Krok w stronę porozumienia?

We wczorajszym wystąpieniu ws. podniesienia limitu zadłużenia USA prezydent Barack Obama po raz kolejny wezwał obie strony sporu do zawarcia kompromisu.

We wczorajszym wystąpieniu ws. podniesienia limitu zadłużenia USA prezydent Barack Obama po raz kolejny wezwał obie strony sporu do zawarcia kompromisu.

Szanse na porozumienie wciąż małe

Przestrzegł, że konsekwencje obecnego braku porozumienia mogą być katastrofalne nie tylko dla Ameryki, ale i dla całej światowej gospodarki. Pomimo, że apel prezydenta był skierowany głównie przeciwko Republikanom, którzy w jego ocenie nie chcą dojść do kompromisu to z jego strony pojawił się sygnał, który może podnieść wciąż małe szanse na uzyskanie porozumienia. Chodzi głównie o poparcie przez Obame planu przygotowanego przez przywódcę demokratycznej większości w Senacie, Harry'ego Reida. Proponuje on podniesienie limitu długu i redukcję wydatków rządowych o 2,7 biliona dolarów, ale bez podnoszenia podatków, czego wcześniej usilnie domagał się prezydent. To spory ukłon w stronę republikańskiej części Kongresu, który daje nadzieje na osiągniecie porozumienia przed 2 sierpnia i pozytywnie przekłada się na rynki finansowe. Między innymi dzięki temu dziś o poranku główna para walutowa testuje poziom 1,45. Także inne bardziej ryzykowne aktywa zyskują na wartości. Jednak patrząc na to z drugiej strony w zamierzeniu takiego posunięcia prezydent oprócz chęci podniesienia limitu może ukrywać chęć uniknięcia przyjęcia propozycji jaką przedstawił wczoraj republikański przewodniczący Izby Reprezentantów John Boehner. Zaproponował on bowiem rozwiązanie w dwóch krokach niewielkiego podniesienia limitu teraz i następne za 6 miesięcy. Na to jednak nie chcą się zgodzić Demokraci, gdyż dyskusja w tym temacie rozciągnęłaby się na gorący okres kampanii prezydenckiej. Dlatego też ciężko stwierdzić, czy poczyniony wczoraj krok przez Baracka Obame przybliży USA do rozwiązania sporu.

Reklama

Wystąpienie Obamy wspiera złotego

Wczorajsze wystąpienie prezydenta Stanów Zjednoczonych wspomogło ryzykowniejsze aktywa. Poprawiły się bowiem nastroje i nieco uspokoiły obawy o to, że limit zadłużenia nie zostanie podniesiony na czas. Temat ten po czasowym uspokojeniu nastrojów wokół Grecji, stał się tematem numer jeden, żywo dyskutowanym przez polityków i inwestorów. Choć czasu na ustalenia jest coraz mniej to pojawił się cień szansy, że jednak uda znaleźć się wyjście z trudnej gry, w którą Ameryka jeszcze "nie grała". Dlatego dziś od rana na wartości zyskują ryzykowne aktywa, między innymi polski złoty. O poranku za jednego dolara trzeba zapłacić 2,7470 zł, zaś za jedno euro 3,9895 zł.

Dziś dane z Polski

Wtorek przyniesie nam sporą dawkę publikacji makroekonomicznych. O godzinie 10:00 poznamy dane z polskiej gospodarki. Pierwsze będą dotyczyć sprzedaży detalicznej. Analitycy spodziewają się odczytu na poziomie 11,8% r/r, czyli niżej o 2% niż w poprzednim okresie. W tym samy czasie ogłoszony zostanie poziom stopy bezrobocia. Tutaj konsensus rynkowy zakłada spadek z 12,2% do wartości 11,8%. Następnie o godzinie 16:00 napłynął dane z USA. Poznamy wtedy sprzedaż nowych domów, która według szacunków ma sapać o 2 tys. do poziomu 317 tys., a także indeks zaufania konsumentów wg. Conference Board. Dla tego wskaźnika analitycy zakładają spadek z wartości 58,5 pkt do 57,9 pkt.

Michał Mąkosa

FMC Management

FMCM
Dowiedz się więcej na temat: porozumienia | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »