. Im szybciej zaczniesz stosować krem na bazie grzybów, tym szybciej zmarszczki przestają atakować skórę" - wyjaśnił Phenomenon w komunikacie prasowym. Zapewnił w nim, że linia kremów z twarzą Łukaszenki intensywnie nawilża, odbudowuje warstwę ochronną, odświeża i walczy ze zmianami wywołanymi wiekiem. 

Phenomenon nie wierzy, że dosięgnie go kara

Po wypuszczeniu kremów na rynek, w sieci pojawiły się pytania o bezpieczeństwo autorów pomysłu. Ci zapewniają, że nie boją się swoich żartów. Ich zdaniem, nie grożą im konsekwencje, bo są marką kosmetyków a nie organizacją polityczną. "Nie boimy się gniewu władz, bo korzystamy w tego, co popularne w kulturze masowej, ale nie stoimy po żadnej ze stron" - argumentuje Phenomenon. 

W wydanym oświadczeniu producent kosmetyków zapewnił, że firma jest gotowa zapłacić Aleksandrowi Łukaszence za bycie twarzą kremów. Zrobi to, o ile prezydent Białorusi złoży wniosek o wynagrodzenie. Słoiczek kremu, 50 ml, kosztuje 3150 rubli, 104 złote. “Świetny pomysł na prezent dla przyjaciół o wszystkich poglądach politycznych" - zapewniają autorzy pomysłu.

Ewa Wysocka 

Zobacz również:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Alaksandr Łukaszenka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »