Mołdawia komentuje groźby Gazpromu. "To kontynuacja szantażu energetycznego"

Mołdawia o zapowiedziach Gazpromu, który chce ponownie ograniczyć przesył gazu przez Ukrainę, mówi wprost - to kolejna odsłona szantażu energetycznego. Mołdawskie władze przyznają, że na terytorium Ukrainy znajduje się ok. 200 mln m sześc. mołdawskiego gazu, ale - jak dodają - kraj traktuje to jako magazyn, z którego w przyszłości będzie pobierał surowiec. Kiszyniów boryka się też z niedoborami energii. Tamtejsi politycy i eksperci nie mają złudzeń - celem Rosji jest destabilizacja kraju.

Mołdawia oskarżyła Rosję o szantaż energetyczny i odrzuciła zarzuty Gazpromu, że Ukraina wstrzymuje dostawy surowca przeznaczonego dla tego kraju. Mołdawski wicepremier, Anrdei Spinu, poinformował na Facebooku, że wolumen ok. 200 mln m sześc. gazu z Rosji przeznaczonego dla Mołdawii, który pozostaje na Ukrainie, to rezerwy Mołdawii. Gaz ten będzie w przyszłości wykorzystywany przez Mołdawię. Jego zdaniem Gazprom wykorzystuje sytuację, by grozić odcięciem dostaw surowca.

Reklama

- Żeby było jasne - cały gaz dostarczany do Mołdawii trafia do naszego kraju - napisał Spinu, dodając, że ilości gazu pozostającego na Ukrainie to oszczędności i rezerwy Mołdawii przechowywane w magazynach na Ukrainie. - Niech będzie też jasne, że te ilości były i będą w całości opłacane przez nasz kraj - oświadczył.

Mołdawski rząd gotowy na każdy scenariusz

Gazprom zapowiedział we wtorek, że od przyszłego tygodnia może ograniczyć tranzyt gazu przez Ukrainę, jedyną trasę eksportu błękitnego paliwa na rynki Europy Zachodniej, bo na Ukrainie pozostają pewne ilości gazu przeznaczonego dla Mołdawii. Koncern poinformował na Telegramie, że dotychczas Ukraina zgromadziła 52,52 mln m sześc. surowca przeznaczonego dla Mołdawii. I dodał, że jeśli ten stan rzeczy się utrzyma, zacznie ograniczać dostawy gazu na Ukrainę, począwszy od 28 listopada od godz. 10.00.

Premier Mołdawii Natalia Gavrilita powiedziała mołdawskiej telewizji Pro TV, że Mołdawia jest gotowa przeciwstawić się "szantażowi" Rosji. - Nie ma żadnych sygnałów, że Rosja przestanie dostarczać Mołdawii gaz w grudniu. Ale rząd jest gotowy na każdy scenariusz, ponieważ Rosja nadal wykorzystuje surowce energetyczne jako narzędzie szantażu - mówiła.

Do sprawy odniósł się też ukraiński Naftohaz. Oświadczył, że grożąc odcięciem dostaw gazu do Mołdawii, Gazprom próbuje uniemożliwić Kiszyniowowi korzystanie z ukraińskich systemów transportu gazu i podziemnych magazynów.

Brakuje gazu i prądu

Od października Gazprom ograniczył dostawy gazu do Mołdawii o 30 proc., do 5,7 mln m sześc. dziennie, argumentując to odmową Naftogazu Ukrainy świadczenia usług przesyłu przez punkt Sohranówka. W odpowiedzi na to Kiszyniów ograniczył dostawy gazu do niekontrolowanego Naddniestrza (lewy brzeg Dniestru) o 40 proc, do 2,3 mln m sześc. dziennie. Tymczasem na terenie Naddniestrza działa krajowa elektrownia, Mołdawski GRES, która odpowiedziała ograniczeniem dostaw energii elektrycznej na prawy brzeg Dniestru.

Od 1 listopada Kiszyniów kupuje brakujące ilości energii elektrycznej m.in. z Rumunii. Zarówno Mołdawia jak i Naddniestrze cierpią na niedobory prądu. W środę problemy z energią elektryczną się nasiliły. Pojawiły się masowe przerwy w dostawie prądu z powodu uszkodzenia ukraińskiego systemu energetycznego.

- Dzisiaj mamy powtórkę z sytuacji z 15 listopada. Po uszkodzeniu systemu energetycznego Ukrainy w ciągu ostatniej godziny doświadczamy ogromnych przerw w dostawie prądu w całym kraju. Moldelectrica pracuje nad przywróceniem podłączenia do prądu - poinformował wicepremier, minister infrastruktury i rozwoju regionalnego kraju Andrei Spinu.

Celem jest destabilizacja kraju

Mołdawia, którą zamieszkuje jedynie 2,5 mln ludzi, to łatwy cel dla Putina. Działania podejmowane przez Rosję można odebrać jako próbę destabilizacji prounijnego rządu, który sprawuje tam obecnie władzę. Kryzys energetyczny to silne narzędzie, wywołuje niepokój opinii publicznej i wzmaga napięcia z Naddniestrzem, separatystycznym prorosyjskim terytorium na wschodzie Mołdawii.

Inflacja w kraju wynosi 34 proc. Mołdawianie wydają średnio ok. 70 proc. dochodów na rachunki za media. Opłaty wzrosły dziesięciokrotnie w porównaniu z minionym rokiem. Rząd, mając na uwadze niedobory energii, apeluje o oszczędzanie energii i zachęca gminy do wyłączania świateł ulicznych. Firmy energochłonne są zachęcane do prowadzenia działalności poza godzinami szczytu. Zakupiono "tysiące" rezerwowych generatorów i 200 tys. ton węgla do awaryjnego ogrzewania.   

- Znajdujemy się w sytuacji skrajnego ryzyka - mówił Politico Andrei Spînu. Podkreślał, że ubóstwo energetyczne jest w kraju bardzo dotkliwym problemem. Wyzwań jest coraz więcej, a jesteśmy przecież dopiero u progu zimy.

- Istnieją pewne interesy polityczne Rosji wobec Mołdawii. Oni (Rosjanie - red.) nie chcą, żebyśmy dalej podążali ścieżką Unii Europejskiej. Chcą zatrzymać Mołdawię w swojej strefie interesów - poinformował. Pogląd ten podziela cytowany przez Politico Andrew Wilson z European Council on Foreign Relations. Przyznaje, że Moskwie chodzi o odbudowę rosyjskiej strefy wpływów i osłabienie proeuropejskiej trajektorii kraju.

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Mołdawia | Rosja | Ukraina | Gazprom | gaz ziemny | energia elektryczna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »