Które ryby znikną ze stołów?
Z powodu rekordowo niskich zasobów śledzia na Bałtyku, Komisja Europejska zaproponowała w środę radykalne obniżenie kwot połowowych tych ryb w przyszłym roku, co dotknie także polskich rybaków. Mniejsze mają być też limity połowów szprota.
Jednocześnie KE zaproponowała, by rybacy - także polscy - mogli kolejny rok z rzędu zwiększyć połowy dorszy na Bałtyku. To reakcja na naukowe dane o wzroście liczebności tych ryb.
"Powrót bałtyckiego dorsza to dobra wiadomość" - powiedziała unijna komisarz ds. rybołówstwa Maria Damanaki, podkreślając, że zwiększone zasoby dorsza to rezultat wdrażanego od kilku lat planu odbudowy populacji dorsza na Bałtyku.
"Sytuacja zasobów śledzia i szprota jest niestety zupełnie inna (...). Będziemy musieli zdobyć się na poważne cięcia połowów, by zapewnić zrównoważone zarządzanie zasobami tych ważnych ryb" - dodała komisarz.
KE poinformowała w komunikacie, że liczebność śledzi spadła ponownie do historycznie niskiego poziomu po tym, jak w zeszłym roku wyniosła jedną czwartą pierwotnego stada. Dlatego KE proponuje redukcję o 30 proc. kwot połowowych zachodniego stada (do 15,9 tys. ton) oraz 28 proc. na stadzie środkowym (do 91,6 tys. ton). To zła wiadomość dla polskich rybaków, bo w sumie - według propozycji KE - przyszłoroczna polska kwota ma się zmniejszyć do ok. 24 tys. 898 ton.
Także o 30 proc. KE proponuje zmniejszyć połowy szprota, do 265,7 tys. ton, z czego dla Polski ma przypaść ok. 78 tys. ton. Redukcje obejmą także kwoty na bałtyckiego, dzikiego łososia - polscy rybacy będą mogli wyłowić 15,7 tys. sztuk tych ryb.
Propozycje KE trafią teraz pod dyskusję ministrów ds. rybołówstwa państw UE, którzy już w październiku powinni przyjąć ostateczne bałtyckie kwoty połowowe z podziałem na poszczególne kraje. Alarmując, że kwoty połowowe na szproty i śledzie od lat są ustalane na wyższym poziomie niż zalecenia naukowców, KE już w ubiegłym roku próbowała przekonać rządy do redukcji połowów. Bezskutecznie: rok temu ministrowie podwyższyli limity połowów o kilka do dziesięciu procent na ten rok.
Jeśli chodzi o dorsza na Bałtyku Wschodnim, czyli głównych łowiskach polskich rybaków, KE proponuje podwyższenie limitów połowów o 15 proc. do blisko 59 tys. ton. Dla polskich rybaków przypada z tego najwięcej - blisko 15,6 tys. ton. Natomiast na Bałtyku Zachodnim, gdzie stado odbudowuje się wolniej, KE proponuje wzrost o 6 proc. do 18,8 tys. ton, z czego dla Polski - prawie 2,2 tys. ton.
Taka podwyżka kwot jest zgodna z wieloletnim planem odbudowy dorsza na Morzu Bałtyckim z 2007 roku, który zakłada ograniczenie rocznych zmian kwot o nie więcej niż 15 proc.
Zwiększenie kwot nie znaczy, że polscy rybacy będą zwolnieni z kar za przekroczenie kwot połowowych w 2007 roku. W 2011 r. od kwoty połowu będą musieli odjąć 2,4 tys. ton. To oznacza, że w sumie będą mieli prawo wyłowić 15 tys. 391 ton dorszy.
Zgodnie z porozumieniem między Polską a Komisją Europejską z 2008 r., polscy rybacy w ciągu kolejnych 4 lat mają prawo wyłowić o 8 tys. ton dorsza mniej. Polska spłaca przełowienie od 2008 r. - wówczas rybacy "zwrócili" 10 proc. kary (czyli mogli wyłowić 800 ton dorsza mniej), a w kolejnych trzech latach zwracają po 30 proc. Rok 2011 będzie ostatnim rokiem "spłacania" przełowienia z 2007 r.