"Metro": Cenowy bunt taksówkarzy
Taksówkarze z całej Polski żądają ograniczenia liczby licencji dla kierowców i większych stawek za wejście do samochodu - donosi "Metro".
- W wielu miastach cenniki nie przystają do kosztów - mówi Wojciech Głażewski, sekretarz Krajowej Izby Gospodarczej Taksówkarzy. Kierowcy ze stolicy już we wrześniu złożyli w urzędzie miasta projekt uchwały, który podnosiłby limity opłat m.in. z 6 do 10 zł za trzaśnięcie drzwiami.
Zdaniem Michała Więckowskiego, przewodniczącego NSZZ Solidarność Taksówkarzy, rynek psują obecnie nie tylko wysokie ceny paliw, ale zniesienie limitów na licencje. Po nowelizacji ustawy o transporcie drogowym, urzędnicy nie mogą ustalać, ile taksówek jeździ po mieście.
- Potrzebujemy nowych przepisów, które pozwolą szybciej reagować na zmiany np. na rynku cen paliw. Dziś to samorządy narzucają nam, za jakie stawki mamy pracować. Wolelibyśmy, by do samorządu należał tylko nadzór nad korporacjami. Natomiast ceny powinniśmy ustalać sami - mówi Wojciech Głażewski.
Na tle Europy Polska jest taksówkowym zagłębiem. Średnio jedna taksówka przypada na 350 mieszkańców, a w Szczecinie czy w Warszawie jedna na 160 osób. Dla porównania, w krajach Europy Zachodniej jest to jedno auto na tysiąc osób.