Ląduj na hałdzie
Księżycowy krajobraz hałd przy kopalni Silesia koło Czechowic-Dziedzic na Podbeskidziu w ciągu kilkunastu miesięcy przeobraził się w nowoczesne lotnisko z betonowym pasem startowym, hangarami i halami produkcyjno-usługowymi.
Tu w Kaniowie przez lata kopalnia Silesia wyrzucała odpady. Nadal ma w tym rejonie osadnik i wciąż składuje pokruszoną skałę - uboczny produkt wydobycia węgla.
Koszmarnie zdegradowany teren ma jednak, jak się okazało, wielką zaletę - stanowi spory płaski obszar położony daleko od wielkich skupisk ludzkich z potencjalnie niezłym dostępem do sieci drogowej. Idealne miejsce na... lotnisko.
Z lotu ptaka wypatrzone
Kilka lat temu pojawił się projekt budowy pasa startowego na lotnisku Aeroklubu Bielskiego w Aleksandrowicach. Inwestycja na tym najmniejszym w Polsce, śródmiejskim lotnisku nie wypaliła z powodu sporów formalnoprawnych, a także głośnych protestów mieszkańców. Odłożone w miejskim budżecie środki na modernizację lotniska przepadły, ale bielscy piloci nie zrezygnowali ze swoich pomysłów. Latali nad okolicą i szukali dogodnego terenu.
Ten w rejonie ujścia rzeki Białej do Wisły wypatrzyli ze śmigłowca Dariusz Piecuch i Piotr Jafernik.
- Chodziło nam o latanie całoroczne i całodobowe - mówi prezes Bielskiego Parku Techniki Lotniczej (BPTL) Dariusz Piecuch. - Lotnisko w Aleksandrowicach działa w zasadzie tylko przez pół roku.
Ponadto nie było dostępne dla coraz popularniejszych małych samolotów z wysuwanym podwoziem. Do tego doszły protesty bielskiej społeczności przeciw lataniu w centrum miasta, a tym bardziej do dokonywania próbnych lotów nowych konstrukcji, bo faktycznie takie testy nie powinny się odbywać w rejonie skupisk ludzkich.
Pomysł budowy parku techniki na pokopalnianych nieużytkach w Kaniowie poparli starosta bielski Andrzej Płonka i kilkanaście przedsiębiorstw branży lotniczej działających w rejonie stolicy Podbeskidzia, skupionych w Federacji Firm Lotniczych.
Kiedy narodziła się idea Parku Lotniczego, te tereny były własnością Skarbu Państwa (pozyskano je w ramach restrukturyzacji i oddłużania kopalni). Starostwo przekształciło działkę w tereny komunalne.
Dzięki pomocy Górnośląskiej Agencji Przekształceń Przedsiębiorstw projekt wystartował po unijne wsparcie finansowe i został zaakceptowany.
- Aplikowaliśmy o bardzo korzystną formę pomocy, w której dofinansowanie projektu to 87,5 proc. kosztów kwalifikowanych inwestycji - mówi Piecuch. - I udało się. Kwotę 12,5 proc. uiścili partnerzy: starostwo powiatowe aportem rzeczowym teren o powierzchni blisko 16 ha, pozostali partnerzy gotówkę na konto spółki zarządzającej.
Projekt otrzymał wsparcie finansowe w ramach Sektorowego Programu Operacyjnego Wzrost konkurencyjności przedsiębiorstw, lata 2004-06,
Priorytet 1: Rozwój przedsiębiorczości i wzrost innowacyjności poprzez wzmocnienie instytucji otoczenia biznesu.
- Park Technologiczny Przemysłu Lotniczego jest jednym z najciekawszych przedsięwzięć realizowanych ze środków UE.
Powstała nowoczesna baza produkcyjna dla firm lotniczych - twierdzi Bogusław Holeksa, prezes funduszu kapitału zalążkowego Silesia Fund. - To pierwszorzędny przykład zagospodarowania terenów postindustrialnych, unikalny w skali nawet europejskiej. Teren, który wybrali ci pasjonaci, był krańcowo zdegradowany. I chyba tym nas urzekli. Byłem wówczas prezesem GAPP i wszyscy staraliśmy się pomoc temu projektowi, udało się w ostatniej chwili.
Na niebie i pod ziemią
W linii pasa startowego jest słup sieci energetycznej. Na razie stanowi teoretyczną przeszkodę dla ruchu powietrznego. Trwają prace nad przełożeniem linii energetycznej pod ziemię. Położenie lotniska 18 metrów nad poziomem gruntu zabezpiecza teren przed zagrożeniami powodziowymi. Pas startowy jest usytuowany blisko zabudowań kopalni, w tym wysokiej wieży wyciągowej.
Ale to nie problem - tak zwany nalot będzie się odbywał od strony stawów, gdzie nie ma zabudowań.
Przeszkody znajdują się jednak nie tylko na powierzchni. Lotnisko, wraz z hangarami i kompleksem hal produkcyjnych, powstało na terenach, pod którymi znajdują się szacowane na 16 milionów ton złoża węgla. Na razie te pokłady nie są eksploatowane, ale niewykluczone, że zarząd kopalni kiedyś po nie sięgnie.
- Jeżeli kopalnia wznowi wydobycie, to kto wie, czy nie będziemy eksploatować pokładów leżących pod lotniskiem.
Tam zalega nasza przyszłość - przekonuje Dariusz Dudek, szef Solidarności w kopalni Silesia. - W ten rejon kopalnia nadal wywozi kamień i na razie na naszej drodze stanął wielki pas startowy lotniska.
Wytyczyliśmy nową drogę dla wywózki odpadów.
Mamy dobrego sąsiada i będziemy z nim żyć w symbiozie. Dla miasta ten Park to atrakcja, popularyzacja miejscowości.
Może doceni to także przyszły inwestor kopalni? Ewentualna eksploatacja węgla pod lotniskiem oraz dalsze składowanie odpadów w rejonie nowego obiektu nie martwi szefa BPTL, który stoi na stanowisku, że kopalnia będzie zobowiązana pokryć wszystkie szkody będące skutkiem wydobycia. Niebawem będzie gotowa opinia przygotowywana dla zarządu Kompanii Węglowej w sprawie przyszłości kopalni Silesia i możliwej eksploatacji nowych pokładów.
Zgodnie z umową zawartą z Kompanią Węglową, spółka miała otrzymać teren wolny, nadający się do zainwestowania.
Gdyby ten teren rzeczywiście był wolny, inwestycja przebiegałaby szybciej i nieco taniej. Samo wysadzenie w powietrze starego budynku znajdującego się na terenie inwestycji pochłonęło prawie milion złotych.
Zakładany budżet w wysokości 23 mln zł okazał się za mały - w międzyczasie nastąpił znaczny wzrost cen towarów i usług. Wykonawcy pracowali w szaleńczym tempie, bo projekt musiał być rozliczony do czerwca 2008 r. W przeciwnym razie mogłyby przepaść środki z Unii. Na wzrost kosztów inwestycji decydujący wpływ miało też samo środowisko - zdegradowany, niejednorodny teren, duże przemieszczenia ziemi, konieczność stosowania szczególnej podbudowy pod każdym obiektem z uwagi na ewentualne szkody górnicze. Inwestycja zamknęła się kwotą 31 mln złotych.
Szybownicy i wizjonerzy
Bielsko-Biała od zawsze kojarzyła się z lotniczym - ściślej - szybowcowym "zagłębiem".
W ostatnich kilku latach prawie 20 gospodarczych podmiotów wyprodukowało tu prawie 350 statków powietrznych, począwszy od motolotni, poprzez szybowce i lekkie samoloty sportowe, po repliki historycznych konstrukcji. Podbeskidzi potencjał domagał się odpowiednich warunków rozwoju. Kaniowski Park ma być przestrzenią, gdzie twórcy statków powietrznych znajdą lepsze warunki do ich projektowania, oblatywania i produkcji.
- Liczyliśmy, że nie tylko - mówi Edward Margański, wiceprezes Zakładów Lotniczych Margański & Mysłowski, produkujących dwusilnikowe samoloty Orka. - Każda z tych firm była i jest na własnym rozrachunku, nie korzysta z niczyjej pomocy. Jesteśmy zadowoleni, że powstał Bielski Park Techniki Lotniczej. Przeniesiemy się tam, bo nasza egzystencja bezpośrednio wiąże się z lądowiskiem; musimy przeprowadzać badania naszych konstrukcji w realnych warunkach. Ale inne firmy wcale nie są przekonane do przenosin na nowe miejsce... przeprowadzka to spore koszty.
Zdaniem inżyniera Margańskiego, każda taka inwestycja jak BPTL jest skazana na sukces. W Polsce dopiero czeka nas gwałtowny rozwój lotnictwa cywilnego, w tym biznesowego, co stwarza możliwości komercjalizacji lądowiska. Margański jest przekonany, że zapotrzebowanie na produkcję lekkich samolotów będzie rosło.
W Parku będą produkowane samoloty, zarówno do zastosowań profesjonalnych, jak i latania amatorskiego.
- W listopadzie rozpoczynamy wytwarzanie Orki - potwierdza Margański.
Pierwsze dwa egzemplarze powstaną jeszcze w podbielskiej Wapienicy. Od przyszłego roku Orki będą budowane w Parku w Kaniowie.
Tadeusz Gańczarczyk