Maszyna zamiast człowieka?
Na ulicach polskich miast pojawi się sieć automatów do wydawania paczek zamawianych w sklepach internetowych. Czy maszyny pokonają wreszcie te problemy e-handlu, z którymi nie radzi sobie ani Poczta Polska, ani firmy kurierskie?
Automaty najpewniej będą żółte, ale mogą też być pomalowane w kolorowe kwiaty lub pokryte reklamami. Tak czy inaczej, wyglądają jak skrzyżowanie wiaty przystanku autobusowego z dworcowymi schowkami na bagaże. Zainstaluje je prywatna firma pocztowa InPost, która już od paru miesięcy zapowiada tajemniczo uruchomienie "rewolucyjnej usługi dla e-commerce".
"Gazeta" zdobyła dokument, przy pomocy którego firma poufnie prezentuje nową usługę e-sklepom i kooperantom.
Dla klienta e-sklepu system ma działać prosto: po zrobieniu zakupów wybiera dostawę do automatu pocztowego, wskazuje najwygodniejszy dla siebie automat w sąsiedztwie i podaje swój numer komórki. Gdy paczka dotrze do schowka, klient otrzyma SMS i e-mail z informacją o zrealizowanym zamówieniu oraz jednorazowy kod. Wtedy idzie i na klawiaturze maszyny wpisuje numer swojej komórki wraz z kodem. Odpowiednia skrytka otwiera się, paczkę można zabrać. Koniec.
Zalety?
Klient może odebrać przesyłkę przez całą dobę, zamiast negocjować z kurierem godziny jego przybycia lub czekać na listonosza. Również kolporterzy mogą rozwozić przesyłki nawet w nocy - jeśli tak im jest wygodnie. Dlatego dostawa do skrytki ma być szybka (maksimum 48 godz.) i tańsza niż dostawa kurierska.
Baza danych o nadawcach, odbiorcach i paczkach znajdzie się w systemie informatycznym, który pozwoli zarządzać logistyką, śledzić przesyłki i powiadamiać odbiorców.
Sieć automatów pocztowych ma być odpalona jeszcze przed Gwiazdką - wtedy jest największy sezon na doręczanie paczek, bo ludzie kupują prezenty. W uruchomienie usługi InPost zainwestuje ok. 60 mln. zł.
Podobne projekty są wprowadzane w Wielkiej Brytanii i Nowej Zelandii.
Fatalna ostatnia mila
Dlaczego firmy decydują się na tak kosztowne eksperymenty? Bo dotąd ani kurierzy, ani Poczta Polska nie potrafią sprostać wymaganiom kupujących w internecie. A takich osób szybko przybywa - w Polsce w 2007 r. blisko 5 mln osób zamówiło online towary i usługi za ponad 8 mld zł, a w tym roku e-handel wzrośnie o kolejne 60 proc. Ośrodek badawczy Centre for Retail Research w Nottingham prognozuje, że w Europie w latach 2012-15 handel internetowy będzie stanowić 19 proc. całej sprzedaży detalicznej.
Operatorom telekomunikacyjnym znany jest tzw. problem ostatniej mili - choć mają do dyspozycji potężne sieci telekomunikacyjne, to często najtrudniej jest im połączyć je kabelkiem z mieszkaniami klientów. Podobny problem ostatniej mili istnieje przy dostarczaniu przesyłek do prywatnych osób. Mimo potężnych centrów logistycznych i flot dostawczych rozwożenie pojedynczych niewielkich paczek pod rozrzucone po całym kraju prywatne adresy bywa dla kurierów kłopotliwe i nieopłacalne.
Efekt?
Listonosze Poczty Polskiej często zamiast przynosić paczki do klienta, wolą od razu zostawić awizo (jeśli akurat nie strajkują). A kurierzy najchętniej przynoszą paczki do mieszkań wtedy, gdy ich lokatorzy są właśnie w pracy - bo firmy kurierskie pracują w tych samych godzinach, co instytucje i przedsiębiorstwa.
- Czekałam na mebelki dziecięce wysłane przez sprzedawcę z Allegro firmą kurierską DPD. Zadzwoniłam tam, by jakoś się umówić i zaplanować dzień - opowiada Małgorzata z warszawskiego Ursynowa, która pracuje w typowych godzinach 9 - 17. Od pani w DPD usłyszała, że: 1) kurierzy pracują w tych samych godzinach, co ona; 2) za pierwszym podejściem nie można umówić się z kurierem na dwugodzinny przedział, jest to możliwe dopiero przy drugiej próbie dostarczenia paczki; 3) tylko kurier wie, czy na Ursynowie tego dnia będzie przed czy po południu; 4) numeru komórki kuriera firma podać nie może.
- Ręce opadają. Inne firmy kurierskie nie są zresztą wiele lepsze - mówi Małgorzata, która kończy właśnie urządzać mieszkanie i prawie wszystkie meble i wyposażenie kupiła w internecie.
Żeby rozwiązać problem ostatniej mili, rok temu DPD uruchomiła usługę premium - odbiorca może od razu zamówić kuriera na określone godziny (przedziały trzygodzinne), w tym na wieczór (między 18 i 21), a przed przyjazdem DPD wysyła przypominający SMS lub e-mail. Usługę obmyślono pod handel internetowy, ale... dla e-sklepów okazała się za droga. Korzystają z niej raczej duże firmy telekomunikacyjne (np. Netia) oraz finansowe (Toyota Bank Polska).
Teoretycznie o pieniądze internautów mógłby zawalczyć potężny DHL. Firma ma aż 140 punktów na terenie całego kraju - to tzw. sieć Servicepoint, gdzie można przynieść przesyłki do wysłania. Ale nie można ich stamtąd odebrać. - Rozważamy wprowadzenie takiej opcji w przyszłości - mówi tylko Tomasz Buraś, prezes DHL Express.
Rewolucyjne zmiany zapowiada kielecki Kolporter, który parę miesięcy temu uruchomił usługi kurierskie Kolporter Express. Firma chce wykorzystać do nadawania i odbierania przesyłek sieć ok. tysiąca swych saloników prasowych i współpracujących placówek handlowych (w sumie 5-6 tys. punktów w kraju). Klient e-sklepu wskaże dogodny dla niego salonik, w którym paczka na niego zaczeka. Testy nowej usługi mają jednak ruszyć dopiero za rok.
Ochroniarz przy każdym automacie?
Na początku automaty InPostu mają obsługiwać 20 największych miast, później 50. Ile maszyn stanie na ulicach? Tego prezes InPostu Rafał Brzoska nie chce zdradzić. Ale zdaniem naszych rozmówców z branży pocztowo-kurierskiej, aby taka sieć miała sens, InPost już w pierwszej fazie musi postawić przynajmniej 200-400 urządzeń.
Według Rafała Nawłoka, prezesa DPD Polska, usługa jest "niewątpliwie nowa, ale raczej niszowa". - By była efektywna i konkurencyjna, wymaga zainstalowania dużej ilości automatów oraz ich regularnego obsługiwania przez masę kurierów czy listonoszy. A także ogromnych nakładów na informatykę, by uruchomić automatyczne systemy powiadamiania - dodaje prezes DPD.
Proszę czekać
Inna kwestia - w automatach będą mieścić się tylko przedmioty o raczej niewielkich gabarytach. Problemów z dostawą np. chętnie kupowanego w sieci sprzętu AGD ten pomysł nie rozwiąże. - Jeśli urządzenia będą za małe, to może je zapchać już 10 telefonów komórkowych - ostrzega Grzegorz Ignatowicz z PAF Operator Pocztowy. Konkurenci uważają też, że klienci niechętnie będą odbierać czy zostawiać w ulicznych automatach rzeczy wartościowe, obawiając się włamań.
Prezesa Brzoski te problemy nie przerażają. Podobnie jak zagrożenie ze strony zwykłych wandali. - Automaty pocztowe będą zabezpieczone, ale nie zdradzę jak - mówi Brzoska.