Minister Rzeczkowska zapowiada trudny 2023 rok
Jak powiedziała w piątek w Sejmie minister finansów Magdalena Rzeczkowska, w przyszłym roku nastąpi pogorszenie sytuacji gospodarczej. "Przewidujemy obniżenie tempa wzrostu PKB do 1,7 proc. z 4,6 proc, w tym roku" - powiedziała Rzeczkowska. Zdaniem ekspertów, w 2023 roku czeka nas trudny budżet. Sejm właśnie zaczął jego pierwsze czytanie.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
"W 2022 realny PKB wzrośnie o 4,6 proc., a w przyszłym roku nastąpi pogorszenie sytuacji gospodarczej. Przewidujemy obniżenie tempa wzrostu PKB do 1,7 proc." - powiedziała w piątek w Sejmie minister finansów Magdalena Rzeczkowska podczas pierwszego czytania projektu budżetu na 2023 r.
Dodała, że prognozy zapisane w budżecie są zbliżone do prognoz rynkowych oraz formułowanych przez NBP i Komisję Europejską.
"Scenariusz zakłada utrzymanie się dobrej sytuacji na rynku pracy do końca tego roku, zatrudnienie wzrośnie o 1,8 proc. a bezrobocie na koniec roku wyniesie 5 proc. W przyszłym roku popyt na pracę obniży się, zatrudnienie spadnie nieznacznie, o 0,5 proc., a bezrobocie na koniec roku wyniesie 5,4 proc." - zaznaczyła.
Dziś rozpoczęło się pierwsze czytanie projektu ustawy budżetowej na 2023 r. Ministerstwo finansów przyjęło, że przyszłoroczne dochody państwa wyniosą 604,7 mld zł, wydatki 672,7 mld zł, a deficyt nie przekroczy 68 mld zł.
Przygotowując projekt resort finansów przyjął, że polska gospodarka będzie się rozwijać w nadchodzącym roku w tempie 1,7 proc., a średnioroczna inflacja ma wynieść 9,8 proc., "przy założeniu braku nowych szoków podażowych na rynku żywnościowym i energetycznym". Założono stopę bezrobocia na koniec roku 2023 w wysokości 5,4 proc., o 9,6 proc. ma wzrosnąć przeciętny roczny fundusz wynagrodzeń w gospodarce narodowej, zaś o 12,1 proc. ma wzrosnąć spożycie prywatne (w ujęciu nominalnym).
Zgodnie z projektem prognozowane dochody budżetu wyniosą 604,7 mld zł, a wydatki 672,7 mld zł. Jak wskazano, deficyt budżetowy będzie nie większy niż 68 mld zł. Projekt przewiduje też, że dochody budżetu środków europejskich w 2023 r. mają wynieść 107 mld zł, a wydatki 123,2 mld zł. Deficyt budżetu środków europejskich założono na poziomie 16,2 mld zł.
Ministerstwo zakłada, że deficyt sektora finansów publicznych (według metodologii UE) wyniesie ok. 4,5 proc. PKB, a dług sektora instytucji rządowych i samorządowych (definicja UE) będzie na poziomie 53,3 proc. PKB.
W projekcie przewidziano, że rząd będzie kontynuował dotychczasową politykę społeczno-gospodarczą oraz zapewni środki na kluczowe programy społeczne z zakresu wspierania rodziny. Chodzi m.in. o programy: "Rodzina 500+", "Dobry Start" oraz program rodzinnego kapitału opiekuńczego (RKO).
Zaplanowano też waloryzację waloryzację świadczeń emerytalno-rentowych od 1 marca 2023 r. wskaźnikiem waloryzacji na poziomie 113,8 proc., a także wzrost nakładów na finansowanie ochrony zdrowia, realizację zadań inwestycyjnych w zakresie m.in. transportu lądowego oraz kultury i ochrony dziedzictwa narodowego czy zwiększenie wydatków w obszarze szkolnictwa wyższego i nauki.
Wraz z projektem budżetu w piątek w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie ustawy o szczególnych rozwiązaniach służących realizacji ustawy budżetowej na rok 2023, czyli tzw. ustawy okołobudżetowej. Jest ona ściśle związana z budżetem.
"Regulacje projektu ustawy mają charakter komplementarny do projektu ustawy budżetowej na rok 2023. Przedłożone rozwiązania, w tym propozycje zmian niektórych ustaw, znajdują swoje odzwierciedlenie i wymierną korelację w kwotach ujętych w projekcie ustawy budżetowej na rok 2023 i wiążą się z prawidłową realizacją tej ustawy" - wyjaśniono w uzasadnieniu.
Jak informował rząd, projekt przewiduje, że zakładowy fundusz świadczeń socjalnych zostanie utrzymany na poziomie z 2022 r. Podstawę ma stanowić 2019 r.
Zaproponowano ustalenie w 2023 r. wysokości wynagrodzeń sędziów, prokuratorów i innych pracowników, których wynagrodzenia są relacjonowane do ich wynagrodzeń, w odniesieniu do kwoty, w wysokości 5 444,42 zł, która zagwarantuje im wzrost wynagrodzeń o 7,8 proc., tyle ile przyjęto w projekcie budżetu dla pozostałych pracowników państwowej sfery budżetowej.
Wprowadzona ma być podstawa prawna dla podwyższenia w 2023 r. kwoty środków z Funduszu Pracy przeznaczonych na Krajowy Fundusz Szkoleniowy - do wysokości ok. 277,5 mln zł, co będzie stanowiło 4 proc. kwoty przychodów ze składki na Fundusz Pracy w 2021 r.
W 2023 r. wprowadzona zostanie możliwość przekazania przez ministra finansów skarbowych papierów wartościowych: uczelniom publicznym na program "Inicjatywa doskonałości - uczelnia badawcza" oraz wsparcie potencjału uczelni; Funduszowi Reprywatyzacji na obejmowanie akcji i udziałów w spółkach.
Przewidziano również: dodatkowe źródło finansowania zadań państwa dotyczące informatyzacji z Funduszu Szerokopasmowego i Funduszu Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców; zwiększenie limitu wydatków na funkcjonowanie Rady Dialogu Społecznego oraz Biura Rady Dialogu Społecznego w 2023 r.; wsparcie samorządów powiatów, które realizują zadania na rzecz aktywizacji bezrobotnych środkami Funduszu Pracy - na dofinansowanie kosztów wynagrodzeń zasadniczych oraz składek na ubezpieczenia społeczne pracowników powiatowego urzędu pracy, którzy realizują zadania określone ustawą.
Koalicja Obywatelska wniesie o odrzucenie projektu ustawy budżetowej na rok 2023 w pierwszym czytaniu- zapowiedziała w piątek Izabela Leszczyna (KO). W projekcie ustawy zapisano zawyżone dochody, zaniżone wydatki i deficyt, który "nijak się ma do deficytu budżetowego" - dodała.
"Budżet, który PiS przyniósł do Sejmu jest jak finanse krętacza, który część pieniędzy chce dać pod stołem, a część zostawić w swojej kieszeni. Dlatego klub Koalicji Obywatelskiej złoży wniosek o odrzucenie tego budżetu w pierwszym czytaniu" - mówiła w piątek posłanka podczas pierwszego czytania projektu ustawy budżetowej na rok 2023.
W ocenie Leszczyny, PiS w projekcie ustawy zaprezentował "zawyżone dochody, zaniżone wydatki i deficyt, który nijak się ma do deficytu budżetowego". "Rząd pisze w ustawie, że dochody to ponad 604 mld zł. Tymczasem jest to (...) 557 mld. Mówią, że wydatki to 672 mld. Tymczasem prawdziwe wydatki tego budżetu to 763 mld" - wymieniła. "To znaczy, że deficyt nie wynosi 68 mld zł, tylko - uwaga: 206 mld 227 mln 545 tys." - powiedziała posłanka.
"Dlaczego rząd przyniósł fałszywe dane do Sejmu? (...) Dlaczego w budżecie nie ma kosztów tarczy inflacyjnej? Przecież tarcza będzie. Bo gdyby jej nie było, to prognoza inflacji w budżecie byłaby jeszcze bardziej niedorzeczna i zaniżona" - powiedziała Leszczyna.
Jak dodała, w czwartek na konferencji po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej prezes NBP Adam Glapiński "apelował" do rządu, że "tarcza być musi". Zwróciła uwagę, że w projekcie ustawy nie uwzględniono kosztów 14. emerytury. "Dlaczego nie ma wydatków związanych z zamrożeniem cen prądu, gazu i tych wszystkich dodatków?" - pytała.
Leszczyna odniosła się do zapowiedzi rządu, że w 2023 r. na ochronę zdrowia zostanie wydane 6 proc. PKB. "Wiecie, ile wyda naprawdę? Z NFZ, z naszych poniesionych w tym roku składek i z budżetu? 4,74 proc." - wskazała. Zwróciła uwagę, że względem nakładów na służbę zdrowia w 2015 r. mowa o wzroście rzędu 0,32 pp.
"Dlatego w czasie dzisiejszej debaty PiS będzie wciąż udawał, że Sejm to miejsce debaty politycznej, a budżet jest budżetem. Niestety ani jedno, ani drugie nie jest tym, czym być powinno" - mówiła posłanka. Według Leszczyny "horrendalny dług" to "jedyne, co po sobie zostawi" rząd PiS po ośmiu latach. "Do końca przyszłego roku zadłużą Polskę - czyli nas wszystkich - na 850 mld złotych. 850 mld złotych będziemy my, nasze dzieci i wnuki spłacać. Właśnie tak PiS zapamiętają obywatele" - dodała.