Leki duchy muszą zniknąć

Urzędnicy z Ministerstwa Zdrowia starają się opóźnić kontrolę z UE. Znaleźli sposób: na ponaglające pisma z Brukseli odpowiadają, ale nie na temat - uważa "Rzeczpospolita".

Urzędnicy z Ministerstwa Zdrowia starają się  opóźnić kontrolę z UE. Znaleźli sposób: na ponaglające pisma z  Brukseli odpowiadają, ale nie na temat - uważa "Rzeczpospolita".

Ministerstwo Zdrowia i Urząd Rejestracji Leków w ekspresowym tempie sprawdzają, czy leki z list refundacyjnych zostały prawidłowo dopuszczone na nasz rynek. Dopytuje się o to Komisja Europejska. "Kontrola Komisji w Polsce jest jak najbardziej realna, choć raczej nie dojdzie do niej w ciągu najbliższych tygodni" - przyznaje wiceminister zdrowia odpowiedzialny za leki Bolesław Piecha.

Nieoficjalnie "Rz" dowiedziała się, że Polska robi wszystko, by opóźnić kontrolę. W jaki sposób? Sprawdzony i urzędniczy: przedłużając korespondencję między urzędnikami z Polski i Brukseli.

Reklama

"Na listy Komisji Europejskiej z pytaniami o to, czy nasze leki są rejestrowane zgodnie z unijną dyrektywą o przejrzystości, nasze urzędy odpowiadają, że nazwiska urzędników podejmujących decyzje dotyczące leków są jawne" - opowiada jedna z osób związanych z branżą farmaceutyczną.

"Wszyscy wiedzą, że to odpowiedź nie na temat, ale dzięki takim ruchom zyskujemy na czasie. Liczymy, że dopóki trwa korespondencja, nikt z Unii nie przyjedzie do nas na kontrolę" - dodaje.

Największe wątpliwości Komisji Europejskiej - pisze gazeta - budzi sprawa tak zwanych leków duchów. Przystępując do UE Polska zgłosiła w traktacie akcesyjnym leki, które do końca 2007 r. mogą być sprzedawane w Polsce, mimo że nie są zarejestrowane zgodnie z unijnymi procedurami. Miało to chronić polski przemysł i sprawić, że tanie polskie leki pozostaną w aptekach.

Wśród leków zgłoszonych Komisji znalazły się takie, których nigdy w sprzedaży nie było. Zagraniczne koncerny poskarżyły się Komisji Europejskiej - i stąd pytania unijnych urzędników.

Część leków została w ostatniej chwili zarejestrowana "warunkowo" - ich producenci mieli wykonać dodatkowe badania. A w prawie nie ma przepisu pozwalającego na wydanie "warunkowej" zgody. Jeśli Komisja uzna, że rejestrując leki złamaliśmy unijną dyrektywę Polsce grożą kary finansowe - informuje "Rzeczpospolita".

INTERIA.PL/Rzeczpospolita
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »