Michalkiewicz: Nowa teoria wartości

"Ziemię pomierzył i głębokie morze. Wie, jako wstają i zachodzą zorze; Wiatrom rozumie, praktykuje komu, A sam nie widzi, że ma kurwę w domu" - pisał Jan Kochanowski we fraszce "Na matematyka". I słuszna jego racja, bo ci matematycy, to chyba jakieś palanty. Na przykład wbijają nam do głowy, że 2 plus 2 równa się 4 i odgrażają się, że tak będzie zawsze, żeby tam nie wiem co. Tymczasem - nic podobnego!

Oto właśnie trzydniowa rosyjsko-ukraińska wojna gazowa została rozstrzygnięta zgodnie z zasadami politycznej poprawności: wszyscy wygrali i wszystkim należą się nagrody. Że wszyscy wygrali - to wiadomo, a w każdym razie jest rozkaz, że wygrała Ukraina. To jasne! Dotychczas płaciła 50 dolarów za 1000 metrów sześciennych gazu, a teraz będzie płaciła 95 dolarów. Czyż to nie czysty zysk? Matematyk pewnie powiedziałby nam co innego, ale już Kochanowski przestrzegał, żeby nie słuchać tych przemądrzalców.

Ale to jeszcze nic, bo "Gazprom" twierdzi, że też wygrał. Oczywiście kłamie, bo co tam głupie Iwany mogą wygrać - no, najwyżej II wojnę światową, ale nic ponad to. Inna sprawa, że Moskaliki twierdzą, iż za każde 1000 m sześciennych gazu sprzedanego Ukrainie, będą dostawać 230 dolarów. Jak 95 dolarów rozmnożyć na 230? Ewangelia święta mówi wprawdzie o cudownym rozmnożeniu, ale tylko wina z wody, jęczmiennych chlebów i jakichś rybek, natomiast o dolarach - ani słowa. Z wyjaśnień wynika, że to cudowne rozmnożenie dokonuje się dzięki pośrednictwu pewnej firmy. Kupuje ona trochę droższego gazu ruskiego, trochę więcej - taniego gazu turkmeńskiego, zamiesza, zamiesza i potem już może zapłacić "Gazpromowi" 230 dolarów, nawet jeśli od Ukrainy bierze tylko 95.

Reklama

Dla matematyka to są pewnie sprawy niepojęte, ale dzięki Janowi Kochanowskiemu już wiemy, co o nich myśleć, tym bardziej, że oto jesteśmy świadkami wiekopomnego odkrycia w naukach ekonomicznych. Od kilkuset lat ekonomiści łamali sobie głowę ("zachodzim w um z Podgornym Kolą...") skąd się bierze i w którym momencie tworzy się wartość towaru. Wymyślali różne "szkoły", a tymczasem sprawa jest prosta jak drut: wartość towaru bierze się z pośrednictwa i powstaje w momencie, gdy między sprzedawcę i nabywcę wchodzi pośrednik.

Już przy poprzednim felietonie zwracał mi na to uwagę pewien Czytelnik, ale co innego intuicja, a co innego - dowód w postaci rozmnożenia dolarów. Dlatego też teraz już każdy zrozumie, że ani sektora ochrony zdrowia, ani edukacji, ani żadnej innej dziedziny nie tylko nie można, ale i nie opłaca się prywatyzować. Im więcej pośredników wejdzie między, dajmy na to, lekarza i pacjenta, tym większa będzie wartość usługi medycznej, a co za tym idzie - tym większy wzrost zamożności społeczeństwa, które może wycinać sobie w tych warunkach ślepe kiszki nawet i po 100 tysięcy dolarów każda. A co?! Przykład ukraińskiego sukcesu pokazuje to raz na zawsze.

Ranga tego naukowego odkrycia jest tak wielka i ponadczasowa, że z kronikarskiego obowiązku odnotujmy jeszcze okoliczności towarzyszące całemu wydarzeniu. Ukraina kupowała tani gaz turkmeński i przedtem, tyle - że bez żadnych pośredników. Jak na tym wychodziła - szkoda mówić; w każdym razie nikt wtedy nie przychodziło do głowy nawet wspominać o jakimś ekonomicznym sukcesie. Sukces pojawił się dopiero w momencie wejścia między Turkmenię a Ukrainę pośrednika. Potwierdza to raz jeszcze wartościotwórczą funkcję pośrednictwa, a już specjalnie takiego, jakie zawiera w sobie RosUkrEnergo. Firma ta nie tylko przyniosła Ukrainie ekonomiczny sukces, ale co ważniejsze - uwolniła ją w dodatku od trudów samodzielnego kupowania gazu z Turkmenii. W dodatku firma RosUkrEnergo podobnież kontrolowana jest przed "Gazprom", a ponadto ma jakichści tajemniczych udziałowców, których tożsamości zabronił badać, powiadają, sam prezydent Wiktor Juszczenko.

W tym dopiero momencie odkrywają nam się zalety i przymioty pośrednictwa. Nie tylko tworzy ono nowe wartości, ale i uwalnia od trudów, a nawet - czego wykluczyć przecież z góry nie można - być może nawet od razu wynagradza tych, którzy we właściwym pośrednictwie pokładają zaufanie. Zresztą, powiedzmy sobie szczerze, kogóż wynagradzać w tych niepewnych i zepsutych czasach, jeśli nie osobistości charakteryzujące się gotowością wykorzystania wszystkich możliwości tkwiących w pośrednictwie? Jak widzimy, zgodnie z rozkazem, Ukraina odniosła sukces potrójny: płaci za gaz dwa razy tyle co przedtem, "Gazprom" - za pośrednictwem RosUkrEnergo - kontroluje już nie 26 tylko około 80 proc. zaopatrzenia Ukrainy w gaz, no a jak tam się potem rozchodzą rozmnożone w cudowny sposób dolary, to już - zgodnie z radą poety Kryłowa - " Kto winowat iz nich, kto praw -sudit nie nam". Dodatkową korzyścią jest oczywiście przygwożdżenie pychy matematyków, z ich odwiecznym 2 plus dwa równa się 4, które od dzisiaj spokojnie już wkładamy między bajki, albo fraszki.

Skoro jednak zdecydowaliśmy się poruszyć wszystkie okoliczności towarzyszące wiekopomnemu odkryciu w dziedzinie teorii wartości, to chyba wypada przypomnieć, od czego się to wszystko zaczęło. Bo zaczęło się od zakręcenia Ukrainie kurka z gazem przez "Gazprom". W tej sytuacji jest oczywiste, że gdyby "Gazprom" nie zakręcił Ukrainie kurka z gazem, to nie odniosłaby ona potrójnego sukcesu, a my nie mielibyśmy sposobności dokonania odkrycia w dziedzinie teorii wartości, no i umknęłaby nam okazja skarcenia pychy matematyków, z których proroczo naigrawał się już Jan Kochanowski. W tej sytuacji można powiedzieć, że decyzja "Gazpromu" wykazuje wszystkie właściwości "felix culpa", czyli szczęśliwej winy. Wprawdzie intencje jak zwykle miał wredne, ale - o czym w wierszu "Sprzysiężenie" przypomina Konstanty Ildefons Gałczyński - "Choć złą sprawę szatan poprze, Wszystko się zakończy dobrze, Pijmy zdrowie szatana".

Stanisław Michalkiewicz

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »