Mleko w proszku, które może być zanieczyszczone, trafiło do ośmiu firm
Inspekcja sanitarna ustaliła, że osiem firm w kraju kupiło 10 ton mleka w proszku ze Szczekocin, które okazało się zanieczyszczone; dwie z nich kupionego mleka nie użyły, jedna - użyła do wyrobów cukierniczych. Nie wiadomo, jaka substancja była w mleku.
Wiadomo już, że mleko wyprodukowała Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska "Rokitnianka" ze Szczekocin. Podejrzana jest partia sproszkowanego mleka wyprodukowana 20 lipca 2012 r., nosząca numer 202. Jedynym dystrybutorem tej partii była firma "Janex" z Włocławka.
Jak podał Główny Inspektorat Sanitarny na swojej stronie internetowej, ustalono, że zanieczyszczone mleko "Janex" sprzedał ośmiu firmom: Fabryce Wyrobów Cukierniczych Jago z Bydgoszczy, Przedsiębiorstwu Gran PiK z Brzozowa, firmom Wiepol z Sierpca i Fanex z Błonia, firmie Jawor z Ełku, wytwórni octu i majonezu Ocetix z Grudziądza, spółce Geomax Misztal-Stateczny z Opola Lubelskiego oraz firmie Magnolia z Lubska. To pracownik tej ostatniej firmy 16 stycznia wykrył podejrzaną, różową substancję w mleku - Generalny Inspektor Sanitarny oficjalnie pochwalił pracownika i firmę za odpowiedzialną postawę.
GIS poinformował, że z jego ustaleń wynika, iż firmy Ocetix i Gran PiK nie wykorzystywały zakupionego mleka. "Całość została zabezpieczona" - podała inspekcja. Ustalono też, że mleko wykorzystała do produkcji Fabryka Wyrobów Cukierniczych Jago.
Po tym jak pracownik zakładu Magnolia znalazł w mleku w proszku różowy granulat (niewykluczone, że jest to trutka na gryzonie), 18 stycznia śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa w Żarach (Lubuskie). Postępowanie ma przejąć Prokuratura Rejonowa w Myszkowie na Śląsku, na której terenie znajduje się producent mleka - spółdzielnia mleczarska "Rokitnianka".
W szczekocińskiej mleczarni prokuratura zabezpieczyła już próbki mleka oraz dokumentację dot. kontrahentów spółdzielni - powiedział PAP Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Na miejscu wstępnie przebadano dwa worki z podejrzanej partii mleka (zostały one zwrócone spółdzielni w ramach reklamacji, prawdopodobnie chodziło o uszkodzone opakowanie). "Mleko z tych worków przesiano i nie zauważono żadnych podejrzanych substancji" - powiedział prokurator.
Z zabezpieczonych w spółdzielni dokumentów wynika, że cała podejrzana partia mleka trafiła do firmy pośredniczącej z Włocławka. Według Ozimka wszyscy odbiorcy zostali już poinformowani, że trafiło do nich mleko z tej partii.
W firmie Magnolia poinformowano PAP, że zakład zakupił 3 tony mleka, co do którego jest podejrzenie skażenia i wszystkie wyprodukowane z jego użyciem wyroby są wycofywane ze sprzedaży. Firma podkreśla, że potencjalne zagrożenie wiążą się jedynie z tymi partiami słodyczy, o których informuje Główny Inspektor Sanitarny na swojej stronie internetowej, a wszystkie pozostałe wyroby wyprodukowane przez spółkę są całkowicie bezpieczne.
Według przedstawiciela firmy, z którym rozmawiała w poniedziałek PAP, partia zanieczyszczonego mleka liczyła 10 ton. Informację tę potwierdził rzecznik GIS Jan Bondar. Wcześniej Śledczy z Żar ustalili, że zanieczyszczone mleko pochodziło z dostawy z 6 listopada 2012 r. w ilości 1000 kg - 40 worków po 25 kg każdy.
Organa ścigania w dalszym ciągu ustalają źródło pochodzenia zanieczyszczenia i miejsce jego powstania.
- Substancja została przekazana prokuraturze do badań i będzie badana w laboratorium kryminalistyki - powiedziała w poniedziałek Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Gorzowie Dorota Konaszczuk.
Zdaniem specjalistów, jeśli okaże się, że w mleku była trutka na szczury, to jej ilość nie powinna stanowić zagrożenia dla ludzi.
- W worku było 25 kg mleka, a tej trutki stwierdzono kilkanaście gram, jeśli to była trutka, czego teraz nie wiemy, to biorąc pod uwagę procesy produkcyjne, powinna ulec takiemu rozcieńczeniu, że nie powinno to stanowić zagrożenia - powiedziała Konaszczuk.
Rzeczniczka Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Katowicach Beata Kowalewska powiedziała w poniedziałek PAP, że wiadomość o zanieczyszczeniu wykrytym w mleku pochodzącym z mleczarni w Szczekocinach powiatowy lekarzy weterynarii w Zawierciu dostał 16 stycznia od powiatowego inspektora sanitarnego w Żarach. - Był to kawałek tekturowego opakowania oraz coś, co przypominało granulat - powiedziała.
Lekarz weterynarii w Zawierciu nakazał dokładne poddanie analizie cyklu produkcyjnego mleka w proszku, procedur deratyzacyjnych oraz przechowywania produktu gotowego w mleczarni. Kowalska powiedziała, że w zakładzie nie jest już prowadzona produkcja mleka w proszku, a mleko, które znajdowało się w magazynie zostało zatrzymane do wyjaśnienia sprawy.
W sobotę Główny Inspektor Sanitarny podał, że słodycze firmy Magnolia wyprodukowane po 22 listopada 2012 r. należy zwrócić w miejsce zakupu lub natychmiast wyrzucić. Były one dystrybuowane na terenie Polski, a także eksportowane do Czech, Słowacji, Niemiec i na Łotwę. Informacja o zagrożeniu została wysłana do Komisji Europejskiej, w ramach europejskiego systemu wczesnego ostrzegania RASFF (Rapid Alert System for Food and Feed).
W wydanym w poniedziałek komunikacie GIS napisano, że "Główny Inspektor Sanitarny pozytywnie ocenia i podkreśla dużą odpowiedzialność za bezpieczeństwo zdrowotne konsumentów - kierownictwo firmy Magnolia Sp. z o. o. z Lubska, które z własnej inicjatywy powiadomiło organy kontroli o wykryciu obecności w mleku w proszku granulatu budzącego niepokój technologów zakładu".
Spółdzielnia "Rokitnianka" w Szczekocinach skupuje mleko od 2,4 tys. producentów z czterech powiatów: zawierciańskiego, włoszczowskiego, częstochowskiego i jędrzejowskiego. Rocznie skupuje i przerabia 26-28 mln litrów mleka.
- - - - - -
Wafle i rurki waflowe firmy Magnolia z Lubska (woj. lubuskie) zostały wyprodukowane z mleka w proszku zanieczyszczonego nieznaną substancją - podał w sobotnim komunikacie Główny Inspektor Sanitarny. Zakupione produkty należy zwrócić w miejscu zakupu lub wyrzucić.
Chodzi o słodycze wyprodukowane po 22 listopada 2012 r. - rurki waflowe "Stilla Dolce Cocoa Rolls 2x50g" oblewane wewnątrz kremem czekoladowym z czekolady mlecznej, "Wafle z kremem waniliowym Vanilla wafers 175 g", wafle mleczne "Poesia Milk Cream 70 g", wafle MAX mleczne w czekoladzie mlecznej 35 g, rurki waflowe suche 70 g, rurki waflowe suche cienkie 70 g, wafle mleczne "Słodka Nuta" 175 g, wafle kakaowe w czekoladzie naturalnej 600 g oraz wafle z kremem Wiener Eiswaffel.
Rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego Jan Bondar powiedział w sobotę PAP, że trwają obecnie prace nad ustaleniem, co to za substancja.
- Zanieczyszczenie zostało wykryte przez pracownika fabryki - wyjaśnił. Dodał, że mleko w proszku było produkowane w spółdzielni Rokitnianka w Szczekocinach. - W tej spółdzielni inspektor weterynarii (...) podjął już stosowne działanie - dodał.
Zaznaczył też, że sześć z wymienionych produktów było dystrybuowanych na terenie całej Polski, a trzy były eksportowane do Czech, Słowacji, Niemiec i na Łotwę.
- Wczoraj w nocy wysłaliśmy informację o zagrożeniu do Komisji Europejskiej, w ramach europejskiego systemu wczesnego ostrzegania RASFF (Rapid Alert System for Food and Feed - PAP). Automatycznie taka lista trafia do wszystkich krajów unijnych - zaznaczył.
Rzeczniczka lubuskiego Sanepidu Jolanta Borkowska przekazała PAP, że na teren województwa lubuskiego trafiła niewielka ilość tych produktów.- Inspektorzy znaleźli je tylko w dwóch hurtowniach. Zostały one zabezpieczone i nie trafią do handlu - poinformowała.
Pobierz darmowy: PIT 2012