Kto daje i nie odbiera...
Tu powoła się na koneksje rodzinne... Tam dyskretnie wręczy koniak... Później przyniesie kopertę z pieniędzmi... A na koniec załatwi zgodę na wielomilionową inwestycję. Łapówka wrosła - niestety - w polską rzeczywistość.
Nic tak korzystnie nie wpływało i nie wpływa na zyskanie przychylności obcych urzędników, lekarzy, polityków, biznesmenów, egzaminatorów nauki jazdy, konduktorów, czy nauczycieli jak prezent, dowód "sympatii za pomoc w załatwieniu...", pomagający w przyspieszeniu załatwienia sprawy lub ominięciu pewnych procedur.
Korupcja to z definicji przyjmowanie lub żądanie przez pracownika instytucji państwowej lub społecznej korzyści majątkowej lub osobistej w zamian za wykonanie czynności urzędowej lub za naruszenie prawa. Korupcja pochodzi z języka łaciny i oznacza demoralizację, przekupstwo, sprzedajność, zepsucie.
Łapówka, wziątka (czy wersja wschodnia "wziatka" - ostatnio coraz modniejsza w kręgach polityczno-gospodarczych naszego kraju dzięki przesłuchaniom tzw. komisji orlenowskiej), dać w łapę, posmarować - te sformułowania zrobiły w Polsce karierę w takim stopniu, że przestały się kojarzyć negatywnie. Po prostu społecznie uznano ich istnienie, zaakceptowano po jednej stronie potrzebę brania, a po drugiej - dawania.
Bez tej dyskretnej pomocy nie dawało się nic załatwić: słodycze, alkohol, kartki na artykuły żywnościowe, na paliwo (w zamierzchłych czasach lat siedemdziesiątych czy osiemdziesiątych) zostały później zamienione na bardziej wymierne korzyści w postaci mniej lub bardziej wypchanych kopert z pieniędzmi lub "użyczenie" na dłuższy czas samochodu z kierowcą, czy też wręczenie karty kredytowej. Korupcja odbywała się też za pomocą obietnic korzyści wzajemności - pomoc za pomoc.
Kwoty, za jakie można zdobyć coś nieosiągalnego metodą tradycyjną, lub ze względu na długi czas, jaki mogłaby ta "klasyczna" i zgodna z prawem droga zająć - wartościowane są ze względu na korzyści, jakie "klient" mógłby dzięki ułatwieniu osiągnąć. Tzw. Afera Rywina zasłynęła kwotą 17,5 milionów dolarów. Obecny "serial" z komisją śledczą ds. PKN Orlen szczyci się mniejszą, lecz równie sporą wziatką - 5 mln dolarów.
Jest problem, czy go nie ma?
Problem istnieje, ale nas nie dotyczy - oto wniosek z badań Pentora z października 2004 roku o korupcji w firmach. Duży odsetek badanych odmówił odpowiedzi na tzw. delikatne pytania. Instytut Pentor przeprowadził 500 telefonicznych wywiadów. Wychodzi na to, że polscy przedsiębiorcy generalnie uważają korupcję za poważne utrudnienie w działalności gospodarczej - w 6-stopniowej skali (szóstka jest najgorsza) średnia ich ocen wyniosła 4,2 pkt.
W odniesieniu do relacji z sektorem publicznym, czyli z urzędnikami, ponad 3/4 respondentów, w odniesieniu zaś do stosunków biznesowych ponad 2/3 nigdy takim zjawisku nie słyszało!
Z danych wynika, że wbrew utartym poglądom, ograniczającym kategorię korupcji do kontaktów między sferą przedsiębiorczości a administracją publiczną - zachowania korupcyjne występują dość powszechnie również w stosunkach między firmami.
Dla ponad 90 proc. Polaków nasz kraj nosi znamiona korupcji - wynika z badań instytutu GfK (w pierwszej połowie 2004 roku). Za najbardziej ogarnięte ta plagą środowisko uznano służbę zdrowia (35 proc. badanych), urzędników (21 proc.), sądy i urzędy (10 proc.), policję (7 proc.). Pytając ankietowanych o łapówki oraz na reakcję na ich wręczanie, 15 proc. Polaków odpowiedziało, że powiadomiłoby policję. I choć ankietowani dostrzegają korupcję w naszym kraju, to sami nie przyznają się do wręczania "wziątek". 78 proc. dało słowo, ze nigdy tego nie robi, do wręczania prezentów przyznało się 19 proc. Polaków.
Po drugiej stronie lustra
Sami urzędnicy, jak pokazały badania Urzędu Służby Cywilnej i Instytutu Spraw Publicznych, nie dostrzegają tego zjawiska, a jego występowanie określają jako niezwykle rzadkie, zaś winą za korupcyjny obraz polskich urzędów oskarżali media, które ich zdaniem za bardzo "reklamują" i nagłaśniają to zjawisko. Sami urzędnicy winą za łapówkarstwo obarczali w badaniu... petentów, którzy dają im łapówki.
Dlatego coraz częściej pojawiają się antykorupcyjne telefony, jak choćby ten, który uruchomiła niedawno zachodniopomorska policja. - Podstawowym zadaniem Wydziału jest przede wszystkim zwalczanie wręczania i przyjmowania korzyści majątkowych, osobistych i ich obietnic. Także do jego zadań należą działania prewencyjne, tj. informowanie opinii publicznej o formach i metodach występowania korupcji na co dzień, a także rozpoznanie skali zjawiska, które jest powszechnie uważane za dość spore - wyjaśniał kom. Maciej Karczyński z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.
Według raportu Transparency International o korupcji w świecie, Haiti, Bangladesz, Nigeria, Birma
(Myanmar), Czad, Paragwaj, Azerbejdżan, Turkmenistan, Tadżykistan i Indonezja - to dziesięć najbardziej skorumpowanych państw świata. W korupcyjnej klasyfikacji pogorszyła też swoją pozycję Polska i ma najgorsze notowania ze wszystkich państw Unii Europejskiej - wynika z najnowszego "Indeksu percepcji korupcji" za 2004 rok. Polska, z 3,5 pkt na 67 miejscu, ma najgorszy wskaźnik korupcyjny wśród państw UE. Lepiej od nas spisują się m.in. Słowacja i Łotwa (po 4 pkt, 57 miejsce), Republika Czeska (4,2, 51 miejsce), Litwa (4,6, 44 miejsce) i Węgry (4,8, 42 miejsce).
W raporcie zwraca się uwagę na niepokojący rozmiar korupcji w krajach bogatych w ropę, które w przyjętej przez Transparency International skali 10 punktów uzyskały "wyjątkowo niski" wskaźnik.
Ostatnie "trafienia"
8 grudnia: Sąd Rejonowy w Opolu aresztował w środę cztery osoby podejrzane o korupcję przy ubezpieczaniu mienia elektrowni Opole SA. Do aresztu trafili m.in.: były prezes elektrowni Henryk Sz., właściciele kancelarii brokerskiej Małgorzata G. i Jarosław N. oraz Maciej J. - mąż opolskiej posłanki SLD, Aleksandry Jakubowskiej.
Według prokuratury, Jarosław N. i Małgorzata G. z firmy brokerskiej Jargo zaproponowali trzem osobom (Stanisławie Ch., Maciejowi J. i Henrykowi Sz.) uczestnictwo w przestępstwie. - Wy nam załatwicie pośrednictwo w ubezpieczeniu elektrowni, a my będziemy odpalać wam połowę, czy więcej prowizji z tego tytułu - tłumaczył rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu Roman Wawrzynek.
W czasie trwania umowy podpisanej na rok, prowizja brokera z dziesięciomilionowej składki wyniosła półtora miliona zł. - Tę kwotę dzielono według wewnętrznej hierarchii uczestników procederu - dodał Wawrzynek.
7 grudnia: policja zatrzymała byłego naczelnika jednego z wydziałów Urzędu Miejskiego w Białymstoku podejrzewanego o przyjmowanie łapówek w czasie, gdy był jeszcze urzędnikiem samorządowym. Zatrzymano też dwóch przedsiębiorców, którzy oferowali mu prezenty lub pieniądze za ułatwianie zamówień na materiały lub usługi dla urzędu. Byłemu naczelnikowi grozi do 8 lat więzienia.
3 grudnia: policjanci zatrzymali 39-letniego mieszkańca Namysłowa, który wręczył łapówkę dwóm lekarzom ze szpitala w Krośnicach (Dolnośląskie). Za fałszywą opinię o stanie zdrowia mężczyzna zapłacił 500 zł. Teraz grozi mu kara do 8 lat więzienia.
1 grudnia: w październiku i w listopadzie w Warszawie złapano 10 funkcjonariuszy, którzy sprzedawali bandytom wiadomości. Według informacji "Życia Warszawy", to tylko wierzchołek góry lodowej.
20 października: Łapówki na łączną kwotę 130 tys. zł miała przyjąć kierowniczka z Urzędu Kontroli Skarbowej w Katowicach. W zamian informowała jednego z baronów paliwowych Henryka M. o przeprowadzanych kontrolach - uważa Prokuratura Okręgowa w Katowicach, która postawiła kobiecie takie zarzuty. Grozi jej do 10 lat więzienia.
Co do tego, że przyjmowanie i dawanie łapówek jest zjawiskiem nagannym nie ma żadnych wątpliwości. Problem pojawia się w momencie walki z tym "nałogiem". Od kogo zacząć leczenie: od obdarowujących czy obdarowywanych? A może najlepiej sprecyzować prawo i zaostrzyć kary za wszelkie przejawy tego zjawiska? A gdyby wyjściem było zalegalizowanie łapownictwa i ... pobieranie od tego podatku?
A.J. Kozak