Kryptowaluty. Szachowy arcymistrz stawia na bitcoina, a założyciel Binance zarobił na nim miliardy
Arcymistrz szachowy Garri Kasparow jest przekonany, że kryptowaluty mają więcej zalet niż wad. Jak twierdzi, nie zdziwiłby się gdyby za 10 lat dolar został zastąpiony przez koszyk "monet" cyfrowych. Najbogatszy w branży kryptowalutowej jest Changpeng Zhao, dyrektor generalny i założyciel Binance, którego majątek jest szacowany na 65 miliardów dolarów.
Grupa Polsat Plus i Fundacja Polsat razem dla dzieci z Ukrainy
Listę 19 kryptowalutowych miliarderów opublikował "Forbes". W porównaniu z poprzednią edycją rankingu powiększyła się ona o 7 nazwisk. Warto przypomnieć, że pierwsze zestawienie elity kryptowalut powstało w 2018 roku i składało się z zaledwie kilku osób. Wówczas poprzeczka była zawieszona znacznie niżej - wystarczał majątek w wysokości 350 milionów dolarów.
Na liście "Forbesa" nie ma Garriego Kasparowa, który jest jednak wielkim zwolennikiem walut wirtualnych. Powszechnie jest on uważany za największego rosyjskiego szachistę w historii - w latach 1984-2005 zajmował pierwsze miejsce w rankingu światowym. Wielu inwestorów bierze pod uwagę opinie Kasparowa o aktywach cyfrowych w przekonaniu, że szachowy arcymistrz musi perfekcyjnie znać się na matematyce, strategii i podejmowaniu decyzji.
Garri Kasparow widzi w kryptowalutach sposób na ograniczenie władzy rządowej. - Bitcoin jest ratunkiem przed szalejącymi wydatkami polityków, ponieważ "chroni cię matematyka" w postaci ograniczonej liczby dowolnych kodów stojących za walutą cyfrową - oświadczył arcymistrz.
Kasparow dostrzega również zalety niewymienialnych tokenów (NFT). Podjął współpracy z firmą 1Kind i w grudniu 2021 roku pojawił się na rynku z serią 32 tokenów, które przedstawiają ikoniczne momenty z jego życia: mecz z 1985 roku, który uczynił go najmłodszym szachowym mistrzem świata, walkę z komputerem "Deep Blue" firmy IBM, czy wystąpienia przeciwko totalitarnym rządom.
- Kryptowaluty stają się nieodłączną częścią postępu, ponieważ cały świat zmierza w kierunku cyfryzacji. A jeśli gospodarka jest coraz bardziej cyfrowa, to to samo dotyczy pieniędzy. Rządy mają teraz nieograniczone możliwości drukowania pieniędzy. A to jest najbardziej wyszukana forma pożyczania od nas i od przyszłych pokoleń. Jestem amerykańskim podatnikiem i rozumiem, że trzeba budować infrastrukturę. Jednak nie jestem zadowolony, gdy widzę, że rząd ma wolną rękę w wykorzystywaniu moich pieniędzy do dewaluacji dolara - powiedział Kasparow.
- Nie jest ekspertem finansowym, ale nie zdziwiłby się gdyby za 10 lat dolar został zastąpiony przez koszyk cyfrowych monet. Już teraz mamy tysiące monet. Będzie tak, jak z bańką dot comów - 99,9 proc. z nich zniknie. Ale te, które przetrwają staną się liderami w branży. Nie jestem po to, aby oceniać które "coiny" zostaną, ale będzie ich niewiele - podsumował Garri Kasparow.
Arcymistrz przyznaje, że kryptowaluty to kontrowersyjna propozycja. Wiadomo, że między innymi są sposobem na pranie brudnych pieniędzy. Jednak zdaniem Kasparowa, żadna technologia nie jest jednoznacznie dobra, bo służy ludziom, a ci ciągle mają monopol na zło.
W ciągu zaledwie kilku lat wyłoniła się duża grupa osób, która nadzwyczajnie wzbogaciła się na kryptowalutach. Na pierwszym miejscu listy "Forbesa" utrzymuje się Changpeng Zhao, dyrektor generalny i założyciel Binance, choć jego majątek zmalał z 96 do 65 miliardów dolarów.
Na drugim miejscu znalazł się założyciel i dyrektor generalny FTX, Sam Bankman-Fried - posiadacz 24 miliardów dolarów. Jest przez wielu nazywany "kryptowalutowym Robin Hoodem", ponieważ wielokrotnie powtarzał, że chce rozdać większość swojej fortuny.
Prezes i założyciel Coinbase, Brian Armstrong zajmuje trzecie miejsce z 6,6 miliardami dolarów, a Chris Larsen z firmy Ripple i bliźniacy Winklevoss z Gemini pozostają wysoko na liście z około 4 miliardami dolarów na koncie. Wśród nowych graczy w zestawieniu znalazł się współzałożyciel i dyrektor ds. technologii FTX Gary Wang, którego majątek jest szacowany na 5,6 miliarda dolarów. Ma on 16 proc. udziałów w firmie.
Michael Saylor z MicroStrategy również jest kryptowalutowym miliarderem z szacunkową wartością netto 1,6 miliarda dolarów. Akcje firmy wzrosły czterokrotnie w ciągu ostatnich dwóch lat w wyniku dużego zakupu bitcoinów, który jak widać opłacił się spółce.
Kluczowe kryptowaluty w ostatnich dniach potaniały. Bitcoin przez niespełna tydzień spadł z 47 tysięcy do 43,5 tysiąca dolarów, a ethereum z 3600 do 3200 dolarów. Analitycy techniczni ostrzegali niedawno, że cofnięcie się bitcoina poniżej kwietniowego minimum 44 250 dolarów otworzy drogę do 42 tysięcy. Z drugiej strony, trwały wzrost powyżej 47 555 dolarów oznaczałby zakończenie korekty spadkowej. Ten drugi scenariusz jest teraz mniej prawdopodobny.
Ethereum wydaje się być w lepszej sytuacji technicznej, gdyż ma przed sobą jeszcze kilka istotnych poziomów wsparcia. Tak długo jak cena "etheru" nie spadnie poniżej 3 tysięcy dolarów, ma on szansę na odbicie i powrót do aprecjacji.
Choć bitcoin jest teraz tańszy niż na początku roku, to założyciel SkyBridge Capital i były inwestor Goldman Sachs, Anthony Scaramucci uważa, że kryptowaluta jest na dobrej drodze do osiągnięcia poziomu 500 tysięcy dolarów. Jego zdaniem, wciąż znajdujemy się na wczesnym etapie wdrażania technologii on-chain.
Porównuje dzisiejsze frustracje związane z Web3 do "nieporadnego" korzystania z internetu przez użytkowników pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Twierdzi też, że w ciągu pięciu lat praktycznie każdy człowiek na Zachodzie będzie miał w swoim smartfonie inteligentny portfel i "prawdopodobnie będzie mógł dokonywać transakcji w każdej restauracji na świecie".
W 2021 roku Scaramucci przewidywał, że bitcoin szybko osiągnie szczyt na poziomie 100 tysięcy dolarów, co jak wiemy jeszcze się nie sprawdziło. Autor prognozy wyjaśniał potem, że "nie ocenił prawidłowo i nie uwzględnił środowiska regulacyjnego w drugiej części roku".
Założyciel SkyBridge Capital podkreśla, że na Ziemi żyją 53 miliony milionerów, natomiast łączna podaż bitcoinów to tylko 21 milionów. - Gdyby każdy milioner chciał mieć jednego bitcoina, nie byłoby to możliwe. Próbuję uzmysłowić ludziom nieelastyczność tej sytuacji i prawdopodobieństwo, że cena kryptowaluty będzie zmierzać w kierunku 500 tysięcy dolarów - powiedział Scaramucci.
Dużo ostrożniejszy scenariusz dla bitcoina ma weteran rynków inwestycyjnych Peter Brandt. Jego zdaniem, najstarsza kryptowaluta świata może pozostawać w trendzie bocznym przez kolejne dwa lata, zanim ponownie rozpocznie hossę. - Dwa razy z rzędu, kiedy bitcoin rósł 10 razy lub bardziej, czekaliśmy średnio 33 miesięcy na kolejny wystrzał. Jeżeli historia się powtórzy, to następny byczy impuls będzie miał miejsce w maju 2024 roku - prognozuje Brandt.
Jacek Brzeski
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze