Morskie wiatraki - zmarnowana szansa?

Nie wykorzystujemy szansy związanej z rozwojem morskiej energetyki wiatrowej. Nie zadbaliśmy o rozwój krajowego łańcucha dostawców, przygotowując biznes odpowiednio wcześniej do nowych zadań. Nie toczą się prace dostosowujące do potrzeb inwestorów porty, co może oznaczać, że pierwszy etap inwestycji będzie realizowany z portów zagranicznych. Polski wkład może okazać się dużo skromniejszy, niż wcześniej zapowiadano - szacują eksperci.

- Przespaliśmy etap przygotowań do rozwoju morskiej energetyki wiatrowej w Polsce. Tak naprawdę powinny się one zacząć już dwadzieścia, a przynajmniej dziesięć lat temu. Brakuje ogólnej koncepcji rozwoju inwestycji w morskie farmy wiatrowe, zaplanowania działań od A do Z, przygotowania analiz, zapewnienia sobie odpowiednio wykwalifikowanej kadry, budowy bazy pod tzw. local content - mówi Interii Katarzyna Michałowska-Knap z Instytutu Energetyki Odnawialnej.

Dodaje, że Brytyjczycy czy Niemcy przygotowywali się do morskich projektów kompleksowo, z dużym wyprzedzeniem - poczynili bardzo duże inwestycje na etapie przygotowywania choćby samej infrastruktury. - U nas te prace utykają w martwym punkcie. Nie mamy przygotowanej infrastruktury sieciowej na lądzie, nie mamy przygotowanych portów. Harmonogram nie wydaje się dostosowany do realiów - informuje.

Reklama

W marcu wydawało się, że impas w sprawie portów zostanie przełamany. W wykazie prac legislacyjnych rządu pojawił się projekt uchwały przygotowanej przez resort klimatu, w którym proponuje się, by port instalacyjny powstał w Gdyni. Projekt jednak nadal nie został przyjęty, mimo że kończy się lipiec. W międzyczasie w maju niespodziewanie odwołano prezesa zarządu Morskiego Portu Gdynia Adama Mellera.

"Nie zdążymy z portem instalacyjnym"

Rozczarowania obecną sytuacją nie kryją osoby związane z sektorem morskim. - Przez ostatnie miesiące nie wydarzyło się nic poza tym, że asygnowano wirtualne pieniądze z KPO na trzy porty: instalacyjny w Gdyni oraz serwisowe w Łebie i Ustce. Założenie wybudowania portu instalacyjnego w ciągu czterech lat, kiedy to deweloperzy przystąpią do budowy morskich wiatraków, wydaje się nierealne. Jeśli zaczniemy go dziś budować, będzie może gotowy w 2028 r., gdy morskie farmy wiatrowe z pierwszej fazy polskich projektów będą już gotowe - mówi pragnąca zachować anonimowość osoba związana z branżą.

Przypomina, że przedstawiciele portu Gdynia już w lutym tego roku mówili, że jeśli nie zapadnie decyzja o uruchomieniu budowy w ciągu dwóch tygodni, to ukończenie w założonym terminie jest niemożliwe. - Od tego czasu nie wydarzyło się nic, a jest koniec lipca. Mamy do czynienia z brakiem decyzyjności wszędzie tam, gdzie firmy państwowe stykają się z polityką. Osoby odpowiedzialne boją się podejmować decyzję - mówi.

Biorąc pod uwagę zapowiedzi inwestorów, którzy utrzymują, że ruszą z budową w 2023 r., coraz większe jest ryzyko, że farmy będą budowane z portów zagranicznych. - Być może władze powinny podejmować teraz decyzje już z myślą o drugim etapie polskiego offshoru, przekierowując wysiłki na porty w Świnoujściu, Kołobrzegu, Darłowie czy Mrzeżynie. Tu jeszcze będzie szansa, by zdążyć na czas - zastanawia się rozmówca Interii.

Katarzyna Michałowska-Knap zwraca uwagę, że port w Gdyni realizuje również szereg innych aktywności gospodarczych. I zastanawia się, czy będzie on w stanie wyłączyć część działającej infrastruktury, by przygotować się do nowej roli, portu instalacyjnego. Czy okaże się to uzasadnione ekonomicznie. - Być może okaże się, że budowa morskich farm na polskich wodach byłaby tańsza, gdyby realizować ją z portów zagranicznych. Musimy się zastanowić, o co walczymy. O local content, czy o niższy koszt energii z morza - zastanawia się.

W przypadku portów serwisowych jej zdaniem sytuacja może być nieco łatwiejsza. - Ale i tu nie podjęto odpowiednich kroków, nie wykonano kompleksowych opracowań. Przecież taki port również musi spełniać określone wymagania. Władze nadmorskich miejscowości są zainteresowane, by lokalne porty pełniły rolę portów serwisowych, ale nic w tej kwestii się nie dzieje - informuje.

Alarmowano już rok temu

Tymczasem w maju 2020 r. przedstawiciele sektora sygnalizowali, że porty powinny już się szykować do przyszłych wyzwań. Wskazywali, że konieczna jest budowa terminala dla inwestorów budujących wiatraki na morzu oraz pozostałej infrastruktury, w tym choćby dróg doprowadzających. Niezbędne jest stworzenie zaplecza do magazynowania i prefabrykacji elementów na lądzie, by następnie przetransportować turbiny statkami i rozpocząć ich posadowienie na dnie morza. Podkreślali, że konieczna jest rozbudowa nabrzeża i basenów potencjalnych dużych portów instalacyjnych, ale także mniejszych, do serwisowania farm w etapie eksploatacji.

Prezes PSEW Janusz Gajowiecki mówił w maju 2020 r., że decyzje o inwestycjach w portach muszą zapaść w najbliższych tygodniach. - Jeśli nie zostaną podjęte odpowiednie działania, będzie to ze szkodą dla polskiej gospodarki. Wtedy inwestorzy korzystać będą z portów w Niemczech czy Danii, które czekają w blokach startowych i już przedstawiają oferty graczom rynkowym - mówił. - Inwestor planujący realizację projektu w 2025 r. nie może czekać z decyzją, czy państwo polskie udostępni taki terminal. Inwestorzy tworzą harmonogramy i już teraz prowadzą rozmowy z dostawcami komponentów - informował ponad rok temu. Biorąc pod uwagę poziom zaawansowania portowych projektów faktycznie może się okazać, że przespaliśmy moment, by oddać na czas port instalacyjny. Jeszcze niedawno w mediach pojawiały się informacje, że o miano portu instalacyjnego konkurują z Gdynią Gdańsk i Świnoujście, co miałoby utrudniać podjęcie ostatecznej decyzji w tej sprawie.

Interia nie otrzymała jak dotąd odpowiedzi na pytania dotyczące przygotowania infrastruktury portowej od Ireneusza Zyski, wiceministra klimatu i środowiska, pełnomocnika rządu ds. OZE.

Inwestorzy cedzą słowa

Same spółki realizujące inwestycje na morzu wypowiadają się zachowawczo i ostrożnie. PGE informuje, że "podejmuje szereg działań, aby to polskie porty były zapleczem dla morskiej energetyki wiatrowej". Spółka pytana przez Interię, jaki port wpisze do założeń w łańcuchu dostaw, odpowiada, że prowadzi analizy dotyczące kilku lokalizacji i na bieżąco monitoruje stopień zaawansowania działań związanych z dostosowaniem ich do wymogów morskich farm wiatrowych. - Pozwoli nam to wybrać najbardziej optymalną lokalizację. Ze względu na dużą liczbę potencjalnych portów i ich podobnego zaawansowania technologicznego, PGE na tym etapie nie wymienia konkretnych lokalizacji - odpowiada firma.

Na pytanie, czy jest realne, by zdążyć z budową portu instalacyjnego na pierwszą fazę inwestycji, odpowiada wymijająco: "Realizując nasze inwestycje prowadzimy równolegle dialog z wieloma podmiotami, które już są zaangażowane, albo za chwilę będą, w rozwój rodzimego rynku offshore. Są wśród nich w szczególności zarządy portów, z którymi jesteśmy w stałym kontakcie".

CZYTAJ: Tokio 2020. Kiedy startują Polacy? Terminarz

Również Orlen zaznacza, że w pierwszej kolejności rozpatruje wykorzystanie portów w kraju. informuje, że w analizach uwzględnia różne lokalizacje. - Przy odpowiednich nakładach finansowych i przystosowaniu do przyjmowania zarówno jednostek CTV, jak i SOV funkcję portu serwisowego mogłyby pełnić średnie porty, takie jak Władysławowo czy Ustka. Z kolei mówiąc o serwisowych portach szybkiego reagowania, należy brać pod uwagę porty zlokalizowane najbliżej morskiej farmy wiatrowej Baltic Power. Są to porty we Władysławowie, Łebie i Ustce - informuje spółka.

Dodaje, że kluczowa jest jak najszybsza produkcja energii z farmy. - Ocena ryzyka i związane z tym scenariusze realizacji projektu są niezbędnym i wymaganym m.in. przez instytucje finansowe elementem procesu biznesowego. Tego typu analizy w przypadku projektu Baltic Power muszą zakładać również scenariusz, w którym realizacja projektu w terminie możliwa jest do przeprowadzenia również w przypadku wykorzystania portów zagranicznych. Na dzisiaj jednak mamy przekonanie, że projekt będzie realizowany z udziałem polskiego portu i nie wyobrażamy sobie inne scenariusza - informuje spółka. Także Polenergia zainteresowana jest polskimi lokalizacjami. Spółka zauważa przy tym, że w związku z prawdopodobieństwem realizacji prac budowlanych w tym samym czasie przez kilku inwestorów, może zachodzić potrzeba wyznaczenia więcej niż jednego portu instalacyjnego dla projektów MFW tej fazy. Wśród portów zagranicznych, które spełniają jej wymagania, wskazuje porty w Rønne (Dania) i SassnitzMukran (Niemcy).

Firma wybrała już natomiast lokalizację portu serwisowego - powstanie on w Łebie. Equinor, partner Polenergii w morskich inwestycjach, kupił tam działkę, na której powstaną budynki magazynowe i biuro. Zostanie ona dostosowana do potrzeb urządzeń transportowych.

Wysyp inwestycji to dodatkowe utrudnienie

Katarzyna Michałowska-Knap zwraca dodatkowo uwagę, że planowany rozwój morskiej energetyki wiatrowej na świecie może powodować dodatkowe utrudnienia, jeśli chodzi o dostępność elementów farm, choćby turbin, dostęp do infrastruktury portowej, do wysokiej klasy specjalistów, którzy będą mieli dodatkowo uprawnienia do pracy na morzu, często na wysokościach, do specjalistycznych statków. - Gdy jeszcze ze swoimi inwestycjami ruszy na dobre Azja, problemy się pogłębią. Czeka nas mnóstwo wyzwań. Nie jesteśmy przygotowani do tego procesu w wystarczającym stopniu - ocenia.

W efekcie może okazać się, że inwestycje, które miały być kołem zamachowym polskiej gospodarki, będą realizowane przez zagranicznych inwestorów.

W miarę upływu czasu szacowany wkład polskich dostawców w ogólnym łańcuchu dostaw jest coraz skromniejszy. Początkowo mowa była nawet o 50 proc., teraz celem jest 20 proc. - I to też nie jest pewnik. Nie wiadomo, czy uda się ten cel zrealizować - podsumowuje Michałowska-Knap.

Monika Borkowska

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: energetyka | energetyka odnawialna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »