Malejące różnice w wynagrodzeniach doprowadzą do zmiany sposobu działania firm globalnych
Zgodnie z analizą opublikowaną w zeszłym tygodniu przez PwC, do 2030 roku różnica w wynagrodzeniach w krajach rozwiniętych i krajach rozwijających się takich jak Polska, Chiny, Indie i Filipiny, znacząco się zmniejszy.
Na rynku indyjskim i filipińskim prognozowana wysokość wynagrodzeń wciąż będzie niższa niż w innych krajach, niemniej średnia płaca w Indiach może w tym okresie wzrosnąć ponadczterokrotnie (w przeliczeniu na dolary), na Filipinach zaś ponadtrzykrotnie.
Przewiduje się, że w Wielkiej Brytanii i USA w tym samym okresie płace realne wzrosną zaledwie o jedną trzecią, a ich stosunek nie zmieni się.
Do roku 2030 zmniejszyć może się za to istotnie różnica w wynagrodzeniach. Obecnie średnia miesięczna płaca w Indiach jest około 25 razy niższa niż w Wielkiej Brytanii. W roku 2030 prawdopodobnie będzie niższa już tylko 7,5-krotnie.
Średnia płaca w USA jest obecnie 7,5 razy wyższa niż w Meksyku, ale w roku 2030 Meksykanie mogą zarabiać średnio już tylko czterokrotnie mniej. W tym samym okresie średnie miesięczne wynagrodzenie w Chinach może wzrosnąć, osiągając wysokość mniej więcej połowy średniej płacy w Hiszpanii.
Jeśli chodzi o wynagrodzenia Polaków, to w 2020 roku będą one wynosić połowę średniego wynagrodzenia w USA. W kolejnej dekadzie jest szansa, że przekroczą one 2/3 wysokości amerykańskich pensji.
Artur Kaźmierczak, partner w PwC, lider zespołu doradztwa kadrowego, powiedział:
- Jako pracownicy na pewno możemy się cieszyć, że nasze zarobki będą się zwiększały w ciągu najbliższych lat. Z drugiej jednak strony nie możemy zapominać, że rosnące wynagrodzenia to element poważnie analizowany przez inwestorów decydujących o lokalizacji swojego biznesu.
Jeżeli zatem Polska ma utrzymać swoją atrakcyjność w ich oczach, to polskie przedsiębiorstwa muszą inwestować w kapitał ludzki, by być w stanie konkurować jego jakością: innowacyjnością, jakością obsługi klientów czy wydajnością.
Prognozowana średnia wysokość miesięcznego wynagrodzenia na podstawie wskaźnika USA = 100
W ciągu ostatnich trzech lat siła nabywcza mieszkańców Portugalii zmniejszyła się o ponad 15 proc. Największy spadek miał miejsce w przypadku emerytów i rencistów.
Jak wynika ze studium opracowanego na Wydziale Ekonomii Uniwersytetu w Coimbrze, od 2010 r. siła nabywcza mieszkańców Portugalii spada w następstwie kryzysu gospodarczego, jaki trawi ten iberyjski kraj od pięciu lat.
"Jej systematyczna obniżka wynika w głównej mierze ze wzrostu podatków. Czynnik ten ma już 2/3 udziału w zjawisku zmniejszania się siły nabywczej portugalskich obywateli. Pozostałe udziały należy przypisać inflacji" - oszacował Eugenio Rosa, współautor badania.
Uniwersytet w Coimbrze wyliczył, że największy spadek siły nabywczej nastąpił w przypadku emerytów i rencistów. Ich możliwości zakupowe zmniejszyły się w latach 2010-2013 o 20 proc.
Nieco mniejsze spadki miały miejsce w przypadku portugalskich pracowników. Siła nabywcza osób zatrudnionych w sektorze prywatnym zmalała w ostatnich trzech latach o 15 proc, natomiast pracowników sfery budżetowej o 19 proc.
"Od 2010 r. do 2012 r. ceny produktów w Portugalii zwiększyły się o 7,5 proc. Dodatkowe 8,3 proc. obniżki swoich możliwości zakupowych pracownicy firm prywatnych +zawdzięczają+ podniesionym przez rząd podatkom. W przypadku osób zatrudnionych w sektorze publicznym wzrost obciążeń fiskalnych osłabił o 11,8 proc. ich siłę nabywczą. Wszystko to łącznie zmniejszyło możliwości zakupowe pierwszej grupy o blisko 15 proc i drugiej o ponad 19 proc." - poinformował Eugenio Rosa.
Przedstawiciel Wydziału Ekonomii na Uniwersytecie w Coimbrze przypomniał, że zwiększenie podatków przez rząd w Lizbonie na mocy porozumienia kredytowego z Unią Europejską i Międzynarodowym Funduszem Walutowym nie pomogło w zahamowaniu przyrostu długu publicznego Portugalii.
"W okresie 1996-2006 dług publiczny zwiększył się o 10,2 punktów procentowych, w kolejnych czterech latach wzrósł o 24,6 punktów proc., tymczasem pomiędzy 2010 i 2012 r. podniósł się aż o 29,6 punktów proc." - dodał Eugenio Rosa.
W maju 2011 r. Lizbona zawarła umowę o pomocy kredytowej z UE i MFW. Na jej podstawie za 78 mld euro pożyczki zobowiązała się do realizacji surowego programu oszczędnościowego oraz stabilizacji finansów publicznych.
PAP