Litwa interweniuje ws. Jelfy
Rząd Litwy jest zaniepokojony decyzją polskiego Głównego Inspektora Farmaceutycznego w sprawie zawieszenia produkcji w Jelfie, kontrolowanej przez litewskiego producenta leków odtwórczych, Sanitas - powiedział w piątek premier Gediminas Kirkilas.
Wilno oczekuje od władz polskich wyjaśnień w sprawie Jelfy. "Jesteśmy w najwyższym stopniu zaniepokojeni sytuacją i próbujemy wszystko wyjaśnić kanałami dyplomatycznymi. Ambasada Litwy w Polsce otrzymała odpowiednie instrukcje. Oczekujemy teraz odpowiedzi władz polskich" - powiedział Kirkilas agencji BNS.
Szef litewskiego rządu dodał, że przedstawiciele firmy Sanitas udzielili już w tej sprawie wyjaśnień. "Przyznali się do błędu i są gotowi zaoferować odszkodowanie. Proszą jednak, aby podejmowane środki były adekwatne" - powiedział Kirkilas i podkreślił, że "w opinii przedstawicieli firmy Sanitas nie było powodu, by zawieszać produkcję w Jelfie".
W nocy czwartku na piątek na polecenie Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego prezes Jelfy unieruchomił wszystkie linie produkcyjne w zakładzie. Wcześniej, decyzją GIF, wstrzymano linię produkcyjną corhydronu (w partii tego leku stwierdzono inny specyfik).
Rano w piątek dyrektor generalny Sanitasu, Saulius Jurgelenas oświadczył, że spółka nie zgadza się z decyzją polskiego Głównego Inspektora Farmaceutycznego. Wyraził nadzieję, że na początku przyszłego tygodnia zakład będzie pracował w trybie normalnym. "Nie wykluczamy też, że zwrócimy się do odpowiednich instytucji z prośbą o zbadanie, czy nie jest to celowe działanie konkurencyjnych wobec Jelfy firm farmaceutycznych" - powiedział Jurgelenas.
W tym roku Sanitas nabył Jelfę za ponad 630 mln zł. Sanitas Polska ma 90 proc. akcji Jelfy, a litewski AB Sanitas 10 proc.
Straty
Niewykluczone, że jeleniogórska spółka farmaceutyczna Jelfa zakończy 2006 r. stratą finansową - uważa ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych (PKPP) "Lewiatan" dr Małgorzata Krzysztoszek. "Wszystko będzie zależało od tego, jak długo będzie wstrzymana produkcja zakładu" - dodała. W czwartek późnym wieczorem Główny Inspektor Farmaceutyczny (GIF) wydał decyzję o wstrzymaniu wszystkich linii produkcyjnych w zakładach Jelfa w Jeleniej Górze. Spółka w piątek odwołała się od decyzji GIF. Ekspert PKPP "Lewiatan" przypomniała, że po pierwszym półroczu br. przychody Jelfy wyniosły ponad 130 mln zł. Zatrzymanie produkcji oznacza dla zakładu ok. 1,2 mln zł straty dziennie - uważa ekspert. Krzysztoszek wyjaśniła, że spółka w ciągu pierwszych sześciu miesięcy br. osiągnęła zysk na poziomie 3,6 mln zł.
W tym samym czasie wydatki inwestycyjne Jelfy wyniosły 10,2 mln zł, czyli trzykrotnie więcej, niż zysk - podkreśliła. Krzysztoszek uważa, że jeśli okres wstrzymania produkcji będzie się wydłużał, pracownicy utracą szansę na pracę. "Jeśli spółka będzie w stanie zawieszenia działalności mocy produkcyjnych, może ogłosić upadłość" - wyjaśniła. Dodała, że Jelenia Góra nie jest miastem, w który jest nadmiar ofert pracy. Zdaniem eksperta, wartość marki firmy spadła, spadła także jej wartość rynkowa. "Firma będzie musiała odbudowywać markę, ponieważ podstawą licencji firm farmaceutycznych jest wiarygodność" - powiedziała.
Według Krzysztoszek, nie można domagać się zamknięcia wszystkich linii produkcyjnych, jeżeli tylko jedna linia wytwarzała specyfik, który okazał się zagrożeniem dla zdrowia pacjentów. Wyjaśniła, że nie ma przepisów prawnych, które by to nakazywały.