Mimo gospodarczego spowolnienia Chiny realizują plan zielonej transformacji
Transformacja energetyczna w Chinach jest kluczowa do zahamowania do 2050 r. wzrostu temperatury globu. Jest też konieczna z punktu widzenia gospodarki Chin.
Biznes INTERIA na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Gospodarka Chin jest największym emitentem dwutlenku węgla na świecie z 27-procentowym udziałem w globalnych emisjach. Jest też odpowiedzialna za emisję jednej trzeciej gazów cieplarnianych. Osiągnięcie światowych celów klimatycznych bez transformacji w Chinach jest więc niemożliwe. Zgodnie z porozumieniem paryskim z 2015 r. Państwo Środka ma osiągnąć neutralność klimatyczną netto do 2060 r. Do tego stanu daleka droga, ale udział energii odnawialnej z roku na rok w Chinach rośnie. Obecnie węgiel odpowiada za ponad 60 proc. generowanej energii, wiatr i słońce - 12 proc., mimo że moc zainstalowana jest ponaddwukrotnie większa. Hydroelektrownie dały w zeszłym roku 16 proc. mocy, elektrownie atomowe - 5 proc., a gaz - 6 proc. Osiągnięcie neutralności klimatycznej kraju nie będzie jednak możliwe wyłącznie za sprawą zastąpienia węgla przez źródła odnawialne. Chiny są bardzo mocno uzależnione od importu ropy naftowej, a jego udział w krajowej konsumpcji przekraczał w zeszłym roku 70 proc. - wynika z oficjalnych danych.
Głównymi jej dostawcami były: Arabia Saudyjska, Rosja, Irak, Oman i Angola. Jest używana głównie w transporcie i do celów grzewczych. Zapotrzebowanie jednak spada, również wskutek wzrostu sprzedaży samochodów elektrycznych, które w zeszłym roku stanowiły 20 proc. sprzedanych nowych aut.
Zielona energia w latach 2020-2025 ma dostarczyć ponad 1500 terawatogodzin mocy. To wystarczająca ilość, aby pokryć 4-procentowy średnioroczny wzrost popytu na energię bez zwiększania spalania paliw kopalnych. Za produkcją 70 proc. nowej energii będą stać panele fotowoltaiczne i farmy wiatrowe, a Xi Jinping ogłosił dodatkowo instalację źródeł solarnych o mocy 1200 GW do 2030 r. Chińczycy intensywnie pracują również nad uruchomieniem do 2025 r. produkcji zielonego wodoru, który pięć lat później znalazłby powszechne zastosowanie, na co wskazują dokumenty Narodowej Komisji ds. Rozwoju i Reform (NDRC). Według pierwotnych oczekiwań szczyt emisji miał mieć miejsce w 2030 r. Faktycznie może być osiągnięty wcześniej. Paradoksalnie wynika to ze spowolnienia tempa wzrostu gospodarki Chin, które w ciągu pierwszych trzech kwartałów było niższe niż 3 proc. rok do roku. Bank Światowy przewidywał w czerwcu, że stopa wzrostu za cały rok wyniesie 4,3 proc., a oficjalne plany Chin jeszcze w zeszłym roku mówiły o wzroście w wysokości 5,5 proc. W warunkach ciągłych restrykcji covidowych, spadku światowej aktywności gospodarczej, sankcji amerykańskich (ostatnie dotyczą półprzewodników, sztucznej inteligencji i rozwiązań chmurowych) i ciągle dających o sobie znać zerwanych łańcuchów dostaw, poziomy te wydają się niemożliwe do realizacji. Dynamika wzrostu popytu na energię będzie więc spadać, a to przy dużych inwestycjach w odnawialne źródła energii (OZE) oznacza możliwy do osiągnięcia szczyt emisji kilka lat przed 2030 r., a może nawet w 2025 r.
Transformacja energetyczna ma duże znaczenie dla chińskiej gospodarki, która może coraz bardziej odczuwać skutki zmian klimatycznych. Podnoszenie się poziomu mórz zagraża wielu nadmorskim, gęsto zaludnionym centrom przemysłowym, skupiającym jedną piątą ludności. Tworzą one około jednej trzeciej chińskiego PKB. Ośrodki te coraz częściej doświadczają powodzi i sztormów, które powodują silną erozję brzegów i mogą być niebezpieczne dla ujęć słodkiej wody. Dokuczliwe stają się też nienotowane wcześniej fale upałów. Jeśli te zjawiska nie zostaną powstrzymane i będą się potęgować, spowodują ubytek w wielkości PKB nawet o 2,3 proc. w 2030 r. - podkreślają autorzy analizy Banku Światowego.
Obniżanie udziału paliw kopalnych w chińskim miksie energetycznym ma też istotne znaczenie dla sektora eksportowego, który przy wysokim poziomie generowania śladu węglowego traciłby z czasem swoją przewagę konkurencyjną. Coraz więcej państw rozwiniętych bierze pod uwagę wprowadzenie granicznego podatku węglowego, który obciążałby zagranicznych eksporterów, wyrównując warunki konkurencji na rynkach docelowych. Najbliżej jego wdrożenia w postaci Carbon Border Adjustment Mechanism jest Unia Europejska, a w dalszej kolejności USA, Japonia i Kanada. Podatkiem tym mogą zostać obciążone także chińskie produkty niezbędne do uruchomienia inwestycji w odnawialne źródła energii, jeśli byłyby wytwarzane z wykorzystaniem paliw kopalnych. A Chiny są światowym liderem w ich produkcji i eksporcie. Według analiz firmy konsultingowej Wood Mackenzie dysponują obecnie 50 proc. światowej mocy wytwórczej w zakresie turbin wiatrowych, mają 66-procentowy potencjał wytwarzania paneli solarnych i 88 proc. możliwości produkcyjnych baterii do magazynowania energii. W tym kontekście odprzęgnięcie paliw kopalnych od chińskich łańcuchów zaopatrzenia ma dla przemysłu przetwórczego w Państwie Środka znaczenie strategiczne.
Chińskie przywództwo ma już ukształtowaną strategię transformacji energetycznej co najmniej do końca dekady. Jej kluczowym założeniem jest rozwój baz czystej energii oznaczający silną koncentrację produkcji energii solarnej i wiatrowej na ściśle zdefiniowanych obszarach. NDRC opublikowała w ciągu ostatniego roku dane dwóch pustynnych lokalizacji farm wiatrowych i fotowoltaicznych, które mają zostać podłączone do sieci do 2025 r. To połowa mocy planowanej do instalacji do tego czasu i dla porównania całkowita moc zainstalowana w USA w 2020 r. Farmy będą też wymagać budowy sieci przesyłowych. Koncepcja polega więc na pozyskiwaniu energii ze słabo zaludnionych obszarów (Mongolia Wewnętrzna i Gansu) i jej przesyle do skupiających wielomilionowe populacje centrów przemysłowych. A Chiny posiadają niemal 2,6 mln km2 terenów pustynnych, jedną czwartą terytorium kraju, czterokrotnie więcej niż zajmuje obszar Francji. Istotne przy tym jest, że Mongolia Wewnętrzna to obecnie kluczowe miejsce wydobycia węgla. Umiejscowienie w tych okolicach OZE oznacza więc dość łagodną transformację energetyczną, która ma minimalizować straty po stronie zatrudnienia i znaczenia gospodarczego tego obszaru.
Dodatkowo rozwijana ma być energetyka morska offshore w prowincjach Guangdong, Fujian, Zhejiang i Jiangsu (łącznie ponad 45 GW mocy zainstalowanej). Realizacja lądowych i morskich projektów OZE sprawi, że w 2025 r. ich udział w miksie energetycznym przekroczy 20 proc. i będzie stanowił prawie połowę przyrostu mocy energetyki chińskiej do tego czasu. Jednocześnie udział źródeł niskoemisyjnych w produkcji energii przekroczy 50 proc.
Wraz ze wzrostem mocy instalacji solarnych i wiatrowych będzie się zmieniać znaczenie i rola energii z węgla, której podaż w kilku kolejnych latach jeszcze wzrośnie z uwagi na korzystanie z nowych złóż. Zakłady energetyczne spalające węgiel mają jednak odgrywać rolę stabilizatora systemu i uzupełniać podaż prądu w zależności od mocy generowanej przez mniej stabilne źródła odnawialne. Będzie to wymagało więc większej elastyczności w produkcji energii. To budzi niezadowolenie w wielu prowincjach, w których gospodarka jest uzależniona od węgla. W najbliższych latach pod tym względem najbardziej będą tracić regiony wschodnie, zachodnie natomiast będą próbowały jeszcze maksymalizować produkcję węgla i energii na nim opartej.
Sukces transformacji zależy więc w istotnej części od przełamania oporu lokalnych władz, kopalni i zakładów energetycznych. Od kilku miesięcy podmioty te występują do organów centralnych o zgodę na uruchomienie nowych kopalni i eksploatację nowych złóż, próbując uzasadnić to w różny sposób. Władze prowincji Zhejiang, występując o zgodę na otwarcie elektrowni na pobliskiej wyspie, powołały się na konieczność zmniejszenia kosztów przesyłu energii na terenie prowincji, co było sprzeczne z centralnymi wytycznymi.
Chiny odniosą z udanej transformacji energetycznej konkretne korzyści, zachowując pozycję największego światowego eksportera. Wiele wskazuje na to, że traktują to jako szansę, a nie zagrożenie. Zgodnie z analizą Banku Światowego celem jest też zwiększenie efektywności gospodarki i produktywności wielu branż. Pozwoli to na osiągnięcie wyższej stopy oszczędności oraz zdobycie nowych kompetencji. Kraj już może się wykazać 54 mln zielonych miejsc pracy, w tym ponad 4 mln w energetyce.
Transformacja jest ogromnym i drogim przedsięwzięciem. Jej koszt do 2060 r. wyniesie 14-17 bln dolarów, co obejmuje inwestycje w towarzyszącą, niezbędną infrastrukturę i sektor transportu - wycenia wiceprezes Międzynarodowej Korporacji Finansowej (IFC) ds. Azji i Pacyfiku Ruth Horowitz. Niezbędny jest zatem udział sektora finansowego, a koszt sfinansowania transformacji to równowartość ok. 470-550 mld dolarów rocznie w ciągu najbliższych 10 lat. Dlatego tak szybko rośnie sprzedaż zielonych kredytów w chińskich megabankach jak ICBC, których udział w całkowitej wartości wolumenu zielonych kredytów przekracza 50 proc. Na razie jednak stanowią one, głównie z uwagi na krótką historię, tylko 8 proc. wartości komercyjnego portfela kredytowego.
Transformacja energetyczna ma błogosławieństwo najwyższego przywódcy Chin. Dzięki niej, jak powiedział nieco patetycznie Xi Jinping 2300 delegatom na ostatnim, XX zjeździe KPCh, "ochrona środowiska podlega historycznej i znaczącej zmianie - niebo nad naszą ojczyzną staje się przejrzyste, góry bardziej zielone, a woda czystsza. Chiny będą więc promować zielony styl życia, a ochrona natury staje się istotnym elementem budowy socjalistycznego państwa". Trudno więc, aby się nie udała.
Mirosław Ciesielski, wykładowca akademicki, opisuje rynki finansowe, zmiany na rynku fintechów i startupów
Zobacz również: