Minister o budownictwie społecznym: Fundusz Dopłat bez pieniędzy od rządu
Fundusz Dopłat do budownictwa społecznego to w tym roku 600 mln zł. Minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz w "DGP" mówi o "blokadzie wsparcia" i wylicza, jak szybko samorządy wyczerpują środki z bezzwrotnych dotacji.
"W ramach realizacji projektu społecznego budownictwa czynszowego (gminy - przyp. red.) mogą wnioskować o pokrycie do 45 proc. kosztów przedsięwzięcia. Limit ten jest wyższy o 10 proc. w porównaniu do zasad obowiązujących w zeszłym roku" - czytamy na rządowej stronie gov.pl. Minister funduszy i polityki regionalnej mówi jednak o bardzo niskim finansowaniu funduszu.
Operatorem Funduszu Dopłat jest Bank Gospodarstwa Krajowego. Jak czytamy na stronach BGK, "celem rządowego programu bezzwrotnego finansowego wsparcia budownictwa jest zwiększenie zasobu lokali mieszkalnych oraz lokali i pomieszczeń z zakresu pomocy społecznej, służących zaspokajaniu potrzeb osób o niskich i przeciętnych dochodach". Szefowa resortu funduszy ma jednak wątpliwości, czy Fundusz nadal działa.
Minister wskazała w "Dzienniku Gazecie Prawnej", że w 2023 r., za rządów PiS, Fundusz Dopłat na społeczne budownictwo liczył 2,3 mld zł. W 2025 r. liczył 1 mld, z czego 400 mln przeniesiono na inne cele. Zostało zatem 600 mln zł, które samorządy zakontraktowały jej zdaniem "bardzo szybko" i teraz "nie ma już ani złotówki" na budownictwo społeczne.
"Limit został ustawą podniesiony o 1 mld zł. Wszyscy za tym głosowali. Prezydent podpisał ją już kilka tygodni temu i nic się nie dzieje" - stwierdziła szefowa MFiPR w "DGP".
Zaznaczyła, że w tej sprawie powinien zareagować minister finansów oraz minister rozwoju i technologii. Dodała, że samorządy zainwestowały w przygotowanie projektów i "są zniecierpliwieni".
"Ludzie pobrali kredyty na wkład własny. (...) Nie przypominam sobie od lat takiej sytuacji, żeby do maja na wsparcie budownictwa społecznego poszło jedynie 600 mln zł" - powiedziała.
Odniosła się także do nowelizacji ustawy o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego oraz Deweloperskim Funduszu Gwarancyjnym, która zobowiązuje deweloperów do prowadzenia stron internetowych, na których podawane mają być ceny mieszkań od początku sprzedaży do jej zakończenia. Autorem tych rozwiązań był klub Polska 2050-Trzecia Droga.
Zdaniem Pełczyńskiej-Nałęcz nowe przepisy mają zwiększyć przejrzystość, ale wywołały opór deweloperów. Ich uwagi do projektu minister nazwała "atakiem". "Żadna konstruktywna propozycja (w uwagach do projektu - PAP) z ich strony nie padała. (...) Mięliśmy do czynienia ze strategią, która miała nam pokazać, iż oni są za jawnością, ale ten projekt jest bublem i dlatego go nie popierają" - wskazała.
Pełczyńska-Nałęcz odniosła się też do kwestii wykupu mieszkań w towarzystwach budownictwa mieszkalnego (TBS) oraz w społecznych inicjatywach mieszkaniowych (SIM):
"Teraz mieszkańcy TBS-ów i SIM-ów mogą wykupywać mieszkania, a MRiT chce to zlikwidować. My natomiast chcemy wprowadzić rozwiązania powiązane z wielkością miasta. Uważamy, że w miejscowościach poniżej 100 tys. mieszkańców powinna zostać zachowana możliwość wykupu na dzisiejszych zasadach. W przeciwnym razie trzeba je zlikwidować" - wskazała minister.
Jej zdaniem, "mniejsze mieszkanie jest tym, czym mieszkanie na własność dla pozostałych. Natomiast w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców trzeba zlikwidować możliwość wykupu. W tych mniejszych miejscowościach nie ma deweloperów i SIM bywa jedyną drogą do własnego mieszkania, dlatego nie powinniśmy tam zakazywać wykupu, biorąc też pod uwagę przywiązanie Polaków do własności" - tłumaczyła Pełczyńska-Nałęcz.