Multisalony lekarstwem na kryzys
Do końca roku powstanie kilkanaście nowych salonów oferujących auta różnych producentów " Rewolucji sprzyja kryzys na rynku sprzedaży nowych samochodów " Banki należące do koncernów motoryzacyjnych są wypierane z salonów przez komercyjną konkurencję.
Sprzedaż kilku marek samochodowych w jednym salonie staje się coraz popularniejszym sposobem dystrybucji aut na polskim rynku.
Zgodnie z szacunkami Polskiej Izby Motoryzacyjnej, w Polsce działa obecnie ponad 30 multisalonów. Do końca roku przybędzie kolejnych kilkanaście.
Największy projekt uruchomi wkrótce Grupa PGD, mająca już salony w Bielsku-Białej, Chorzowie i Krakowie. Sprzedawane są w nich samochody marek Nissan i Suzuki.
- We wrześniu wystartuje nasz warszawski salon, w którym sprzedawane będą nie tylko marki Nissana i Suzuki, lecz także Forda i Fiata - zapowiada Adam Pietkiewicz, prezes Grupy PGD.
Niezależni od koncernów
Powodem rosnącego zainteresowania dilerów sprzedawaniem więcej niż tylko jednej marki aut jest spadek sprzedaży nowych samochodów. Dodanie do oferty aut kolejnego producenta zwiększa konkurencyjność dilera i przysparza mu dodatkowych zysków. A przy tym nie wymaga wysokich nakładów finansowych.
W piątym roku spadku sprzedaży aut dilerzy najwyraźniej przestali obawiać się nieformalnych sankcji ze strony koncernów motoryzacyjnych, z którymi do tej pory byli związani. Tym bardziej że okazało się, iż mogą uniezależnić się od finansowania przez należące do koncernów banki.
Banki komercyjne, takie jak Santander Consumer Bank, GE Money Bank czy Lucas Bank, finansują już nawet dilerom stany magazynowe.
Różne źródła finansowania
- Dajemy dilerom niezależność od jednego źródła finansowania, jakim do tej pory były banki producenckie. Staje się to szczególnie istotne, gdy coraz więcej dilerów decyduje się na rozszerzenie sprzedaży o nowe marki samochodów - mówi Maciej Kostkowski, członek zarządu Santander Consumer Bank.
- W Polsce już obserwujemy powstawanie multisalonów, a tendencje europejskie wyraźnie wskazują na rozwój w tym kierunku - mówi Kostkowski.
Do tej pory współkierowany przez niego bank zawarł umowy ze 182 dilerami i komisami samochodowymi. Do tej liczby śmiało można doliczyć kolejnych kilkudziesięciu dilerów, którzy skorzystali z oferty GE Money Banku i Lukas Banku.
Jeżeli sprawdzą się prognozy ekspertów Polskiej Izby Motoryzacyjnej, to do końca roku liczba multisalonów wzrośnie do około 50. Ale będzie to wciąż mniej niż 5 proc. spośród 1280 zarejestrowanych w Polsce dilerów.
To wciąż niewiele na tle Europy, w której multisalony prowadzi 18 proc. z ponad 90 tys. dilerów.
Dodanie do oferty aut kolejnego producenta zwiększa konkurencyjność dilera i przysparza mu dodatkowych zysków. Nie wymaga przy tym wysokich nakładów finansowych
Gonienie Europy
Branża nie ma jednak wątpliwości, że szybko odrobimy zaległości.
- W ciągu ostatnich sześciu miesięcy widać narastającą tendencję tworzenia salonów wielomarkowych. I to nie tylko po stronie dilerów, którzy coraz śmielej zaczynają szukać nowej marki, żeby wzmocnić swoje przedsiębiorstwa w ciężkich dla nich czasach, ale też po stronie oficjalnych importerów - zauważa Stefan Kuźmiński, dyrektor generalny SsangYong.
Kierowana przez niego firma inwestuje w rozwój sieci wielomarkowej, bo - jego zdaniem - to przyszłość rozwoju rynku motoryzacyjnego, a przy okazji jedyny sposób na przyzwoite dochody dilerów w sytuacji kryzysu na rynku sprzedaży nowych samochodów.
Powoli korzyści z wielomarkowości dostrzegają też inne koncerny motoryzacyjne. Niektóre półoficjalnie wyrażają zgodę na łączenie ze swoimi markami innych marek (np. Suzuki i Nissan), albo jak Kia wpisują wręcz taki model w strategię zwiększenia sprzedaży.
Koncerny zmieniają front
Niedawno Jean-Charles Lievens, dyrektor generalny Kia Motors Europe, uznał, że jedynym sposobem na podwojenie do 2010 roku sieci placówek w Europie jest wejście w sieć sprzedaży innych koncernów. Jego zdaniem dobre perspektywy do współpracy rysują się przede wszystkim w przypadku dilerów Opla, Volkswagena, Forda oraz Mitsubishi. Działający w Polsce importer już wcześniej na własną rękę dał zielone światło dla wielomarkowości, wprowadzając np. do jednego ze swoich warszawskich salonów markę Saab.
- Rozmowy z innymi koncernami chcemy rozpocząć w przyszłym roku - deklaruje Monika Krzesak, rzecznik prasowy Kia w Polsce.
Nie, bo nie
Marek Konieczny z Polskiej Izby Motoryzacji zwraca uwagę, że regułą jest wstrzmięźliwość koncernów motoryzacyjnych wobec wielomarkowości salonów. Pod względem stosunku do tej koncepcji dzieli producentów na trzy grupy. Do największej należą koncerny, które mówią: nie, bo nie. Przykładem są firmy francuskie.
- Choć nie mają do tego żadnych podstaw prawnych, to używają wielu pozaprawnych form nacisku na dilerów, żeby nie dopuścić do rozszerzenia oferty - mówi Konieczny.
W drugiej grupie są koncerny, które oferując wiele różnych marek, wychodzą naprzeciw oczekiwaniom dilerów, zezwalając im na sprzedaż pod jednym dachem innych aut. Tak jest w przypadku General Motors.
Najmniej liczna jest grupa, która bardziej lub mniej zezwala na wielomarkowość.
Ale zdaniem Koniecznego przyszłość rynku i tak należy do multisalonów.
- Ta forma jest bardziej opłacalna od sprzedaży tylko jednej marki - mówi Marek Konieczny z Polskiej Izby Motoryzacji.
Cezary Pytlos