Moskwa zniecierpliwiona brakiem zgody na Nord Stream

Państwa skandynawskie, szczególnie Szwecja, zwlekają z wydaniem zgody na budowę Nord Stream (Gazociągu Północnego), wywołując tym widoczne zniecierpliwienie Moskwy - pisze w poniedziałek dziennik "Le Figaro". Gazeta zauważa przy tym, że udziałem w tej inwestycji interesuje się francuski gigant energetyki GDF Suez.

Państwa skandynawskie, szczególnie Szwecja, zwlekają z wydaniem zgody na budowę Nord Stream (Gazociągu Północnego), wywołując tym widoczne zniecierpliwienie Moskwy - pisze w poniedziałek dziennik "Le Figaro". Gazeta zauważa przy tym, że udziałem w tej inwestycji interesuje się francuski gigant energetyki GDF Suez.

Gazociągiem Północnym rosyjski gaz ma płynąć przez Morze Bałtyckie bezpośrednio do Niemiec, z ominięciem Polski, Białorusi i Ukrainy. Budowa Nord Stream ma się rozpocząć wiosną 2010 roku, a jego zakończenie planuje się dwa lata później. Nadal jednak nie wszystkie objęte projektem państwa zgodziły się na wytyczenie trasy gazociągu przez ich wody terytorialne bądź strefy ekonomiczne. Według francuskiej gazety, z powodu problemów z uzyskaniem tej zgody konsorcjum budujące Nord Stream, z rosyjskim Gazpromem na czele, straciło do tej pory 2 miliardy euro.

Reklama

Jak podkreśla "Le Figaro", Moskwę niepokoi szczególnie postawa Szwecji, która uzależnia zgodę na Nord Stream od sprostania przezeń wymogom środowiska naturalnego, zgodnie z legislacją szwedzką i prawem międzynarodowym. Pytany przez francuską gazetę szwedzki minister ds. ochrony środowiska, Andreas Carlgren, nie podał żadnego terminu decyzji Szwecji w sprawie Gazociągu Północnego. Zapewnił jedynie, że do decyzji tej "jest coraz bliżej".

"Le Figaro" podkreśla, że projekt gazociągu wywołuje nie tylko zdecydowany opór szwedzkich ekologów, ale dzieli także rządzącą tym krajem koalicję. Wielu szwedzkich polityków obawia się, że w następstwie budowy gazociągu zwiększy się obecność na Bałtyku rosyjskiej marynarki wojennej.

Głównym inwestorem Nord Stream jest rosyjski Gazprom, a oprócz niego swój kapitał mają wnieść przede wszystkim niemieckie koncerny energetyczne. Jak zauważa "Le Figaro", ostatnio chęć udziału w budowie Nord Stream zgłosił też francuski gigant energetyczny GDF Suez. Deklaruje on pokrycie 9 proc. kosztów inwestycji w zamian za otrzymanie od strony rosyjskiej dodatkowych kontraktów na gaz.

Według informacji "Le Figaro", drugi francuski koncern energetyczny, EDF, interesuje się z kolei projektem innego gazociągu Gazpromu, South Stream (Gazociągu Południowego). Ma on biec z Rosji i Azji Środkowej, omijając Ukrainę, przez Morze Czarne i Bałkany do Europy Południowej, Środkowej i Zachodniej. South Stream, wspierany m.in. przez włoskiego premiera Silvio Berlusconiego, powinien, według planów, powstać w 2013 roku. W ubiegły czwartek rosyjski premier Władimir Putin nie wykluczył, że - wobec opóźnienia Gazociągu Północnego - szybciej od niego zostanie oddany do użytku South Stream.

Dania, jako pierwsze z pięciu państw bałtyckich, wydała już zezwolenie na budowę Nord Stream. W niedzielę premier Finlandii zadeklarował po rozmowie z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem, że Helsinki dadzą swoje zielone światło dla inwestycji prawdopodobnie jeszcze w tym roku. Inwestorzy potrzebują jeszcze zgody Szwecji, Rosji i Niemiec. W wypadku dwóch ostatnich państw, forsujących budowę Nord Stream, wydanie zezwolenia wydaje się przesądzone.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: gaz | francuski | morze | gazociągu | Nord Stream | Moskwa | Le Figaro | gigant | South Stream | gdf
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »