Miedwiediew nie będzie "klonem"

Wtorkowy "New York Times" wyraził nadzieję, że nowy prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew nie okaże się "klonem (Władimira) Putina", uniezależni się od swego protektora i poprzednika, i będzie prowadził bardziej liberalną i mniej antyzachodnią politykę.

"Miedwiediew napomykał, że może nie całkiem zgadzać się ze swym patronem. Sugerował, że nie będzie tak agresywny w wypowiedziach pod adresem Zachodu i jest skłonny do przeprowadzenia pewnych reform, obiecując walkę z korupcją i rządy prawa. Mamy nadzieję, że takie są jego rzeczywiste impulsy i że będzie je kultywował w miarę sprawowania urzędu, coraz bardziej niezależnego od Putina. Mamy nadzieję, że skieruje Rosję na drogę demokracji" - napisał dziennik w artykule redakcyjnym.

"New York Times" przyznał jednak, że "pierwsze sygnały są niepokojące", ponieważ natychmiast po wyborach Rosja zmniejszyła dostawy gazu na Ukrainę -- a Gazpromem kieruje Miedwiediew. Zdaniem gazety - tradycyjnie prorosyjskiej i opowiadającej się za ustępstwami wobec Moskwy - rząd USA powinien uzależniać dalszą politykę wobec Rosji od polityki jej nowego kierownictwa. "USA i ich sojusznicy potrzebują Rosji jako partnera do rozwiązywania wielu problemów międzynarodowych, jak Iran, Kosowo i kontrola zbrojeń.

Reklama

Muszą postępować pragmatycznie z realiami rosyjskiej potęgi. Nie mogą jednak udawać, że Putin i jego sojusznicy działają powodowani demokratycznymi zamiarami. Muszą naciskać na bardziej otwarte wybory i swobody polityczne. Ameryka i jej partnerzy powinni stanowczo przekazać to przesłanie na tegorocznym szczycie grupy państw G-8" - czytamy w artykule redakcyjnym. Rosja należy do G-8, klubu państw-największych mocarstw gospodarczych, który według pierwotnych założeń miał zrzeszać tylko kraje demokratyczne.

Rosyjski Gazprom we wtorek o 20.00 czasu moskiewskiego (18.00 czasu polskiego) zmniejszył jeszcze o 25 proc. dostawy gazu na Ukrainę - poinformował jego rzecznik Siergiej Kuprijanow.

Słowa Kuprijanowa potwierdził w Kijowie rzecznik ukraińskiego Naftohazu Wałentyn Zemliański.

Po nowej redukcji Ukraina będzie otrzymywała o 50 proc. paliwa mniej, niż planowano. W poniedziałek rosyjski koncern gazowy ograniczył już bowiem o 25 proc. dostawy paliwa do tego kraju. Kuprijanow przekazał, że Gazprom nie wyklucza jeszcze jednej redukcji, jeśli Kijów nie przystąpi do rozmów w sprawie uregulowania długów i zawarcia kontraktów na 2008 rok.

Rzecznik Gazpromu podkreślił, że po zmniejszeniu dostaw gazu na Ukrainę o 50 proc. europejscy odbiorcy niezmiennie otrzymują gaz w pełnym zakresie.

"Dzisiejszy dzień - podobnie jak wczorajszy - pokazał, że żadnych realnych kroków nasi ukraińscy koledzy, władze Ukrainy podejmować, przynajmniej na razie, nie zamierzają" - oświadczył Kuprijanow.

"Wzywamy stronę ukraińską do natychmiastowego wznowienia negocjacji" - dodał rzecznik.

Spółka RosUkrEnergo (RUE), która pośredniczy w dostawach gazu na Ukrainę, ze swej strony ostrzegła we wtorek Naftohaz, że w razie bezprawnego poboru gazu należącego do RUE cała odpowiedzialność za ewentualne roszczenia jej klientów z tego tytułu spadnie na ukraiński koncern. RUE pośredniczy również w dostawach paliwa do kilku krajów Unii Europejskiej, w tym do Polski. Część surowca przechowuje w podziemnych magazynach gazu (PMG) na Ukrainie należących do Naftohazu.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »