Kto zgarnął 20 mln dolarów?

Tajemniczy konsultant, który stał za zdobyciem w 2001 roku przez amerykański GTech umowy z Totalizatorem Sportowym, zainkasował za swoje usługi aż 20 mln dolarów, pisze "Puls Biznesu".

Obsługa sieci lottomatów co rok kosztuje Totalizator Sportowy (TS) 25-30 mln USD. Pieniądze inkasuje spółka Grytek, należąca do GTechu, największego na świecie dostawcy systemów informatycznych dla rynku hazardu. To efekt dziesięcioletniego, wartego 250-300 mln USD kontraktu, podpisanego w maju 2001 r. w atmosferze wielkiego skandalu.

Strażnicy Teksasu

Było o co walczyć. Czy walka była czysta? Okazuje się, że GTech tylko jednej osobie za pomoc w zdobyciu i realizacji kontraktu zapłacił 20 mln USD! I nie ma żadnych dowodów, na co poszły te pieniądze!

Reklama

Fakt ten wyszedł na jaw przy okazji łączenia GTechu z włoską firmą loteryjną Lottomatika. Jak już pisaliśmy w "PB", 29 sierpnia 2006 r. doszło do finalizacji wartej 4 mld EUR fuzji, w której przejmującym została znacznie mniejsza Lottomatica, znana głównie z loterii Lotto. W efekcie transakcji powstanie firma o kapitalizacji ponad 7 mld EUR, działająca w ponad 50 krajach, zatrudniająca 6,3 tys. osób i osiągająca blisko 1,7 mld EUR przychodów rocznie.

Łączące się spółki chciały, by nowy podmiot przejął wszystkie kontrakty GTechu i w tym celu zwróciły się m.in. do władz dwudziestu pięciu stanów USA. I wtedy właśnie okazało się, że Departament Bezpieczeństwa Publicznego (DBP) stanu Texas prowadzi dochodzenie w sprawie podejrzanych transakcji finansowych, dokonanych przez firmę GTech na świecie w ciągu ostatnich lat. W ośmiostronicowym raporcie, do którego dotarliśmy, DBP wymienia kontrowersyjne umowy konsultingowe i pożyczki, które miały przyczynić się do wygrania lub przedłużenia kontraktów GTech w Brazylii, Trynidadzie i Tobago, Czechach oraz Polsce.

Mętna atmosfera

Na naszym rynku GTech obecny jest od 1991 r., kiedy podpisał z TS pierwszą umowę, obowiązującą do października 2001 r. Prawie dwa lata przed jej upływem ówczesny szef państwowego giganta, Sławomir Sykucki, zaczął przygotowywać przetarg na obsługę lottomatów spółki w latach 2001-2011. I wtedy się zaczęło. Do maja 2001 r., kiedy nowy kontrakt z GTechem został podpisany, politycy dwa razy zmienili prezesa TS, zarząd spółki był w permanentnym konflikcie, a w tle pojawiły się oskarżenia o korupcję. Spór przeniósł się nawet na poziom ówczesnego rządu AWS i Unii Wolności, co zaowocowało m.in. dymisją ministra skarbu Andrzeja Chronowskiego. Oferenci (poza GTechem norweski Telenor i amerykański AWI) musieli działać bez jasno określonych procedur i przy zmieniających się: kryteriach rozpatrywania ofert i składzie komisji konkursowej. Ostatecznie wygrał GTech i to on inkasuje prowizję od obrotów TS (około 4 proc.).

20 mln USD na gębę

Jak się okazuje, w zwycięstwie kluczową rolę odegrał tajemniczy konsultant, który za pracę na rzecz zdobycia kontraktu już w 2000 r. zainkasował 6 mln USD, a do dziś - 20 mln USD! Przy czym GTech nie posiada żadnej dokumentacji, potwierdzającej wykonaną przez niego pracę!

Zeznając przed Komisją ds. Loterii stanu Texas wiceprezes GTech Don Sweitzer (miał osobisty nadzór nad pracą konsultanta) stwierdził, że zatrudniono go, gdy okazało się, iż przedstawiciele GTech w Polsce nie mają dobrego rozeznania "co się dzieje w rządzie", a "podpisanie nowego kontraktu jest zagrożone dużo bardziej niż myśleliśmy".

Nie chcąc pozwolić na utratę jednego z największych kontraktów GTech na świecie, za namową założyciela i byłego prezesa spółki, pochodzącego z Polski Wiktora Markowicza, szefowie potentata wybrali osobę o znanym w Polsce nazwisku i wpływach, które "osiągnął ze względu na udział w ruchu Solidarność". Według władz GTech doradzał on w sprawach relacji z władzami i sytuacji politycznej w kraju, pomagał też w działaniach marketingowych i przy negocjacji kontraktu z TS. Jak wykazało śledztwo, zatrudnił też dwie kolejne osoby, które były odpowiedzialne za "monitorowanie polskiego rządu''. Brak fizycznych efektów jego pracy, szefowie GTech tłumaczą tym, że największą wartością konsultanta była "mądrość i wiedza na temat Polski i panujących tu warunków". Zapewnili przy tym śledczych że konsultant był poinstruowany, że ma działać etycznie.

Jednoosobowa decyzja

Zdaniem urzędników DPS podejrzenia budzi kwota, jaką dostał wynajęty konsultant w porównaniu do ilości pracy, jaką wykonał za te pieniądze. Co ciekawe, śledczy odkryli, że umowy z konsultantem były wielokrotnie podnoszone na zarządach GTechu. Niektórzy jego członkowie przyznali, że wiedzieli iż mnóstwo pieniędzy trafia do tajemniczego konsultanta za niewielką pracę. I wtedy członkom zarządu i teraz pracownikom DBP prezes Bruce Turner powiedział, że jednoosobowo zatwierdził te umowy (dopiero później GTech wprowadził zapis, że każdy kontrakt musi być zatwierdzany przez zarząd, jeśli przekroczy 500 tys. USD w roku lub 2 mln USD w ogóle).

GTech to agresywny gracz

Jego historia znaczona jest kontrowersjami, sporami sądowymi i zarzutami o korupcję. Raport Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego stanu Texas, o którym piszemy wyżej, wymienia kilka podejrzanych transakcji GTechu z ostatnich lat.

Brzydko pachnie

Chodzi m.in. o umowę z 2003 r. z brazylijską firmą konsultingową, która za pomoc w wygraniu przetargu na obsługę loterii w tym kraju otrzymała 380 tys. USD. Śledczy podejrzewają, że firma ta (prowadzona przez znanego kryminalistę) była wehikułem, dzięki któremu pieniądze wykorzystano do finansowania kampanii politycznej.

W Trynidadzie i Tobago GTech zapłacił 2,8 mln USD firmie, powiązanej z tamtejszym nadzorcą rynku hazardowego. Mimo tak dużej sumy, umowa nie miała formy pisemnej! W Czechach z kolei amerykański gigant w trakcie negocjowania kontraktu z Sazką (odpowiednik Totalizatora Sportowego) wyłożył (w formie pożyczki) 20 mln USD na budowę stadionu.

Najbardziej znana historia dotyczy jednak Wielkiej Brytanii. W 1998 r. znany multimilioner Richard Branson (kontroluje ponad sto firm, działających pod marką Virgin) oskarżył ówczesnego szefa GTechu Guya Snowdena o to, że ten oferował Bransonowi łapówkę za odstąpienie od przetargu na obsługę brytyjskiej loterii. Obaj wytoczyli sobie sprawy sądowe, które przegrał Snowden. I, w wyniku afery, musiał odejść.

Polski ślad

A to Snowden założył GTech w 1982 r. razem z Wiktorem Markowiczem. Ten świetny matematyk i dobry brydżysta wyjechał z Polski w 1964 r. - najpierw do Izraela, a stamtąd do USA, gdzie mieszka do dziś. Markowicz zajmował się m.in. rachunkiem prawdopodobieństwa i teorią gier, lubił też hazard. Opracował specjalny program komputerowy pozwalający na obsługę loterii on-line, co zrewolucjonizowało rynek hazardu i pozwoliło GTechowi na szybki rozwój.

Kontrowersje nie omijały i Markowicza. W 1996 r. wyszło na jaw, że ówczesny prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski, podczas wizyty w USA ,czterokrotnie korzystał z prywatnych samolotów biznesmena. Urzędnicy prezydenta tłumaczyli potem, że takie rozwiązanie było tańsze niż czarter. Przyznali się jednocześnie do błędu.

Dawid Tokarz

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: konsultant | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »