Minister finansów broni deficytu: To cena za ratowanie gospodarki
Deficyt general government w wysokości 12 proc. PKB w 2020 r., rosnący dług, który przekroczy 1,5 bln zł w 2021 r. - rodzą pytania o kondycję rodzimych finansów publicznych. Minister finansów podkreśla w opinii przygotowanej dla Interii, że to "cena za ratowanie gospodarki" i jednocześnie uspokaja, że "deficyt może być niższy od zakładanego".
Szacunki resortu finansów - stwierdza minister finansów Tadeusz Kościński - zawsze są bardziej konserwatywne niż rynkowe. - Dane podatkowe, które napływają do nas na bieżąco, sugerują, że gospodarka odradza się w tempie szybszym niż zakładaliśmy, więc ostatecznie deficyt całego sektora finansów publicznych może być niższy od prognozy przedstawionej w uzasadnieniu do projektu ustawy budżetowej na 2021 r. - zapowiada.
Przypomnijmy, że dług sektora general government liczony według definicji unijnej ma wynieść 62,2 proc. PKB na koniec 2020 r. i 64,7 proc. PKB na koniec 2021 r., czyli ponad 1,5 bln zł. Wzrośnie również deficyt sektora general government. Według szacunków deficyt sektora finansów publicznych, liczony wg metodyki unijnej, wyniesie w tym roku 12 proc. w relacji do PKB i obniży się do 6 proc. w roku kolejnym.
W komentarzu do obecnej i prognozowanej sytuacji w finansach publicznych minister przypomina, że jest to efekt podjętych działań ratunkowych w ostatnich miesiącach. - Po pierwsze deficyt w tym roku jest przede wszystkim wynikiem działań podjętych przez rząd w celu ratowania gospodarki (wydatki związane z funkcjonowanie tarczy antykryzysowej, czy tarczy finansowej). W przyszłym roku wydatki związane z ratowaniem firm i miejsc pracy wygasną, co sprawi, że deficyt znacząco się obniży - ocenia.
Wzrost deficytu sektora finansów publicznych wynika z tego, że Komisja Europejska zaliczy do niego również miliardy zł, które przekazał firmom Polski Fundusz Rozwoju w ramach tarczy finansowej. Dlatego zamiast wcześniej wskazywanego deficytu 8,4 proc. PKB - będzie 12 proc. PKB w 2020 r.
Pomoc dla gospodarki to trzy strumienie pieniędzy: z budżetu państwa, specjalnego funduszu przeciwdziałania COVID-19 w Banku Gospodarstwa Krajowego (przewidziany wstępnie na ok. 100 mld zł, ale jego wysokość sięgnie ok. 112 mld zł) i właśnie tarczy finansowej PFR, z której ponad 60 mld zł trafiło tylko do małych i średnich firm. Oprócz tego są jeszcze duże firmy, dla których przewidziano 25 mld zł.
- Dane dotyczące deficytu powinniśmy zawsze zestawiać z szacunkami odnośnie ogólnej sytuacji gospodarczej. Polska gospodarka, według szacunków Komisji Europejskiej będzie miała najpłytszą recesję w całej Unii Europejskiej; również wskaźnik bezrobocia w naszym kraju należy do najniższych w Europie. W tym kontekście wyższy deficyt w tym roku można interpretować jako cenę za relatywnie dobrą kondycję polskiej gospodarki - dodaje Kościński.
I zwraca uwagę, że "dzięki konserwatywnej polityce fiskalnej prowadzonej w ostatnich latach - poziom długu publicznego obniżył się w latach 2016 - 2019 o nieco ponad 8 pkt proc. - dlatego mogliśmy pozwolić sobie na tak znaczące wsparcie gospodarki".
- Mimo że na skutek działań antykryzysowych, wzrośnie nasz dług publiczny i tak będzie na dużo niższym poziomie niż w wielu innych krajach UE. Przed wybuchem kryzysu był nieco wyższy od połowy średniej unijnej. Dlatego mimo dwucyfrowego deficytu w tym roku cały czas jesteśmy w komfortowej sytuacji fiskalnej - uspokaja.
W nowelizacji budżetu na 2020 r. MF przyjęło spadek PKB na poziomie 4,6 proc. W 2020 r. PKB według prognoz ma już wzrosnąć o 4 proc.
Bartosz Bednarz
Pełna opinia ministra finansów Tadeusza Kościńskiego:
Według naszych szacunków deficyt sektora finansów publicznych, liczony wg metodyki unijnej, wyniesie w tym roku 12 proc. w relacji do PKB i obniży się do 6 proc. w roku kolejnym. Interpretując te dane należy mieć na uwadze kilka aspektów.
Po pierwsze deficyt w tym roku jest przede wszystkim wynikiem działań podjętych przez rząd w celu ratowania gospodarki (wydatki związane z funkcjonowanie tarczy antykryzysowej, czy tarczy finansowej). W przyszłym roku wydatki związane z ratowaniem firm i miejsc pracy wygasną, co sprawi, że deficyt znacząco się obniży.
Po drugie dane dotyczące deficytu powinniśmy zawsze zestawiać z szacunkami odnośnie ogólnej sytuacji gospodarczej. Polska gospodarka, według szacunków Komisji Europejskiej będzie miała najpłytszą recesję w całej Unii Europejskiej; również wskaźnik bezrobocia w naszym kraju należy do najniższych w Europie. W tym kontekście wyższy deficyt w tym roku można interpretować jako cenę za relatywnie dobrą kondycję polskiej gospodarki.
Po trzecie dzięki konserwatywnej polityce fiskalnej prowadzonej w ostatnich latach - poziom długu publicznego obniżył się w latach 2016 - 2019 o nieco ponad 8 pp. - dlatego mogliśmy pozwolić sobie na tak znaczące wsparcie gospodarki. Mimo, że na skutek działań antykryzysowych,wzrośnie nasz dług publiczny i tak będzie na dużo niższym poziomie niż w wielu innych krajach UE. Przed wybuchem kryzysu był nieco wyższy od połowy średniej unijnej. Dlatego mimo dwucyfrowego deficytu w tym roku cały czas jesteśmy w komfortowej sytuacji fiskalnej.
Po czwarte pamiętajmy, że szacunki MF zawsze są bardziej konserwatywne niż rynkowe. Dane podatkowe, które napływają do nas na bieżąco, sugerują, że gospodarka odradza się w tempie szybszym niż zakładaliśmy, więc ostatecznie deficyt całego sektora finansów publicznych może być niższy od prognozy przedstawionej w uzasadnieniu do projektu ustawy budżetowej na 2021 r.