MFW: Węgrów czeka pot i łzy?
Centroprawicowy opozycyjny Fidesz zdobył w zeszłym tygodniu po drugiej turze wyborów parlamentarnych na Węgrzech, dwie trzecie mandatów w nowym Zgromadzeniu Narodowym - podała komisja wyborcza po przeliczeniu 99,22 proc. głosów.
Ugrupowanie zapewniło sobie 263 mandaty, czyli więcej niż 258 niezbędnych do uzyskania dwóch trzecich w 386-osobowym parlamencie.
Socjaliści będą mieli w nowym parlamencie 59 deputowanych, a ultranacjonalistyczna partia Ruch na rzecz Lepszych Węgier (Jobbik) - 47. Ruch społeczny Chcemy Innej Polityki (LMP) będzie miał 16 swoich przedstawicieli w Zgromadzeniu. Jeden mandat zdobył kandydat niezależny.
Fidesz, pod przewodnictwem byłego premiera Viktora Orbana, wraz z małym ugrupowaniem - Chrześcijańsko-Demokratyczną Partią Ludową - zdobył już w pierwszej turze wyborów 11 kwietnia 206 mandatów, uzyskując ogromną przewagę nad rządzącymi przez dwie kadencje socjalistami.
Frekwencja w drugiej turze wyniosła 44,17 proc., w pierwszej - 64,29 proc.
Dwie trzecie miejsc dla centroprawicy oznacza możliwość samodzielnej zmiany konstytucji, a także skomplikowanej ordynacji wyborczej. Centroprawica zapowiada też zmiany w prawie prasowym i prawie do strajku. Chce zmniejszyć o połowę liczbę posłów i radnych w radach miejskich, a także ułatwić podwójne obywatelstwo etnicznym Węgrom mieszkającym w sąsiednich krajach.
Po wygranych wyborach Fidesz czekają przede wszystkim negocjacje z Międzynarodowym Funduszem Walutowym (MFW) i UE w sprawie wyższego deficytu budżetowego na ten rok. Według analityków, deficyt prognozowany na 3,8 proc. PKB jest nierealny.
Ogłaszając zwycięstwo Fideszu, Viktor Orban obiecał tysiącom zgromadzonym w centrum Budapesztu zwolennikom przebudowę dotkniętego recesją kraju i ponowne uczynienie go silnym.
Prezydent Węgier Laszlo Solyom zapowiedział szybkie zwołanie pierwszego posiedzenia nowego parlamentu. "W interesie kraju jest, by jak najszybciej powstał również nowy rząd" - dodał.