Metodologia liczenia długu nie zmieni się - list KE
Statystyczna metodologia liczenia długu publicznego w krajach UE nie zmieni się - napisał w liście do dziewięciu krajów, w tym Polski, komisarz ds. gospodarczych i walutowych Olli Rehn. Polska zabiega o to, by długu nie powiększały koszty reformy emerytalnej.
Najbliższą okazją do ponownego podniesienia postulatu w sprawie liczenia długu publicznego i deficytu będzie szczyt UE w czwartek i piątek w Brukseli. Sekretarz stanu w MSZ Mikołaj Dowgielewicz przyznał w poniedziałek w rozmowie z PAP, że na przygotowującym go posiedzeniu ministrów ds. europejskich w Luksemburgu, żaden kraj spoza "9" nie poparł postulatów dotyczących OFE.
Wiceminister finansów Ludwik Kotecki powiedział, że jeżeli KE nie zgodzi się na zmianę, dług i deficyt będą liczone zgodnie z obecnymi zasadami Eurostatu.
List, który ma datę 21 października, jest adresowany do całej dziewiątki (Bułgaria, Czechy, Węgry, Łotwa, Litwa, Polska, Rumunia, Słowacja, Szwecja). Te kraje wystąpiły wspólnie w sierpniu do KE oraz przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya o zmianę metodologii liczenia długu publicznego w ramach trwającej po kryzysie greckim w UE reformy finansów publicznych. Dziewiątce chodzi o uwzględnienie w długu kosztów przeprowadzonych reform emerytalnych.
W liście KE stwierdza: "obecna statystyczna klasyfikacja systemów emerytalnych opartych na II filarze jest słuszna. Decyzja Eurostatu (unijne biuro statystyczne) z 2004 roku (kiedy Polska wstępując do UE po raz pierwszy wystąpiła o uwzględnienie OFE - PAP) (...) pozostaje w mocy. Nie ma miejsca na zmianę krajowych zasad księgowych w tym zakresie".
Rehn przypomniał, że w 2005 r., kiedy po raz pierwszy reformowano unijny Pakt Stabilności i Wzrostu, polski postulat był dyskutowany przez kraje członkowskie i wykluczyły one zmianę metodologii statystycznej. Postulat nie został też zrealizowany, kiedy 29 września KE przedstawiła swe ostatnie formalne propozycje reformy budżetowej w UE. Choć KE nie zgodziła się na zmianę metodologii, zaproponowała krajom, które przeprowadziły reformy emerytalne większą elastyczność w ocenie ich sytuacji budżetowej.
Dowgielewicz powiedział, że na posiedzeniu ministrów ds. europejskich w Luksemburgu żaden kraj spoza "9" nie poparł postulatów dotyczących OFE.
"Nie o to chodzi, żebyśmy się tutaj dzisiaj liczyli, to nie jest tenis. Chodzi o to, żebyśmy byli w stanie wytworzyć pewne wrażenie, że ten problem jest bardzo poważny i trzeba go rozwiązać. Cały czas prowadzimy rozmowy z parterami w UE, żeby sprawa OFE znalazła swoje pozytywne odzwierciedlenie w wynikach szczytu" - powiedział. Dodał, że "jest istotne, żeby była jasna wskazówka ze strony Rady Europejskiej, że ta sprawa musi zostać uwzględniona później, kiedy będziemy rozmawiać o legislacji".
W propozycjach dot. reformy finansów UE chodzi o wzrost dozwolonego pułapu deficytu z 3 do 4 proc. PKB przy podejmowaniu decyzji o ewentualnym otwarciu procedury nadmiernego deficytu. A także 5-letni okres przejściowy na odliczanie w sposób degresywny od długu kosztów reformy emerytalnej. 80 proc. kosztów reformy miałoby być odliczone w pierwszym roku, 60 proc. w drugim etc.
Na szczycie najważniejszym wyzwaniem jest przekonanie innych państw spoza "dziewiątki", a zwłaszcza Niemiec. Jak dotąd Berlin był wstrzemięźliwy, co publicznie wyraziła sama kanclerz Angela Merkel. Żaden z innych dużych starych krajów też publicznie nie poparł postulatu "9". Tymczasem do zmiany wymagana jest jednomyślność "27". Niemcy, jak tłumaczył PAP dyplomata niemiecki, obawiają się otwarcia puszki Pandory z podobnymi postulatami z innych państw. Np. jakiś kraj mógłby poprosić o wyłączenie wydatków na obronę albo na badania (stary postulat Francji).
16 października premier Donald Tusk zapowiedział, że w zamian za uwzględnienie kosztów reform emerytalnych, Polska nie wyklucza poparcia postulatu Niemiec co do surowych sankcji i kontrolowanego bankructwa zbyt zadłużonego państwa.
Wiceminister finansów Ludwik Kotecki poinformował w poniedziałek PAP, że sprawę ponoszonych przez Polskę wydatków na OFE należy łączyć z propozycją dotyczącą zaostrzenia sankcji za zbyt duży deficyt.
"To dwa elementy jednego pakietu. Obecna unijna metodologia liczenia długu jest krzywdząca dla krajów, które - tak jak Polska - w 1999 r. przeprowadziły reformę systemu emerytalnego. Nie możemy być za to karani" - powiedział Kotecki.
Według MF gdyby nie reforma emerytalna, dług publiczny wyniósłby w Polsce 40 proc. PKB i bylibyśmy w pierwszej piątce krajów UE z najniższym długiem - uważa resort finansów. Te kraje, które przeprowadziły reformę systemu emerytalnego (w efekcie czego ujawniły dodatkową część długu) już teraz pokazują część przyszłych zobowiązań wobec emerytów, mają wyższy dług i większe koszty jego obsługi, a tym samym większy deficyt.